Rozdział 1.

5 1 0
                                    

Kolejny dzień, niby taki sam a jednak bardzo się wybija na tle innych obleganych rutyną.
Ja Madison Evans w wieku osiemnastu lat wprowadzam się do nowego mieszkania- SAMA.
Z jednej strony marzenie każdego nastolatka ale z drugiej tęsknota za przyjaciółmi, rodziną. Zapytacie się dlaczego wyprowadzam się taki kawał drogi z Anglii aż do Miami, już wam odpowiadam. Dostałam się do programu wymiany uczniowskiej dzięki zdobytemu przeze mnie stypendium. Spokojnie grono „kujonów" raczej mi dalekie ale bardzo chciałabym się dostać na wymarzone studia.

Właśnie pakuje ostatnie rzeczy i graty w kartony. Kręci mi się łezka w oku na samą myśl, że aż na rok będę musiała opuścić to miejsce a przede wszystkim moja przyjaciółkę Rose. W dniu kiedy dostałam list o wymianie śmiałyśmy się i płakałyśmy jednocześnie. Cieszy się moim szczęściem ale widzę jak ją to rani.
Właśnie w tej chwili usłyszałam ciche pukanie do drzwi i to jak lekko je ktoś uchylił. Na szczęście to była moja mama.
Nie przepadam za jej chłopakiem a moim ojczymem. Niby nic złego nigdy mi nie zrobił ale nie ciągnęło mnie do niego empatia ze względu, że zajął miejsce mojego zmarłego taty. Spojrzałam na nią z lekkim smutnym uśmiechem i tym samym mi odwzajemniła lecz coś było nie tak jej oczy były przekrwione jakby długo płakała.
Może to nie typowe ale z mamą mamy piękna relacje jest dla mnie jak matka i przyjaciółka w jednym.
Martwiło mnie to, że znowu płakała.
-Mamo... nie płacz..- mówiąc to podeszłam do niej przytulając ją mocno do siebie co spowodowało jeszcze większy płacz.
-Ja się córeczko po prostu martwię o ciebie, napewno dasz radę sama?- zapytała.
-Tak mamusiu, naprawdę nie martw się wszystko będzie dobrze. Będę ci robiła raporty z każdego dnia.- cicho się zaśmiałam samej będąc na skraju płaczu.
Nagle moja rodzicielka odsunęła się ode mnie szukając czegoś w kieszeni spodni.
-Madi to dla ciebie nasze wspólne zdjęcie z tatą żebyś zawsze miała go blisko siebie nawet na drugim końcu świata..- odparła.
Zachłystnęłam się powietrzem i zobaczyłam zdjęcie z uśmiechniętą mamą, tatą którego tak bardzo mi brakuje i małą mną w stroju księżniczki. Pamiętam doskonale ten dzień jakgdyby to było wczoraj.
Przytuliłam ją jeszcze mocniej niż poprzednio i dałam upust emocjom które tak długo w sobie trzymałam.
Jak to ona zaproponowała mi przed wyjazdem na lotnisko gorącą czekoladę jej autorstwa na poprawę humorów.

..............................................................................
I jak wam się podoba pierwszy rozdział?
Bardzo jest podekscytowana powrotem do pisania.
Do zobaczenia w kolejnym rozdziale.
Buzii.

Ponad wszystko...Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz