1. Wypadek

2K 69 14
                                    

Hej słoneczka!

Witam się z wami w pierwszym rozdziale dylogii Dark.

Muszę przyznać, że tęskniłam za pisaniem i czytaniem waszych komentarzy. 

Mam nadzieję, że Was nie zawiodę i będziecie czekali na kolejne rozdziały ze zniecierpliwieniem.

deadlysweett 

***

Ludzie powiadają, że śmierć przychodzi nagle. Jest nieprzewidywalna i może zabrać człowieka w każdej możliwej chwili.

Chyba musiałam zgodzić się z tym stwierdzeniem. Nie mogłam przewidzieć, że spowoduję wypadek samochodowy i że to właśnie on będzie moim największym koszmarem.

***

Czuję zimno na czole, tak jakbym czegoś dotykała. Przekręcam głowę delikatnie na bok, ale syczę z bólu, który pojawił się w szyi. Przygryzam wargę i mocniej zaciskam powieki. W uszach słyszę tylko przeraźliwy pisk. Co się dzieje?

Otwieram powoli oczy, ale wszystko jest rozmazane. Parę razy mrugam i obraz mi się wyostrza. Pierwsze co widzę to jakiś mężczyzna na siedzeniu pasażera, który również jest nieprzytomny. Nie wiem, kim jest, ani co takiego robi w moim samochodzie. Po jego skroni spływa krew. Nie mogę go rozpoznać.

Unoszę dłoń do bolącej szyi, ale na szczęście nie leci z niej krew. Swój wzrok kieruję na przednią szybę. Jej widok mnie paraliżuję. Cały przód samochodu jest wgnieciony.

Ja pierdolę. Co takiego tu się stało i dlaczego nic nie pamiętam?

Zewsząd otacza mnie ciemność. Znajdujemy się na jakieś drodze, a po obu stronach jest las. Nagle z dala dostrzegam niebiesko-czerwone światło. Zaczyna mi brakować powietrza, a w samochodzie robi się bardzo gorąco. Chcę z niego wyjść. Z trudem odpinam pasy bezpieczeństwa i otwieram drzwi. Nagły przypływ świeżego powietrza działa na mnie jak kubeł z zimną wodą. Od razu się nim zaciągam. Ciało opieram o samochód i chwilę stoję, dopóki zawroty głowy nie miną.

Dostrzegam strużkę krwi na lewej ręce, której wcześniej nie było. Oglądam ją z każdej strony, ale nie ma na niej żadnej, głębokiej rany. Skąd to cholerstwo leci? Dotykam jeszcze raz całą szyję, ale tam również nie ma żadnego zranienia. Dłonie kieruję na twarz. I to właśnie z niej sączy się krew, a raczej z boku głowy. Odrywam ręce od głowy i na nie spoglądam. Lewa dłoń jest pokryta cała we krwi.

Karetka zatrzymała się kawałek dalej, a ja niewiele myśląc, ruszyłam w przeciwną stronę. Dlaczego uciekam? Przecież nic złego nie zrobiłam.

Ktoś chyba za mną krzyczał, ale nie zwracałam na to uwagi. Chciałam znaleźć się w jakimś ciepłym i bezpiecznym miejscu. Nie zarejestrowałam momentu, w którym zaczęłam biec. Nie wiem, jak to w ogóle było możliwe, zważając na to, że miałam rozciętą głowę i byłam po wypadku. Zmęczenie dopadło mnie szybciej, niż bym się spodziewała.

- Nathalie! - zawołał po raz kolejny jakiś kobiecy głos. Nie chciałam się zatrzymywać, ale moje nogi z każdym krokiem robiły się coraz bardziej wiotkie. - Stój!

Ale ja nie chciałam. Jeszcze trochę i znajdę jakieś ciepłe miejsce. Kilka kroków. Byłam coraz słabsza. Błagam, Boże, pomóż mi.

Wokół mnie nie było nic prócz lasu i drogi. Niebo było całe pokryte w gwiazdach. Jedynie księżyc dawał jakiekolwiek światło pośród tej ciemności. Przed oczami miałam mroczki, a oddech był coraz bardziej urwany. Jeżeli zaraz nie znajdę jakiegoś miejsca, w którym będę mogła się zatrzymać, upadnę na środku ulicy i już nie wstanę.

Moje prośby chyba zostały wysłuchane, bo po kolejnych trzech minutach biegu dostrzegłam pub. Zmusiłam swoje ociężałe nogi do postawienia jeszcze tych kilku kroków.

Wpadłam do baru na ostatkach sił. W środku nie było ani jednej żywej duszy oprócz młodego barmana. Podeszłam do lady i usiadłam na jednym z krzeseł. Cały czas czułam na sobie przeszywający wzrok blondyna. Wiem, że nie wyglądam za dobrze, ale nie dbam o to.

- Pomóc w czymś? — zapytał uprzejmie.

Przeniosłam na niego swój wzrok. Przyglądał mi się swoimi niebieskimi oczami.

My Darkness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz