Patrzyłam na bezkresną ulicę, gdzie smog mieszał się z zapachem dymu i deszczu. W tle rozbrzmiewał odległy dźwięk klaksonów, a ludziom spieszącym się do domu nie przeszkadzało zimno, które przenikało przez kości.
Starałam się wtopić w tłum, jak cień pośród ciemności, a jednak czułam, że mój wzrok przyciągnęło coś niezwykłego. Młoda kobieta, ubrana w wyblakłą kurtkę i zniszczone buty, trzymała w rękach torbę, która najwyraźniej była jedyną wartością w jej życiu. Jej twarz, pomimo młodego wieku, nosiła ślady zmęczenia i troski.
Obok niej stał chłopiec, nie starszy niż siedem lat, jego duże, zielone oczy spoglądały z uwagą na świat, jakby próbował zrozumieć wszystko, co działo się wokół. Był ubrany w za duży płaszcz, który zdawał się być niczym koc ochronny, owinięty wokół jego wątłej sylwetki.
Kobieta schyliła się, by wyjąć z torby kawałek chleba. Podała go chłopcu z uśmiechem, ale i z bólem skrytym w głębi oczu. Chłopiec przyjął chleb z wdzięcznością, jakby to było najlepsze danie, jakie kiedykolwiek miał.
Nie mogłam się powstrzymać. Ta scena była zbyt piękna, zbyt idealna, by jej nie wykorzystać.
Sięgnęłam po telefon i wybrałam numer, który znałam na pamięć. W słuchawce rozległ się głos – zimny, obojętny, taki, jaki lubiłam. Podałam adres, krótko opisałam sytuację. "Tylko chłopiec," dodałam, zanim się rozłączyłam.
Wyrwałam kartę SIM z telefonu i złamałam na pół, wrzucając szczątki do najbliższego śmietnika.
Chwilę potem, usłyszałam dźwięk pękającej ciszy – krzyk młodej kobiety.
Spojrzałam przez ramię. Chłopca już nie było.
Uśmiechnęłam się do siebie, odchodząc, podczas gdy echo jej rozpaczy rozbrzmiewało w moich uszach.
Zawsze wiedziałam, jak znaleźć to, czego potrzebuję.
CZYTASZ
Czerwień mojej krwi (zawieszone)
RomanceGwałt był zabójstwem, nawet jeśli zwłoki chodziły potem przez wiele lat po ulicach. - Zygmunt Miłoszewski, Uwikłanie