Prolog

46 2 0
                                    







Biegłam najszybciej, jak potrafiłam. Gałęzie pękały pod moimi nogami, a ja krzyczałam. Tak niewyobrażalnie głośno, jednak nikt nie mógł mnie usłyszeć. Noc była potwornie mroczna. Nie słyszałam żadnych odgłosów, jedynie widziałam mgłę, która otulała mnie swoim uściskiem. Przy każdym zakręcie czułam liście, które uderzały moją twarz. Straciłam orientację, nie wiedziałam, gdzie jestem i dlaczego nadal biegnę.

Ani trochę się nie bałam. Byłam przeszkolona do takiego typu sytuacji. Wiedziałam, co robić, jak reagować, jak nie ponieść się emocją w kryzysowych sytuacjach.

Jednak nikt nie nauczył poświęcenia.
Wyboru między miłością i obowiązkiem.
Oddaniem, a pragnieniem.
Więc skąd kurwa miałam wiedzieć, jak postąpić?
Czy być lojalna, czy egoistycznie iść za nim?

W końcu stanęłam. Wśród tak samo wyglądających drzew. Przed dwoma ścieżkami, prowadzącymi w przeciwne strony. Czy to był ten moment? Czy teraz powinnam wybrać?

Byłam całkiem sama, a jednak nadal czułam jego dotyk na mojej rozgrzanej skórze, wzrok, który palił każdą komórkę mojego ciała, a co najważniejsze słyszałam jego przepiękny głos.

Czy wybiorę słusznie?

Czy pobiegnę do bram nieba, czy do anioła piekieł?

The other side of the coinOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz