Po całej sytuacji w nocy, koszmary nie dawały jej spokoju. Nie mogła spać spokojnie, gdyż strach oraz panika trzymały się jej cały czas. Bez przerwy. Budzik rozbudził jej myśli oraz wybudził ją z koszmarów jakie miała. Uniosła się leniwie do pozycji siedzącej ziewając, a potem przecierając swoje oczy. Miała małe wory pod oczami oraz lekko spuchnięta twarz. Wstała z łóżka i zaczęła się rozciągać. Pościeliła łóżko, by potem podejść do szafy i ją otworzyć rozglądając się za jakimś ciekawym outfitem. Naszykowała sobie ubrania, by powolnym krokiem wejść do łazienki i się ogarnąć. Wróciła po paru minutach podchodząc do łóżka oraz się ubierając w wcześniej wybrane ciuchy. Gdy ogarnęła się całkowicie, ruszyła w stronę pokoju dziecięcego, by ujrzeć lalkę w łóżku tak jak ją zostawiła. Pomasowała lewą dłonią swój kark wzdychając ciężko i podeszła do lalki robiąc wymuszany uśmiech.
- Czas wstawać, Brahms. Musimy Cię ładnie ubrać, a potem zjeść śniadanie. - Odezwała się w stronę lalki spokojnym głosem powoli zdejmując z niego ciepłą kołdrę. Wzięła lalkę na ręce i podeszła z nią do szafy, otwierając ją powoli, a ta wydała dźwięk skrzypenia. Wybrała mu ten sam strój jaki miał wczoraj i go w niego ubrała. Uczesała mu włosy i zabrała do kuchni. Posadziła go na jego krześle i już miała coś powiedzieć gdy usłyszała znajomy głos. Był to Marcel. Wysoki brunet z niebieskimi oczami o dobrej budowie ciała, a jego głos potrafił uspokoić Cię w sekundę. Przynosił zakupy oraz pieniądze, bynajmniej to była jego praca. Wszedł z dużym uśmiechem do kuchni trzymając w rękach duży kosz wiklinowy wypełniony zakupami oraz małą kopertę.
- Witam! Mam nadzieję, że Cię nie przestraszyłem. - Odezwał się miło podchodząc bliżej oraz kładząc kosz na blat patrząc prosto w oczy dziewczynie przed nim. Ta tylko się uśmiechnęła w jego stronę i skrzyżowała ręce pod piersiami lekko je podkreślając.
- Wiem, że nie mogłeś się doczekać naszej małej rozmowy, Marcel. Zawsze przychodzisz radosny, a gdy mnie widzisz twoje oczy dziwnie nie mogą popatrzeć w moje. Boisz się czegoś? - Spytała Alice w jego stronę opierając się lewym biodrem o blat. Uśmiechnęła się lekko w jego stronę. Na jej słowa nerwowo przełknął ślinę i zaśmiał się chcąc to jakoś dobrze ugrać.
- Przesadzasz! Bolą mnie oczy i to dlatego! To nie tak, że uważam Cię za bardzo atrakcyjną kobietę. - Wyjął kopertę i podał ją Alice z małym uśmiechem na twarzy. Zrobił to szybko. Jakby chciał, by ta chwila minęła najszybciej jak tylko możliwe. Przyjęła jednak od niego kopertę.
- Gdzie się tak spieszysz? Oraz ile dostałam? - Spytała przenosząc wzrok na kopertę którą trzymała w obu dłoniach. Zanim zdążyła coś jeszcze dodać poczuła coś dziwnego na sobie. Czyiś wzrok. Zaraz z koperty przeniosła wzrok na lalkę. Ta jednak patrzyła na nią. Przez ten cały czas. Przecież jej głowa była skierowana na lodówkę, a czemu patrzy na nią? Czyżby przekręciła głowę? A może ma kolejne zwidy? Mając te myśli w głowie odcięła się od rzeczywistości przez co słowa Marcela omijały ją. Nie słyszała go. Dokładnie jakby świat się zatrzymał w tym momencie. Patrzyła skupiona na lalkę i lekko przechyliła głowę w bok.
- Wszystko w porządku? Patrzysz się na tą lalkę z dobre dziesięć minut... - Słowa Marcela szybko ją ocknęły z transu. Szybko zamrugała dwa razy i popatrzyła na chłopaka.
- Nie, nie... nic. Wszystko w porządku. Zamyśliłam się po prostu. - Odłożyła jeszcze nieotwartą kopertę na blat i położyła prawą dłoń na czoło chcąc uspokoić myśli.
- Jesteś pewna? Jeżeli coś się dzieje możesz mi powiedzieć. Pomogę. - Marcel objął ją nagle w pasie swoją lewą ręką i popatrzył jej głęboko w oczy ze zmartwieniem. Alice zaraz popatrzyła na niego zaskoczona jego nagłym ruchem w jej stronę. Przełknęła ślinę i popatrzyła na niego kładząc obie dłonie na jego ramionach.
- Wiem, że chcesz dobrze... ale nic mi nie jest. Po prostu cała sytuacja mnie lekko przytłacza. Nigdy nie musiałam opiekować się... lalką. - Spuściła głowę oraz swój wzrok znowu wchodząc w stan zamyśleń. Marcel jednak drugą wolną ręką złapał delikatnie jej brodę unosząc ją do góry, by ich oczy znowu się spotkały. Ich nosy nawet lekko się musnęły ze sobą. Serca zabiły im szybciej, a czas płynął wolniej niż przedtem.
- Alice... dobrze wiesz, że możesz na mnie liczyć. Nie ma znaczenia co to będzie. Będę stał za tobą murem, nawet jeśli moje życie będzie zagrożone. Rozumiesz...? - Spytał powoli szepcząc w jej stronę. Gdy miała otworzyć usta, by coś mu odpowiedzieć... mogli usłyszeć głośny huk na piętrze nad nimi. Popatrzyli w górę niepewnie, a Alice przypomniała sobie o tajemniczym mężczyźnie, którego poznała w nocy. Jej serce zabiło szybciej ze strachu, a oczy lekko szerzej się otworzyły. Marcel cicho westchnął uznając hałas za stare deski dachu budynku, jednak gdy spuścił głowę, by popatrzeć na dziewczynę lekko się zmartwił. Znowu była nie taka jak wcześniej. Bała się. Bała się czegoś o czym on nie miał pojęcia. Wtedy popatrzył na lalkę, a tej nie było. Chwila... nie ma lalki?! Szybko odsunął się od niej, a Alice lekko się spięła. Popatrzyła w stronę gdzie patrzył Marcel i zaraz poczuła strach. Nie było lalki.
- Nie ma go? Jak...? - Spytali w tym samym czasie patrząc na puste miejsce na krześle. Popatrzyli ku sobie i szybko wybiegli z kuchni szukając lalki. Po pół godzinie udało im się go znaleźć. Siedział obok lodówki mając spuszczoną głowę. Gdy Alice uniosła ją do góry to mogła zobaczyć małe krople... czyżby lalka płakała? Nie to jest niemożliwe. Lalki nie mając uczuć. Prawda? Marcel był zmieszany całą sytuacją, a co dopiero właśnie Alice. Dziwny typ w nocy, zniknięcie pary, dziwna lalka, dziwne odgłosy w domu... co się dzieje? Miała być tylko opiekunką do dziecka, a nie bohaterką jakieś chorej zabawy. Wzięła lalkę na ręce i wytarła kciukami krople spływające po policzkach lalki. Nie wiedzieli czy to była woda, a może coś innego. Popatrzyli ją siebie zmartwionym wzrokiem. Alice przytuliła do siebie lalkę i spuściła wzrok na podłogę.
- Musisz iść, nie mogę Cię zatrzymywać... - Odezwała się w stronę Marcela i ruszyła w stronę schodów na piętro trzymając lalkę przytuloną do siebie. Lalka wyglądała... inaczej? Jakby atmosfera wokół niej była spokojniejsza. Marcel nie zdążył nic powiedzieć, by ją zatrzymać. Wyciągnął w jej stronę rękę jednak szybko ją schował i przytaknął. Alice będąc na piętrze poszła do pokoju z pianinem i posadziła lalkę na specjalnym siedzeniu jakie było przy instrumęcie. Usiadła obok niego i położyła ręce na klawiszach. Zaczęła coś grać patrząc na nuty, a lalka siedziała obok niej. Uspokoiła się bardziej na dźwięk pianina. Po godzinie takiego grania poszła z małym Brahms'em do kolejnego pokoju gdzie tym razem były zabawki. Był to jego pokój. Tam spał. Bawił się oraz uczył. Posadziła go na podłodze i wzięła parę zabawek. Zaczęła się nimi bawić patrząc na lalkę przed nią. Ta patrzyła na nią nie ruszając się. Znowu poczuła się obserwowana. Jednak nie przez lalkę. Przez coś innego. Nerwowo zaczęła się rozglądać jednak jak wiadomo nic nie ujrzała podejrzanego. Westchnęła czując, że musi odpocząć, gdyż jej psychika chyba tak długo nie wytrzyma. Po całej zabawie oczywiście zrobiła porządki wokół posiadłości zbierając martwe szczury, które potem wkładała do wora. Posprzątała dom, zrobiła obiad, potem kolacje, poczytała mu, posłuchali muzyki. Nadszedł czas na spanie. Siedziała na krześle obok łóżka, na którym leżała lalka ubrana w piżamę w jej rozmiarze. Gdy skończyła czytać, odłożyła książkę na stolik nocny.
- Okej, Brahms... pora spać. - Wstała z krzesła i z małym uśmiechem na twarzy nachyliła się nad lalką dając jej buziaka. Tak jak było w regulaminie, którego musiała się trzymać. Odsunęła się od lalki i zgasiła lampkę nocną. Wyszła z pokoju chłopca zamykając drzwi za sobą. Zmęczona weszła do swojego pokoju. Umyła się oraz przebrała się w piżamę. Zdążyła się położyć, gdy poczuła coś mokrego. Uniosła kołdrę do góry i zaraz krzyknęła głośno z przerażenia. Zobaczyła głowy szczurów oraz namalowane krzywo serce krwią. Szybko przerażona wstała z łóżka i pobiegła w stronę łazienki zamykając się tam. Umyła się jeszcze raz z krwi martwych szczurów płacząc. Usiadła na zimnych kafelkach przytulając swoje nogi rękoma. Położyła czoło na kolana i zamknęła oczy. Parę łez poleciało jeszcze z jej oczu po policzkach aż do jej brody. Lekko się zatrzęsła z zimna. Nie widząc nawet kiedy zasnęła...
~~~~~~~~~~~~~~
Cześć, hej, czołem! Dawno nie było mnie na wattpad. Postanowiłam to troszkę naprawić pisząc ten wymarzony rozdział. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Całuski <3 _zuzka_3
CZYTASZ
Walls take us in love
FanfictionAlice Jones przeprowadza się do willi małżeństwa, by opiekować się lalką o imieniu Brahms. Jednak dowiaduje się, że w tym domu również została zabita Greta Evans. Szły również plotki o mężczyźnie, który żyję w ścianach tego domu. Czy uda jej się prz...