Rozdział 2

176 23 23
                                    

Patrzę na siebie w lustrze i nie wierzę w to co widzę. Ja w sukni ślubnej mojej siostry. Za małej sukni uściślając, bo Claudia jest drobniejszej postury niż ja, a do tego specjalnie wzięła rozmiar mniejszy, aby wyglądać na jeszcze szczuplejszą. Niech cię szlag weźmie Clodi, przez ciebie ledwo oddycham. A kwintesencją tego są moje czerwone szpilki, które nijak pasują do pięknej, koronkowej sukni, która na szczęście jest na tyle długa, że nie wystaję z niej moje obuwie. Bieliznę też mam czerwoną, ale tego mam nadzieje nikt nie będzie sprawdzał.

Matko boska to się dzieje. Dopiero co się cieszyłam, że zostało mi przy dobrych wiatrach pięć lat wolności, a tymczasem zostały mi jakieś trzy minuty. Ojciec dobijał się do mnie już dwa razy pytając czy jestem gotowa do wyjścia. Nie, nie jestem gotowa i nie wiem czy będę. A moja siostra mi za to zapłaci. Przykleję jej gumę do włosów jak będzie spała. To za duży prank na mnie, nawet jak na ciebie Clodi, zemsta będzie słodka.

Wychodzę z salki i od razu widzę, że kościół jest pełen gości. Wszyscy już z pewnością są. Mamy lekkie opóźnienie, ale muszą mi to wybaczyć. Jak także to, że prawdopodobnie zaliczę przy nich wszystkich glebę, bo nogi mam jak z waty. Za dużo ludzi będzie się na mnie patrzeć i dosłownie śledzić każdy mój krok. To wystarczy abym na pewno do końca tego wieczoru coś sobie zrobiła.

Wdech i wydech, dam radę.
Podchodzę do sprawcy całego tego zamieszania i chwytam go pod ramię.

- Wiem, że się tego nie spodziewałaś, ja też nie brałem pod uwagę takiego scenariusza, ale to jedyne wyjście z tej sytuacji. - pociera moje ramię. - Już czas, wszyscy czekają.

- Robię to tylko dla ciebie tato i honoru naszej rodziny. - wzdycham i stawiam pierwszy krok.

Najlepsze w tym wszystkim jest to, że ja tylko raz widziałam pana młodego i to przelotnie gdy był u nas w domu na podpisaniu umowy. Wydaje mi się nawet, że on nie wie jak ja wyglądam. To się zdziwi jak zamiast mojej siostry zobaczy kogoś innego na ślubnym kobiercu. Niezła niespodzianka i wymiana na młodszy model.

Kroczę przez świątynie nie zwracając uwagi na nikogo, patrzę przed siebie licząc w głowie kroki modląc się w duchu żeby zaraz nie wybić sobie jedynek. W końcu podnoszę głowę i wtedy go dostrzegam. Stoi tam w tym czarnym garniturze i wyglada cholernie dobrze. Nie wiem czy kiedykolwiek widziałam tak przystojnego mężczyznę, chyba, że w snach.

On w tym momencie też mnie zauważa, a jego oczy lekko się rozszerzają.
To logiczne, że nie mnie się spodziewał zobaczyć idącą powoli w jego stronę. Jednak gdy widzę, że lustruję mnie od góry do dołu zastanawiam się tylko czy jest rozczarowany czy jednak zadowolony z tego co widzi. Ja stanowczo jestem na tak i aż poczułam lekkie motylki w brzuchu w momencie kiedy spojrzeliśmy sobie w oczy. A niech to. Mój (zaraz) mężulek to smakowity kąsek.

- Jest cała twoja. - mówi ojciec kiedy podaje moją dłoń szatynowi.
Ten natomiast całuje jej wierzch i patrzy mi wymownie prosto w oczy jakby czekał na wytłumaczenie.

- Mała zmiana planów. - szepczę jednocześnie szczerząc się jak mysz do sera. A przynajmniej mam nadzieje, że wyglada to na szczery uśmiech.

Cały ślub musi wyglądać autentycznie, bo o umowie wiedzą tylko nieliczni. Przedstawienie czas zacząć.

Nie potrafię skupić się na tym co mówi do nas pastor. Moje myśli zajmuję tylko osoba stojąca na przeciwko mnie. Zapiera mi dech w piersi za każdym razem jak patrzymy sobie w oczy i nie jest to wina za ciasnej sukienki.
Boże spraw, aby charakter miał równie piękny, a wtedy zrobię wszystko, aby to małżeństwo było zgodne, szczęśliwe i trwałe. Czy jakoś tak to leciało.

Z rozmyśleń wyrywa mnie dopiero wielebny, który lekko stuka mnie w ramię kiedy przychodzi moja kolej mówienia przysięgi. Powtarzam za nim słowo w słowo, ale mam wrażenie, że mój mózg nie rejestruje żadnej wypowiedzi. Na sam koniec biorę od drużby pana młodego obrączkę, całuje ją i drżącymi rękoma wsuwam ją na palec mojego, a właściwie ojca wybranka. Na sam koniec zerkam lekko na tłum i w tym momencie prawie dostaje ataku paniki gdy zdaje sprawę ile ludzi na nas patrzy. On chyba widząc zmianę w moim zachowaniu ciągnie mnie lekko za rękę, co powoduje, że automatycznie wracam wzrokiem do jego brązowych tęczówek i się uspokajam.

Twoja na zawsze. (ZAWIESZONE) Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz