ROZDZIAŁ SZESNASTY

801 111 8
                                    

CADEN

Przekonanie Jaylynn na wspólne spędzenie popołudnia, było prostsze niż przypuszczałem. Byłem pewien, że będzie stawiała opór i nie ugnie się tak łatwo, zważywszy głównie na fakt, że nasza relacja należy raczej do tych burzliwych, a każde spotkanie kończy się albo ostrą wymianą zdań, albo próbą wyparcia, że wcale nie działamy na siebie w sposób w jaki działają na siebie ludzie, którzy darzą się czymś więcej niż jedynie sympatią.

Nigdy nie byłem typem człowieka, który w jawny sposób okazywał swoje uczucia. Raczej od tego stroniłem i w pełni skupiałem się na pracy i rodzinie. Przelotne romanse, w które się wdawałem nigdy nie trwały dłużej niż kilka miesięcy, a po ich zakończeniu szybko o wszystkim zapominałem.

Z Jaylynn jest zupełnie inaczej. Ta kobieta zawróciła mi w głowie już w momencie naszego pierwszego spotkania. Wystarczyło, że spojrzała na mnie tymi swoimi nieziemsko pięknymi, niebieskimi oczami, a przepadłem cały bezpowrotnie. Jej uroda, inteligencja, dobro jakim emanuje wobec drugiego człowieka, wszystko to sprawiło, że każdego dnia pragnąłem jej jeszcze bardziej. Pomimo tego, że starałem się wyprzeć wszystko to, co było z nią związane, nie potrafiłem. Nie potrafiłem nawet wtedy, gdy wparowałem do niej do domu i z jawną pretensją zarzuciłem jej chęć wyrządzenia krzywdy mojej siostrze, co swoją drogą było cholernie szczeniackim zachowaniem i z perspektywy czasu, wiem, że zupełnie niepotrzebne. Ale tak właśnie chyba odreagowywałem to co działo się w mojej głowie. Byłem pewny, że złość i agresja, którą wobec niej okazywałem, wyprą uczucia, które się we mnie zrodziły, a które zaczęły mnie piekielnie przerażać. Bo nigdy wcześniej czegoś takiego nie czułem.

Nie potrafiłem się w tym odnaleźć. Byłem zagubiony. To wszystko było dla mnie obce, ale zarazem tak kurewsko pociągające. Jej dotyk, zapach, sposób w jaki na mnie patrzyła, jak zaczesywała długie blond pasma włosów za ucho, czy nawet to jak przygryzała cholerne usta.

Wszystko składało się na jedną pierdoloną, idealną całość, na punkcie której oszalałem.

Przepadłem.

Zatraciłem się.

Oddałem w całości.

I sam nie potrafię pojąć dlaczego właśnie tak się stało.

Teraz, gdy stoi tuż przede mną, a ja wciąż czuję pod palcami ciepło jej skóry, zapach jej perfum i przeszywający mnie na wskroś wzrok, naprawdę ciężko jest mi się powściągnąć, by nie pozwolić sobie w końcu na to, by wziąć w posiadanie jej wręcz proszące się o czułą pieszczotę usta i móc w końcu posmakować jej zapewne piekielnie uzależniającego smaku. Powstrzymują mnie przed tym jedynie ostatnie uncje samokontroli, które o dziwo jeszcze w sobie posiadam.

– Ruszysz się w końcu, czy będziesz tu tak stała? – pytam udając niewzruszonego i ruszam przed siebie.

Do moich uszu dociera cichy pomruk niezadowolenia, wskutek czego kącik moich ust nieznacznie szybuje ku górze.  Słyszę też kroki, co mocno mnie satysfakcjonuje. Wiem, że nie mogę zmarnować okazji, którą właśnie dostałem. Ta kobieta mimo iż czasami piekielnie działa mi na nerwy, jest spełnieniem moich najskrytszych fantazji, które pragnę urzeczywistnić.

Nie obracając się za siebie idę wprost do stajni, do której Will przed momentem wprowadził Demona. Ogier o czarnym umaszczeniu będzie dzisiaj naszym towarzyszem podczas wspólnej przejażdżki, więc muszę go najpierw do tego przygotować. Już z oddali widzę jego wystający zza drzwi pysk, więc na mojej twarzy automatycznie wykwita szczery uśmiech.

– Jeździłaś kiedyś konno? – pytam Jaylynn, która z nieskrywaną ciekawością rozgląda się po dużej, drewnianej stajni, przez środek której rozciąga się długi korytarz, a boksy z końmi rozmieszczone są po obu jego stronach. 

HIDDEN SECRETS [+18]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz