Keith:
- Jesteście razem?! - podnosi głos Danni wstając w szoku z miejsca.
- Po pierwsze, nie krzycz bo ludzie się dziwnie patrzą, a po drugie, siadaj na dupie bo zaraz wylejesz cole. - upominam ją szybko.
Znajdujemy się w KFC. Jest ze mną Isabella, Danni, David i niestety Stormy. Jest niedziela i od tego dnia muszę wytrzymać tylko niecałe 2 tygodnie. Na ten czas ta smarkula zostaje, więc chyba dam rade.
Te niedzielne popołudnie postanowiliśmy spędzić razem. Przy okazji mogłem pochwalić się pewną zmianą w moim życiu. Jak widać moja była dziewczyna, Danni dość mocno się zaskoczyła. Usiadła z powrotem dopiero jak ją upomniałem.
- Jesteś zła, Danni? Dopiero co się rozstałaś z Keithem, a my już... - nie dokończyła Isabella.
- Wszystko gra, Isabella! Gołym okiem było widać, że cię ciągnęło do Keitha. - śmieje się głośno.
- Mówiłem być była ciszej. - szepcze ze zrezygnowaniem.
- Ja i Keith to była fajna przygoda, ale już się zakończyła. Teraz jest moim przyjacielem i cieszę się, że kogoś znalazł. - mówi wesoło.
Można powiedzieć, że Danni "złagodniała" w stosunku co do Isabelli. Możliwe, że wcześniej brała dystans ze względu na nasz związek. Teraz nic ją nie trzyma by mnie pilnować. Ona sama korzysta z wolności. Jak narazie nie jest to nic na stałe, ale ona już taka jest.
- Gratulacje. Pasujecie do siebie. - wtrąca David.
Blondynka na słowa przyjaciela zarumieniła się i zakryła twarz włosami. Zaśmiałem się cicho na jej gest.
- Są wspaniali. Wszyscy zrozumieli. - wzdycha i przewraca oczami Stormy.
- Jeśli coś ci się nie podoba to nie musisz z nami siedzieć. - mówię.
Nie żebym ją zapraszał. Pojechała ze mną na miejsce spotkania. Poznała moich przyjaciół. Nie wiem co dalej chcę robić i niezbyt mnie to interesuje.
- Nie mam gdzie. Tata pracuje, a nie będę siedziała z pokojówką. - sapię ze znużenia.
- Melissa jest w porządku, a ty jesteś już pełnoletnia, więc nic cię nie trzyma do zwiedzania miasta. - prycham.
- A co tutaj jest do zwiedzania? - na znak frustracji opadła na oparcie krzesła. - To miasto jest nudne. - dodaje.
- Przykro mi, że nasze miasto nie jest takie wspaniałe jak Francja. - kpie z niej.
- Keith. - zatrzymuje mnie Isabella i jej dłoń na moim kolanie.
Było blisko bym powiedział kilka niemiłych słów na temat Stormy i mojej mamy. W sumie to chyba powinienem to zrobić. Ta mała za bardzo się panoszy.
- To co chciałabyś porobić, Stormy? - pyta David.
- Na pewno nie spędzić cały dzień w KFC. - prycha.
- Więc? - podnoszę brew.
Naprawdę się powstrzymuje by nie wywalić jej z tego budynku. Nikt nie kazał jej z nami siedzieć.
Stormy wyciągnęła telefon i zaczęła w nim grzebać. Wszyscy czekamy na jej odpowiedź. Nie z ciekawości, po prostu chcemy by przestała marudzić.
- Niedaleko stąd jest boisko. Chodźmy pograć w siatkówke. - proponuje pokazując nam wszystkim zdjęcie owego miejsca.
Na szybko zerknąłem na adres. Jest niedaleko. Wystarczy wsiąść w samochód i przejechać kilka przecznic.
CZYTASZ
Wygłupy Śmierci
FantasyCalypso Goodall po poważnym pożarze straciła całą swoją rodzine. Od tamtego momentu pragnie tylko jednego... Śmierci. Niestety coś sprawia, że dziewczyna nie może umrzeć. Może jej pragnienie jest zbyt małe? Pora przyjrzeć jej się z bliska i zrozumie...