Zaczęło się w ferie zimowe...
06.12
Przechodziłam między uliczkami Londynu, wokół mnie ludzie i zdjęcia. Co chwile ktoś podchodził po zdjęcie a ja próbowałam udawać że nie jestem tym za kogo mnie uważają. Mijałam ludzi z gracją aż weszłam do kawiarni było bardzo głośno,szumy ekspresów do kawy i śpiewy ludzi na karaoke. Odrazu w oko wpadł mi stolik jednoosobowy przy ładnej ścianie.. odrazu się tam udałam ale w drogę wszedł mi chłopak dosyć wysoki czarne włosy na jeża roztrzepane, ubrany w szarą dosyć over size bluzkę i czarne jeansy (też over size). Odrazu zajął wcześniej upatrzone prze zemnie miejsce. Jedyne co powiedział to
-było trzeba szybciej- zaśmiał sie.
Byłam mega wkurwiona jedyne miejsca to były takie czteroosobowe a ja byłam jedna.
-ta rzeczywiście-spojrzałam odpuszczonym wzrokiem, odwróciłam się a następnie kierowałam się do lady aby zamówić kawe (jedyne co mi zostało to wziąść ją na wynos). Gdy ją już odebrałam kierowałam sie ku wyjścia aby wziąść kurtke i wyjść z lokalu (nie obyło się bez proszenia o wspólne zdjęcia). Sekunde po opuszczeniu budynku energicznie otworzyły się drzwi do kawiarni za moimi plecami i zawołał mnie jakiś
znany mi głos.. odrazu poznałam głos chłopaka który zajął mi miejsce..
-Czekaj! Jak chcesz to chodź usiądź ze mną- chłopak mówił wszystko bardzo zmachany.
-oh nagle sie rozmyśliłeś- odpowiedziałam żartobliwie i wróciłam do lokalu. Na tym samym miejscu gdzie było jedno krzesło nagle znalazło sie jeszcze jedno. Usiadłam na wolne miejsce,chłopak też zajął swoje.
-nazywam sie Louis, a ty?- Nagle przyjrzał mi sie dokładnie
-Czekaj ty jesteś Julia Gore, o mój Boże- był bardzo podekstytowany
-ymm no z tego co mi wiadomo..- powiedziałam nie chętnie, wiedziałam że zaraz zacznie sie cyrk
-pamiętasz mnie? Louis Partridge-poznaliśmy się na pokazie mody
-ooo no rzeczywiście przepraszam nie mam pamięci do ludzi- zrobiłam zakłopotaną minęSkip time~
Chodziliśmy po parku dalej rozmawiając. Na pokazie nie było zbytnio momentu gdzie moglibyśmy więcej rozmawiać ale teraz to nadrabialiśmy.
-słuchaj ja już musze wracać obiecałam przyjaciółce spotkanie u mnie..
-oh okej- Louis lekko zesmutniał ale odrazu podniósł sie na duchu i powiedział- może odprowadze cię do domu? Proszee..
-skoro nalegasz..Hejjj ogolnie to moje 100 ff ale nic sie nie nauczyłam orzez wczesniejsze bledy i wypadki mam nadzieje że jakkolwiek ma to głowe i nogi jak narazie nie zapowiada sie żeby to było zgodne z tytułem ale czekajcie na kolejne rodziały! Ps. Udajmy że tak naprawde oni mówią to wszystko po angielsku ale ja neistety geniuszem w tym nie jestem więc nie jestem zdolna do pisania tego po angielsku jeżeki chodzi o głowną postać jest ona córką Martin'a Gore'a i tak samo jak ojciec jest muzykiem (tutaj lekko podkradne niektórym piosenkarzą utwory ale chyba nikt sie nie obrazi) (myśle że utwory Lany Del Rey będą tutaj pasować do Julii) reszty o bohaterce dowiecie sie w trakcie a jeśli ktoś pyta to Louis jest tutaj w erze „sex pistols" bo to moja fav era Louisa. Tyle ode mnie przepraszam że tak sie rozpisałam ale trzeba troche wyjaśnić.
Do kolejnego rodziału!! (Mam nadzieje XD)