LAS

0 0 0
                                    

Auto poruszało się z prędkością osiemdziesięciu kilometrów na godzinę, tak by można było spokojnie zdążyć przed kulminacyjnym momentem, a jednocześnie nie wzbudzać podejrzeń policji. Nie mogła się zatrzymać, nie teraz. Zaciskała palce sztywno na kierownicy. Tomek zaś wodził wzrokiem po mijanych domach, wciąż ściskając w rękach kredkę. Podniósł ją i na moment zmrużył oczy. Blask słoneczny wdarł się do wnętrza auta, oślepił kobietę, która lekko się zawahała i straciła na moment panowanie nad samochodem. Spojrzała we wsteczne lusterko. Pustka. Nikogo za nimi. Poczuła, jak po nogach znów leci jej krew. Zacisnęła uda, a pedał gazu znacznie się obniżył.

— Nigdy cię nie widziałem — powiedział zdenerwowany chłopiec. — Mama mówi, że nie można wsiadać z obcymi do auta.

— Ale ja cię znam — odparła spokojnie. — Nie jestem obca i nie zrobię ci krzywdy. To tak jak z nianią, rozumiesz? Będę się tobą opiekować, aż rodzice nie wrócą. Wiem, co zrobiłeś, to było bardzo złe. Za to są kary…

— Dlaczego rodzice nie dzwonią? — zapytał.

— Może jadą. W trakcie jazdy nie używa się telefonów.

— Ty czasem zerkasz — szepnął na granicy słyszalności.

— Bo muszę! — warknęła, a ból kolejny raz zaczął się nasilać. — Nie zadawaj tylu pytań! — zaczęła coraz głośniej krzyczeć. — Chcę to z siebie wyjąć. Wydrzeć. Jezu! — Zacisnęła dłonie na kierownicy tak mocno, że kostki niemal zbielały. Chłopiec skulił się w sobie, a z jego oczu poleciały łzy. Nagromadzone emocje znów doszły do głosu, a on sam zrozumiał, że znajduje się gdzieś daleko i na rychły powrót nie ma raczej szans.

— Nie ufam ci — jęknął. — Chcę do domu. Do mamy i do Olgi. Martwią się. Zawieź mnie tam albo…

— Albo co? Uciekniesz stąd? Do lasu? Tam, dokąd jedziemy, będzie tylko to. — Wskazała na widok za oknem. — Drzewa. Wiesz chociaż, jak określić kierunek, patrząc na nie? Tomeczku — użyła po raz pierwszy tego słowa — chodziłbyś wkoło, dopóki byś nie padł, a ja jestem za ciebie odpowiedzialna. Muszę tylko zrobić coś z tym brzuchem i wtedy wszystko będzie już dobrze — wystękała.

— Do mamy — zachlipał. — Nie lubię cię, jesteś dziwna! I leci ci krew! Zabrałaś mój długopis!!!

— Niczego nie zabierałam. — Zadrżała, starając się opanować. Ból jednak stawał się z minuty na minutę coraz bardziej intensywny. Czuła to. Nie musiała nawet liczyć przerw między jednym a drugim skurczem, żeby zdawać sobie sprawę z tego, że rozwarcie jest coraz większe. Miała świadomość, że kolejny poród jest gorszy od pierwszego, tym bardziej wtedy, gdy dziecko nie współpracuje. Jeśli urodzi się martwe, wysiłek się zwielokrotni. Ułożyła w głowie plan. Oddychać spokojnie i miarowo, nie odrywać wzroku od kierownicy. Znów oddychać.

— Do taty… Wróćmy. Nie powiem o tej krwi, to będzie nasza tajemnica.

Anna uśmiechnęła się, choć jednocześnie grymas bólu przeciął jej twarz. Potarła intensywnie czoło i pokiwała głową, a kiedy Tomek już miał wrażenie, że jego prośba zostanie spełniona, i poruszył się nerwowo na siedzeniu w oczekiwaniu na decyzję, ostro rzuciła:

— Przyzwyczajaj się. Tej krwi będzie więcej. Tajemnica? Całe moje życie składa się z sekretów. Ty też nim jesteś. Kto wie, czy nie większym niż to, co we mnie siedzi. A teraz posłuchaj. Jeśli chcesz zobaczyć mamę, musisz być grzeczny. Nie bój się, nie skrzywdzę cię. Po prostu udawajmy, przynajmniej na razie, że jestem twoją ciocią. Dobrze? Chociaż raczej nikt nie zapyta. Tam, gdzie jedziemy, będzie pusto.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 04, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Impuls Tom I (WYDANE) Where stories live. Discover now