・ 。゚☆: *. Rozdział Pierwszy .* :☆゚.

19 1 3
                                    


─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

MICHAEL

Na dzisiaj zaplanowałem nudne obowiązki, dokończenie sprzątania, zakupy spożywcze i szukanie pracy. To ostatnie było najgorsze bo strasznie się stresuje w takich niezbędnych sytuacjach. Kiedy wstałem i się ogarnąłem zająłem się rzeczą która nie wymagała ode mnie żadnego kontaktu z ludzmi - szprzątanie. Wsunąłem we włosy opaskę i zabrałem się za sprzątanie. Na początku było to dosyć trudne ale z czasem szło mi coraz lepiej. Oczywiście że były momentu w których znajdywałem moje zdjęcia z dzieciństwa, listy pożegnalne matki i inne takie rzeczy. Jednakże coś przykuło moją uwagę. Była to okropnie zakurzony woreczek strunowy, a w nim nie znajdywało się nic innego jak narkotyki. Kiedy moja matka nie związała się jeszcze z tym psycholem, to zawsze po pracy brała dragi.

Wróciłem od mojego przyjaciela Jacoba późnym wieczorem, zasiedziałem się u niego dlatego że graliśmy w strasznie wciągającą grę. Wchodząc na schody oczywiście musiałem stanąć na ten jeden nieszczęsny schodek który skrzypiał. Kobieta to usłyszała i natychmiastowo zaczęła na mnie krzyczeć.
-Gdzie byłeś smarkaczu?! Pewnie dawałeś dupy co?! - te słowa sprawiły, że oczy mi się zaszkliły - Słyszysz co do ciebie mówię? Podejdź no tu!
Posłusznie zszedłem że stopnia i poszedłem w jej stronę. Wiedziałem że mnie uderzy, to było wiadome. Jednak miałem zaledwie szesnaście lat a matka oskarżała mnie o prostytucję. Usłyszeć takie słowa od kogoś kto powinien cię wychowywać i się o ciebie troszczyć cholernie boli.
-idź do góry, daj mi klucz do swojego pokoju to ja Ci pokażę jak powinieneś się zachowywać!
Wiedziałem o ci jej chodzi, jednak nie dałem rady ruszyć się z miejsca. To było tak jakby nogi przykleiły mi się do ziemi. Po chwili stania bez ruchu moja rodzicielka wyraźnie się poirytowała i mocno pociągnęła mnie w stronę mojego pokoju, zamknęła drzwi na klucz i coś krzyczała, ale obecnie miałem tylko mroczki przed oczami.

Jedyne dobrego co było z ich związku to fakt, że przestała zażywać te przeklęte używki. Reszta rzeczy zdecydowanie się pogorszyła. Wyzywanie, wyśmiewanie mnie, przemoc fizyczna jak i psychiczna. Mógłbym tak wymieniać w nieskończoność, tylko po co? Ta popierdolona sadystka już nie oddycha. Wstałem I z obrzydzeniem na twarzy wysypałem zawartość do zlewu I wyrzuciłem woreczek do śmietnika.

Po kilkugodzinnym sprzątaniu w końcu uporałem się z tym szajsem. Teraz kolejna rzecz do zrobienia czyli zakupy. Artykuły spożywcze, rzeczy do higieny i inne środki czystości. Ułożyłem listę na moim telefonie i poszedłem do przedsionka aby się ubrać. Mimo że jest wczesny październik to uważam że i tak jest tu zimno. Idąc do sklepu natknąłem się na ogłoszenie w kancelarii prawnej. Zainteresowało mnie ono dlatego że niedawno skończyłem studia prawnicze. Szukali tam kogoś na pół etatu kto dopiero zaczynał.

-Idealne dla mnie - mruknąłem pod nosem.

Jeszcze bardziej ucieszył mnie fakt, że jest to kancelaria syna mojego wykładowcy że studiów, który często nas odwiedzał na zajęciach i opowiadał o pracy. William często wspominał o tym że praca prawnika jest trudna i że ciężko ją zdobyć ale ja miałem co do tego mieszane uczucia. Zerwałem karteczkę z numerem telefonu i poszedłem dalej.

🗝

Wracając do domu zadzwonił do mnie Liam, mój znajomy z uniwersytetu. Nie powiem że nie, bo naprawdę zdziwił mnie jego telefon. Nie mieliśmy kontaktu od jakichś 10 miesięcy.

-Cześć Mike - powiedział
-No hej, coś się stało że do mnie dzwonisz?
-Nie, chciałem tylko pogadać... stęskniłem się - a no tak, zapomniałem wspomnieć, że to nie był tylko zwykły kolega. Byliśmy dla siebie "friends with benefits" co oznaczało seks bez zobowiązań. Takie rozwiązanie pasowało nam obu. On był mężczyzną spragnionym seksu, a ja tylko chłopakiem któremu kończyły buzować hormony. Poznaliśmy się w klubie nocnym, on zagadał pierwszy. Byłem wtedy na pierwszym roku, jak się później okazało, on był na drugim. Kiedy chwilę porozmawialiśmy okazało się że chodzimy na jedną uczelnię. Ucieszyło mnie to, bo wydawał mi się w tamtym momencie dość atrakcyjny, oczywiście przeszło mi z czasem.

Wchodząc do klubu, cały się zestresowałem bo myślałem że ochroniarz nie uzna mojego dowodu za prawdziwy, tylko za tanią podróbkę. Kiedy już znalazłem się w środku uderzył mnie zapach alkoholu i zioła, a także moczu i spermy. Te ostatnie dwa nie należały do najprzyjemniejszych, ale z czasem dało się do nich przyzwyczaić, w końcu to klub nocny.
Po kilku drinkach i propozycjach na seks od prawie nagich kobiet, zauważyłem zielone oczy ściśle się we mnie wpatrujące. Nie był to nikt inny jak...James? Co on tutaj robił?
Nie miałem zielonego pojęcia czemu on tutaj jest i jakoś bardzo mnie to nie interesowało, bardziej ciekawiło mnie, czemu tak intensywnie się na mnie patrzy. Kiedy złapałem z nim kilkusekundowy kontakt wzrokowy, ten od razu zauważył to i obrócił głowę w drugą stronę, starając się patrzeć wszędzie tylko nie na mnie. Nie powiem że nie, było to dość dziwne ale i zabawne. Widok zmieszanego Jamesa zawsze mnie rozśmieszał. W pewnym momencie znienacka podszedł do mnie wysoki mężczyza. Miał tatuaże wszędzie z wyjątkiem twarzy, nie powiem, był dosyć przystojny.
-Liam-mruknął po chwili
-Michael, ale mów mi Mike. Miło mi

Z tego wspomnienia wyrwało mnie dzwonienie telefonu. Kiedy spojrzałem na ekran byłem zdziwiony, Josh? Mój były szef? Czemu on do mnie dzwoni?

-Halo?
-Hej Mike, wiem że odszedłeś w sprawach rodzinnych, ale w mieście w którym jesteś mój znajomy szuka kogoś do zajęcia się sprawą zaginionego, co ty na to?
-

Dasz mi jego numer proszę? -spytałem, ta sytuacja była dość dziwna, ale w końcu odmówić takiej ofercie? No Błagam, nie jestem głupi. - Jaka jest stawka?
-Nie do końca wiem, ale chyba mówił mi, że za jedno takie zdarzenie daje coś w okolicach 10.00$. Przemyśl to, moim zdaniem to bardzo opłacalne.
-Okej, zadzwonię do niego później.

─── ・ 。゚☆: *.☽ .* :☆゚. ───

Cześć wszystkim! Zdaje sobie sprawę, że rozdziału nie wstawiłam od ponad trzech tygodni, jak nie więcej, tyle że nie miałam weny.. Ale spokojnie! Już mam w głowie kilka scenariuszy na kolejne rozdziały więc mam nadzieję że uda mi się następny rozdział wstawić jeszcze w tym miesiącu, chociaż jest to małoprawdopodobne. No nic, żegnam się z wami papa!

●°☆ 985 słów ☆°●

Bloody CrimeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz