Rozdział 5

185 6 3
                                    

Było już bardzo późno, a ja czułam jak przez masarz głowy robiony przez Radica usypiam leżąc rozwalona na kanapie. Moja głowa spoczywała na kolanach Baxtera, który w skupieniu oglądał jakiś film z wątkiem surferskim, ale ja już dawno przestałam interesować się na fabułą filmu, patrzyłam poprostu na twarzy chłopaka, która była piękna i niemalże idealna. Na mnie leżała śpiąca już Poppy, której włosy rozwalały się po całej mojej klatce piersiowej. Dziewczyna sprawiała, że było mi ciepło, przez co tym bardziej moje oczy kleiły się do siebie. Gdy już czułam, że zasypiam i powoli zanurzam się w fantazji mojego umysłu mocniej przytuliłam się do dziewczyny odwracając się na jeden bok, tak aby na wszelki wypadek ona nie spadła. W ten sposób obie leżałyśmy na bokach twarzami do sobie, a nasze głowy leżały na kolanach Baxtera, ale chyba mu to nie przeszkadzało, przynajmniej mam taką nadzieję. Dziewczyna jednak odwróciła sie na plecy, więc korzystając z okazji przytuliłam się do jej boku zarzucając na nią swoją nogę, dziewczyna objęła mnie, a najprawdopodobniej Manu okrył nas ciepłym kocem.

Zasypiałam w wymarzonym miejscu na ziemi, z ulubionymi osobami wokół, a do snu utuliła mnie cicha rozmowa mężczyzn.

Śniłam o pewnym różowowłosym, przystojnym surferze, który chyba zaczynał mi się podobać.

***

Rano obudziłam się mniej więcej w tym samym momencie co moja przyjaciółka, na której leżałam w tej samej pozycji co zasnęłam. Wciąż leżałyśmy na kanapie w salonie, tylko tym razem była ona rozłożona, a pod głowami zamiast kolan Radica miałyśmy poduszki.

-Dzień Dobry dziewczyny!-najprawdopodobniej to właśnie ten głos wybudził mnie ze snu.

Jednocześnie z Poppy uniosłyśmy głowy i spojrzałyśmy na osobą, która stała nad nami. Był to Manu, który odkładał właśnie na stolik przed nami cały talerz pełny kanapek, połowa z papryką, awokado, cebulą, pomidorem, szczypiorkiem, jajkiem, szynką oraz serem, a drugą połowę z ogórkiem, pieczarkami, rzodkiewką, sałatą, również szczypiorkiem, jajkiem szynką i serem. Pierwsza połowa była najprawdopodobniej dla Poppy, bo ja nienawidzę papryki, awokado, cebuli i pomidorów, a wiem też, że od dzieciństwa jest to ulubione połączenie smakowe Poppy. Za to Poppy nie wiedział pieczarek i rzodkiewek, bo po nich było jej niedobrze.

Podniosłam się, aby dosięgnąć ten talerz i położyć go pomiędzy nami, aby po chwili na naszych kolanach wylądowały jeszcze dwa talerze, jeden pełen różnych owoców jak banany, borówki, jabłka, maliny, truskawki i pomarańcze, a na drugim 4 kawałki pizzy z wczoraj, którą starszy Tethanui chwilę wcześniej podgrzał.

-Pełnowartościowy posiłek widzę.-powiedziałam pod nosem

-Do wyboru do koloru.-Powiedział Manu, a mi było głupio, że najprawdopodobniej usłyszał moje pomrukiwanie pod nosem. Dlatego postanowiłam zjeść wszystko, żeby nie było mu smutno, jestem naprawdę za to wdzięczna, ale wątpię, że zmieszczę w siebie aż tyle.-Nie musisz wszystkiego jeść, spokojnie. Poprostu macie kilka wersji, a Pizzę na koniec jako przekąskę.-mrugnął do nas okiem, abyśmy zrozumiały.

-Widzę, że macie pełnowartościowy posiłek.-moje serce zabiło szybciej, gdy usłyszałam ten piękny głos. Na słowa chłopaka Poppy i Manu spojrzeli po sobie i się zaśmiali, dobrze wiedziałam, że chodzi im o zdanie wypowiedziane przez Baxtera.

-Czekaj ty tu spałeś?-zapytałam po chwili zdezorientowana. Spojrzałam na chłopaka, który stał przy drzwiach łazienki, z której przed chwilą wyszedł.

-Tak.-pokiwał głową.- Ale jestem oburzony, ponieważ ja dostałem dwie kromki chleba z sałatą i serem.-dodał po chwili. Na jego słowa razem z Poppy wybuchnęłyśmy głośnym śmiechem.

Poppy poprosiła o pilota, więc jej go podałam. Dziewczyna włączyła nasz ulubiony serial z dzieciństwa „Violetta", o którym już zdążyłyśmy pogadać i uzgodnić, że musimy go obejrzeć od początku do końca i codzienne wieczory od 20 są zarezerwowane na ten serial, nie licząc niedzieli, którą spędzimy właśnie w łóżku lub na kanapie.

Przytuliłyśmy się do siebie i zjadłyśmy prawie wszystko, zostawiłam tylko swoje owoce oprócz borówek, które podkradłam też Poppy.

W trakcie, gdy oglądałyśmy na fotelu obok usadowił się Radic i nie musiałam odwracać się w jego stronę, aby wiedzieć, że na mnie patrzy, przez co czułam w brzuchu stado motyli, czasem traciłam wątek serialu, przez co nie kumałam części granej aktualnie akcji, gdy głównie skupiałam się właśnie na Baxterze, na jego wzroku, lub na nim samym i tym jaki jest śliczny.

***

Był piątek, już jutro miały odbyć się zawody, a ja nadal nie zdecydowałam czy się zapisać.

Siedziałam teraz na piasku rozmyślając o tym czy warto, czy jestem wystarczająco dobra, bo wciąż miałam wątpliwości. Czekałam na Summer, z którą umówiłam sie na trening. Położyłam się na ciepłym piasku, zamknęłam oczy i wygrzewałam na zachodzącym, aczkolwiek ciepłym słońcu. Długo to jednak nie trwało, bo po chwili poczułam jak coś, a raczej ktoś delikatnie na mnie spada. Gdy otworzyłam oczy zobaczyłam uśmiechniętą przyjaciółkę, która niespodziewanie cmoknęła mnie w usta, a następnie ze mnie wstała podając mi rękę. Odrazu się do niej przytuliłam.

Poczułam z Summer więź, była dla mnie jak zaginiona siostra, codziennie zasypiałam z myślą o tym dziwnym uczuciu za każdym razem, gdy się widzimy. Od razu złapałam z nią vibe, może i nasze pierwsze spotkanie nie było zbyt przyjemne, ale po tej szczerej rozmowie, która odbyła się mojej pierwszej nocki w Shorehaven poczułam się jakbym znała ją całe życie, rozumiałam ją, a ona mnie. Była kolejną osobą, której zaufałam w 100% i przy której otwarłam się w tak krótkim czasie. Co prawda Radicowi się nie zmierzałam aż tak jak Summer, ale tak jak zawsze się wstydziłam chociażby być w dresach przy nowo poznanych osobach tak przy nim czułam swobodę. Jednak Summer zaufałam bardziej, nie wiem czy było to spowodowane, ale poczułam z nią bliskość, ona chyba zresztą też to poczuła, bo z tego co wiem to nie zwierza się nowopoznanym ludziom, a wręcz przeciwnie zazwyczaj jest do nich uprzedzona.

Rozmyślałam o tym cały czas przytulona do boku Summer, wpatrując się w piękny zachód słońca. To były miłe chwile, i na ten moment nie wyobrażam sobie tak stać bez słowa z kimś innym niż ona. Nawet z Poppy, co było dziwnym uczuciem, bo jednak była ona mi najbliższą osobą i nie raz miałyśmy takie chwile, jak wpatrywanie się w zachód, ale zazwyczaj był to piknik, lub podczas surfowania, nigdy tak o poprostu stojąc bez żadnej przyczyny.

Z rozmyśleń wyrwały mnie ręce, które ktoś oplatał wokół mojej talli, poznawałam te ręce. Był to nikt inny jak Baxter Pan Bardzo Przystojny Bax Radic. Pociągnął mnie w tył, przez co upadłabym gdyby nie jego silne ręce. Podniósł mnie przyciągając mnie do swojej klatki i zrobił kilka obrotów ze mną w powietrzu. Z wielkim uśmiechem powoli odstawiałam nogi na piasek za jego pomocą. Odwróciłam się w jego stronę twarzą i ujrzałam wielki, rozchodzący się na pół twarzy i szczery uśmiech, zarzuciłam ręce na jego kark i przytuliłam go, a on nie czekając oplótł swoje ręce w okolicach mojej kości ogonowej. Gdy się od siebie odsunęliśmy spojrzałam na Summer, która jak się okazuje robiła nam przez ten cały czas zdjęcia, gestem ręki i mimika twarzy pokazałam, że ją zabiję, na co ona się uśmiechnęła i puściła mi oczko.

-Summer, mogłabyś wysłać mi te zdjęcia?-zapytał się różowowłosy stojący za mną. Dziewczyna pokiwała mi głową i najprawdopodobniej odrazu wysłała mu zdjęcia, ja w tym czasie obejrzałam się i zobaczyłam kawałek za Summer Ariego, który rozpakowywał swoją deskę z pokrowca, podniósł głowę i wysłał mi szczery uśmiech gdy mnie zobaczył, odpowiedziałam mu tym samym i pomachałam ręką. Odwróciłam się w stronę morza, który nie pokazywał horyzontu i bez zastanowienia chwyciłam swoją deskę, która leżała obok mnie, aby najszybszym tempem jakim potrafiłam ruszyć w stronę wody i poczuć tą ulgę i spokój.

Pokonywałam fale na zmianę z trzema przyjaciółmi, brzuch bolał mnie od śmiechu, ciepłe fale myślały moją skórę, słońce zachodziło coraz szybciej, a ja mogę szczerze powiedzieć, że był to jeden z najmilszych wieczorów w moim życiu.

Perfect SummerOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz