2. Między życiem a śmiercią

1.8K 64 19
                                    

Leżałam na łóżku, wpatrując się w sufit szpitalnego pokoju. Moja matka siedziała obok na niebieskim obrotowym krzesełku, ubrana jak zwykle w jeden z tych jej garniturowych kompletów. Tym razem dominował kolor różowy. Wyglądała, jakby wyszła właśnie z pierwszej strony jakiegoś magazynu o modzie. Jej blond włosy ułożone w eleganckiego koka świadczyły o niedawno skończonej pracy. Nawet w chwilach, gdy moje życie wisiało na włosku, nie zamierzała wyglądać niechlujnie.

Trzymała mnie mocno za dłoń i wpatrywała się w mojego ojca, który pierdolił coś od dwudziestu minut. Przestałam go słuchać w momencie, gdy użył słowa mafia. Powiedział, że chyba do niej należę i spoczywa na moich barkach. Co? Gdy tylko wypowiedział te słowa, w duchu zaczęłam się śmiać. To było niedorzeczne.

W przerwach od mojego myślenia wyłapałam, że mówił coś o moim szkoleniu, które odbędzie się od razu, gdy tylko wyjdę ze szpitala.

Mam nauczyć się

Wygrywać.

Kłamać.

Zabijać.

Co do tego ostatniego mam spore wątpliwości. Mam kogoś zabić?

- Twoje ofiary to osoby, które nie potrafią poradzić sobie z trudami naszego świata. Często... - na chwilę wyłączyłam myśli i doszły do mnie wypowiedziane przez niego słowa.

- Czekaj - przerwałam mu przekręcając głowę w jego stronę. - Nigdy nikogo nie zabiłam.

Jego przeraźliwie szmaragdowe oczy wpatrywały się we mnie z mocą. Mój ojciec opierał się o ścianę naprzeciwko łóżka. Na szczęście nie był tak odpicowany jak Isabella. Założył czarne materiałowe spodnie oraz tego samego koloru koszulę, która podkreślała jego mocno zarysowane mięśnie. Rękawy podwinął do łokci, więc było widać kawałek jego tatuaża.

- Kochanie - zwrócił się do mnie czule, a tembr jego głosu delikatnie pieścił moje uszy - straciłaś częściowo pamięć. Nie pamiętasz mało istotnych faktów ze swojego życia. Najwidoczniej twój organizm wyparł świadomość, że masz na swoim kącie parędziesiąt ofiar. Ale, to że ich zabiłaś nie jest niczym złym. Pomagałaś ludziom, którzy grzeszyli i wyrządzali smutek swoim najbliższym.

Skrzywiłam się i odwróciłam z powrotem w stronę okna. Pomagałam zabijając? Christian kontynuował swój wywód o moim życiu i tego co mnie czeka. Ponownie się wyłączyłam.

Śmierć. Ciekawe zjawisko. Z tego co pamiętam, jest czymś niebezpiecznym, a zarazem pięknym. Wiele osób chce jak najszybciej opuścić ten przeklęty świat, żeby więcej nie musieć przechodzić przez całe to piekło.

Ciągły ból, który zadają nam najbliżsi, jest często gorszy niż ten fizyczny. Ludzie potrafią namieszać nam w głowie swoimi słowami, co w późniejszym czasie wpływa na naszą psychikę. Jeżeli nas nie znają, nie będą wiedzieli co może nas zaboleć. Ale przecież gdybyśmy byli dla nich w jakimś stopniu ważni, byliby tego świadomi. Krzywdzimy siebie nawzajem nawet nie mając o tym pojęcia. I zamiast powiedzieć, że słowa bolą i mają duże znaczenie, wolimy nosić w sobie żal do drugiej osoby i cierpieć w samotności.

W każdym przypadku śmierć przebiega inaczej. Niektóre osoby, które miały szczęście, odchodziły z tego świata szybko. Bez jakiegokolwiek bólu. Inni jednak potrafią męczyć się ze śmiercią nawet kilka miesięcy. I mimo, że nie odczuwają tego bólu cały czas, świadomość, że mogą umrzeć w każdej chwili, jest jeszcze gorsza.

Jestem ciekawa jak to wygląda u mnie. Wpatrywać się w oczy, z których ulatuje życie. Czy będą krzyczeć? A może będą spokojni? Będą walczyć, czy może od razu się poddadzą i pozwolą mi wykonać swoją pracę? Bo właśnie tym ma być dla mnie zabijanie. Będę miała okazję się już za niedługo o tym przekonać.

My Darkness [ZAWIESZONE]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz