Pov. Chifuyu
Znowu ledwo zdążyłem na pierwszą lekcje. Nie mogę pozwolić, aby moje częste spóźnienia z tamtego tygodnia tak wpłynęły na moją ocenę przez nowych nauczycieli.
Przepisanie się w drugiej klasie na inny profil nie było takie łatwe, jak myślałem. Miałem trzy razy więcej nauki, dlatego często zarywałem noce, ucząc się na zaległe zaliczenia.
Żeby tego było mało przy każdej możliwej okazji paru chłopaków mnie zaczepiało, dokuczało oraz wyśmiewało.
Jestem tym wszystkim mocno zmęczony, dlatego ostatnio nie reaguje na ich dziwne komentarze, czy docinki, jednak oni wciąż nie dają za wygraną i czasami dopuszczają się nawet przemocy. Uznałem, że jeżeli jeszcze na to będę przeznaczał energię to nigdy już nie dam rady przyjść do szkoły na czas, a tym bardziej skupić się na nauce.
Na przerwie pomiędzy lekcjami poszedłem do swojej szafki po potrzebne książki.
Otworzyłem ją, ale zaraz po tym ktoś zatrzasnął szafkę
tuż przed moją twarzą.
Spojrzałem się na tą osobę. Był to Kazutora, a za nim opierał się o ścianę Hanma.— A gdzie się tak spieszysz, pedałku? — zapytał chłopak z czarnymi włosami oraz pojedynczymi żółtymi pasemkami, trzymając dłoń wciąż na mojej szafce.
Hanma tylko zaśmiał się swoim charakterystycznym śmiechem, a zaraz po tym wyciągnął szluga z kieszeni spodni.— Daj mi spokój. — powiedziałem oschle, patrząc wprost w oczy Hanemiya'i, który najwidoczniej nie spodziewał się takiej odpowiedzi.
Jestem już naprawdę wkurwiony, a oni tylko dolewają oliwy do ognia.
Chciałem odejść zrezygnowany bez tych cholernych książek, ale Kazutora złapał mocno mój nadgarstek, na co zacisnąłem zęby. Przyznaje, że trochę bolało.— Za dużo sobie wyobrażasz, Matsuno. — prawie, że warknął z nie małym wkurwem wymalowanym na twarzy. Zapomniałem jak wkurwia go ignorancja ze strony kogokolwiek.
Spróbowałem wyrwać się jeszcze raz, ale tym razem złapał za kołnierz mojej bluzy.
Już myślałem, że mi się ostro oberwie, ale nagle dzwonek zadzwonił. Odetchnąłem z ulgą w myślach.— Spierdalamy z tąd Kazu. —Hanma położył dłoń na ramieniu Kazutory, oraz zgasił papierosa o ścianę.
Hanemiya puścił mnie i zaraz za Hanma zaczął wychodzić z pomieszczenia.
Spojrzał na mnie ukradkiem zanim całkiem zniknął z mojego pola widzenia.
Jego wzrok był zupełnie inny niżeli ten z kilkunastu sekund wcześniej. Zupełnie jakby patrzał na mnie z zupełnie nową twarzą.
Nic z tego nie rozumiałem, ale nie miałem czasu na zastanawianie się. Wziąłem szybko książki i pobiegłem na lekcje...............................
— Znowu Cię zaczepili? Ehh, man ochotę im nakopać, jebane dupki. — powiedział Kokonoi, który wychodził ze mną ze szkoły.
— Nie martw się Koko, wszystko w porządku. Poza tym nie mamy z nimi szans, pamiętasz? — poprawiłem lekko plecak, który spadał mi z ramienia.
— Może mógłbym zapytać Seishu, czy chciałby pomóc. W sumie fajnie by było zobaczyć jak daje im do zrozumienia gdzie ich miejsce. – zaśmiał się z lekkim rumieńcem ba twarzy.
— Hah, no tak. Zapomniałem, że jesteś w nim zakochany po uszy. — zaśmiałem się, widząc jak twarz czarnowłosego z sekundy na sekundę robi się bardziej zarumieniona.
— N-nie pr-awda..Jesteśmy tylko przyjaciółmi. — zawstydził się, zakładając kaptur bluzy na głowę. Śmiałem się cicho pod nosem jeszcze trochę.
Ja i Kokonoi jesteśmy przyjaciółmi od podstawówki. Pomagam mu, a on mnie w każdej możliwej sytuacji. W liceum niestety jesteśmy na dwóch różnych kierunkach, co uniemożliwia nam przebywanie razem bez przerwy.
Mimo wszystko dajemy radę, jako osoby "różne" od wszystkich łatwiej nam trzymać się razem.
Jeżeli chodzi o Seishu Inuiego, to Koko kocha się w nim od podstawówki. Inui również jest zainteresowany Koko, choć żadne z nich nie dostrzega tego uczucia i oboje boją się przyznać.
Jestem jednak zdania, że kiedyś uda im się przełamać i będą razem szczęśliwi. Chciałbym szczęścia Koko bardziej niż swojego.
Ja od dawna już nie czułem się zakochany. Ostatniego chłopaka miałem jeszcze w 7 klasie podstawówki i to tylko przez dwa miesiące.Ja i mój towarzysz rozdzieliliśmy się pod moim blokiem. Przytulił mnie i odszedł żegnając się.
Zerknąłem na niego kiedy podchodziłem do drzwi wejściowych bloku.
Seishu na niego czekał. A gdy znaleźli się obok siebie, złapali się za ręce idąc dalej.
Uniosłem kącik ust, następnie otwierając drzwi.Następnego dnia w szkole znowu powtórka z rozrywki. Hanma i Kazutora postanowili się przypałętać.
— No kogo ja widzę. Nasz ulubiony pedał,spędza przerwę jedząc jak pies na dworze. — uśmiechnął się złośliwie Hanma, znów odpalając papierosa. Kazutora siedział cicho z rękoma w kieszeni.
Tym razem nasza trójka znajdowała się na boisku szkolnym, gdzie przychodziłem spokojnie zjeść drugie śniadanie, aż do teraz.
Starałem się ich całkowicie ignorować i skoczyć jeść kanapkę.
Hanma wytrącił mi ją z ręki, prawdopodobnie przez to, że go ignorowałem. Widząc jak kanapka, która była moim jedynym posiłkiem dzisiaj upada na piaszczystą ziemię, wstałem na równe nogi i w przepływie gniewu rzuciłem się na niego.
Oczywiście nie miałem żadnych szans. Przekonałem się o tym zaraz po tym jak Hanma popchnął mnie z taką siłą, że po całych plecach przeszedł mnie przeszywający ból.
Krzyknąłem, a łzy zebrały się w moich oczach. Podniosłem się do siadu, starając się opanować.
Ku mojemu zdziwieniu kucnął przy mnie Kazutora.
Odgarnął lekko kosmyk moich włosów, który wpadał mi do oczu.— Masz jaja, aby zaczynać z Hanmą, ale pamiętaj, że zawsze zostaniesz za to ukarany. — powiedział chłodno patrząc mi prosto w oczy. Zaraz po tym uderzył mnie z pięści parę razy w twarz przez co krew zaczęła lać się z moejgo nosa.
Kiedy odeszli, Kazutora znów spojrzał się na mnie dziwnie.
Oparłem się o ścianę budynku, próbując zatamować krwawienie.Dzięki Bogu, że pielęgniarka dzisiaj była w szkole i mi pomogła. Oczywiście zostałem zwolniony do domu.
Koko zobowiązał się, że mnie odprowadzi, ale mocno protestowałem i w efekcie wróciłem do mieszkania sam.Opatrzyłem sobie twarz i usiadłem przed telewizorem włączając pierwszy lepszy program. W sumie i tak nie miałem co robić, dlatego uznałem, że ogalądanie telewizji mnie uśpi.
Chciałem na chwilę zapomnieć o Hanmie i Kazutorze oraz o tym co powiedział. Jednak jego słowa krążyły mi w głowie i nie chciały odpuścić.
Nie chciałbym być wiecznie poobijany i bać się wychodzić z klas na przerwy. To wszystko zaczęło już sprawiać problemy mojej psychice.
Starałem się i staram, dlatego nie mogę teraz odpuścić, nie przez dwójkę homofobów, którzy dokuczają mi tylko ze względu na orientację. Dobrze, że przefarbowałam włosy na czarno, bo teraz dostawałoby mi się jeszcze za wygląd.Położyłem się na kanapie i zamknąłem oczy, starając się na chwilę usnąć.
Zanim zasnąłem przypomniały mi się piękne żółte tęczówki pełne czegoś co sprawiało, że chciałem w nie patrzeć już zawsze...............................
Witam witam, mam nadzieję, że idzie mi w miarę. Chciałbym, aby relacja Kazutory oraz Chifuyu bardzo powoli zaczęła rozkwitać. Nie chciałbym ich odrazu pakować do łóżka.
Dlatego na ich pierwsze kroki ku zakochaniu jeszcze trochę zaczekacie. Oczywiście będzie można wyczuć tą chemię pomiędzy nimi już szybciej, ale oni sami tak szybko tego nie poczują xD.
Kocham to jak przestawiam tu taka sweet relacje pomiędzy Koko, a Inuim 🫶
Okaayy, żegnam się więc, do następnego o7MarcoAliev
CZYTASZ
To nie tak miało być! ~KazuFuyu~
RomanceChifuyu odkąd tylko pamięta jest nękany w szkole przez pewną grupkę chłopaków z powodu jego orientacji seksualnej. Jednym z nękających jest Kazutora Hanemiya, który wyjątkowo nienawidzi Matsuno. Pewnego popołudnia Chifuyu zostaje zaciągnięty na wa...