Rozdział 18

5.9K 183 50
                                    

Mam wyścig. Z tobą.

Te słowa powtarzały się w moim zaspanym mózgu i nie przetworzyłam ich do końca.

- Co? - mruknęłam ledwo.

- Mam wyścig. Jutro w nocy. Musisz tam być ze mną. - westchnął.

Teraz to się już trochę przebudziłam.

- Słucham? - uniosłam się na rękach.

- Mam wyścig. Dzisiaj na imprezie. - spojrzał na mnie.

- I dopiero teraz mi o tym mówisz? - powiedziałam zirytowana.

- Mówiłem ci.

- Bo dla ciebie mówienie "Miller impreza jest" to myślisz, że przyjdę? - prychnęłam.

- W sumie to tak myślałem. - uśmiechnął się szeroko.

- Co się tak szczerzysz?

- Lubię jak się denerwujesz. - poszerzył uśmiech, ja zrobiłam to samo i uderzyłam go w ramię. - Ała! Za co to? - udawał, że go zabolało.

- Za to, że nie mówisz takich rzeczy wcześniej idioto. - przewróciłam oczami.

Usłyszałam przychodzące powiadomienie na telefon Roya, a on szybko go zgarnął i zobaczył co to. Mina mi zrzedła bo zajął się telefonem i przez kolejne pięć minut się do mnie nie odezwał, tylko skupiony klikał coś. Ja jeknęłam i położyłam się na boku wtulając twarz w jego goły tors, a później słyszałam dźwięk wykonywanego zdjęcia na iPhone. Podniosłam głowę i spojrzałam w źródło dźwięku.

- Co ty robisz? - zapytałam.

Chłopak uśmiechał się patrząc w telefon i zrobił kolejne zdjęcie, a moja mina wyglądała jak zmęczony pies. Szybko uśmiechnęłam się do telefonu, a Roy wykonał trzecie zdjęcie. Wybuchnęłam śmiechem przypominając sobie moją minę z poprzedniego zdjęcia. Caleb spojrzał na mnie i również zaczął się śmiać oraz zrobił kolejne zdjęcie. Ja wybuchnęłam jeszcze bardziej, gdy Roy pokazał zdjęcie z moją miną zmęczonego psa. Ja chciałam coś powiedzieć, ale zaczęłam sie krztusić własną śliną i szybko wstałam do siadu dalej się śmiejąc. Gdy się uspokoiłam wstałam, ale jak szybko wstałam, tak szybko usiadłam na łóżku przez ból w kroczu. Cicho jeknęłam z bólu i Roy zauważył, że coś jest nie tak i od razu usiadł.

- Co się stało? - jego mina wyrażała troskę.

- Nic. - uśmiechnęłam się lekko.

- Jesteś blada. - powiedział i dotknął mojego policzka lekko go masując kciukiem.

Ja na ten gest przmknęłam powieki przechylając lekko głowę w bok. Robił to z taką czułością jakiej nikt nigdy mi nie dał. Położyłam rękę na jego i uśmiechnęłam się blado.

- Zmęczona jestem. - gówno prawda.

- Na pewno? - zapytał. - Już wcześniej wyglądałaś słabo.

- Miły komplement, dzięki. - sarknęłam.

- Wiesz doskonale, że nie o to mi chodziło. - zaczął się przyglądać mojej twarzy.

- Tak, jasne. - uśmiechnęłam się specjalnie przedłużając pierwsze słowo.

Wstałam i wyszłam z pokoju wybierając się do łazienki. Szybko przekręciłam zamek w drzwiach i natychmiast padłam przed toaletą opróżniając żołądek. Źle się czułam. Powinnam jeść, jak zalecał lekarz, ale nie chciałam znowu przytyć. Nie chciałam być gruba. Czy to tak wiele?

Im dłużej wymiotowałam, tym gorzej się czułam. Nie miałam czym wymiotować, więc leciała tylko żółć. Tylko żółć. Najgorsze jest to, że Roy coś podejrzewa, a on nie może się dowiedzieć. Nikt nie może się dowiedzieć. A tym bardziej Olivia. Ona by tego nie przeżyła. Dwa lata temu miałam straszne problemy z odżywianiem, potrafiłam nie jeść przez tydzień, a wymiotować co chwilę. Ale teraz jestem zdrowa, po prostu nie chcę przytyć. To chyba oczywiste, prawda?

Daylight loveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz