I

2 0 0
                                    

„... każdy konflikt ukazuje nam, jak łatwo jesteśmy w stanie zapomnieć wartości życia. Podczas moich prac przy programie Goliat, widywałem cierpienie oraz śmierć zbyt wiele razy. Każdego dnia żałuję udziału w tym przedsięwzięciu, pragnę również przekazać kondolencje dla rodzin wolontariuszek a’kin które zmarły w wyniku powikłań podczas trwania programu”

Fragment zeznań doktora Armina Fergusona podczas przesłuchań przed radą kolonialną Wspólnoty

Dzielnica Navshey

Akira Primis

Od zakończenia kampanii Trahaurskiej minęło kilka miesięcy, dość czasu by wielu weteranów było w stanie wrócić do normalnego życia. Tragiczne wspomnienia wojny pozostały jednak z nimi, wiecznie obecne w ich życiu. Z tego właśnie powodu lokale pokroju baru Gova nigdy nie były puste, była to dla wielu bezpieczna przestrzeń. Dziś, jak każdego dnia, w Govie przebywało od rana kilku byłych poborowych.  Dla Dawida był to dzień jak każdy inny, od kilku miesięcy. Przetarcia na twarzy i poparzenia po hełmie środowiskowym zdążyły się, przez czas spędzony w cywilu, zabliźnić. Jak zwykle o tej porze zajęty był rozmową z kilkoma klientami siedzącymi przy barze, wówczas gdy na jednej z półek barowych obserwował ich pustym wzrokiem stary hełm środowiskowy.

- Jak leci Frank? Nie widziałem cię tu od miesięcy – zagaił do jednego z weteranów, szarookiego bruneta mającego na oko dwadzieścia lat. Postawił przed nim szklankę wypełnioną błękitnym alkoholem, w którym pływały rozdrobnione owoce i plasterki korzenia etry.

- Nie jest źle, udało mi się znaleźć pracę w dokach na Przystani... powoli wracam do normalności. – wziął łyk ze szklanki – Czy dodałeś do tego etry?

- Tak, a czego się spodziewałeś. Bez niej wszyscy już dawno byśmy padli. Podczas wojny uzależniliśmy się od tego w stymulantach bojowych, wierz mi widziałem co się dzieje z ludźmi którzy próbowali się odciąć. Intensywna opieka medyczna w najlepszym wypadku, w najgorszym kostnica. Sam ciągnę na minimum byle mi organizm nie siadł.

- Kurna... niby jak rząd Wspólnoty zamierza to naprawić?

- Teraz kontrolujemy Trahaure, więc pewnie więcej etry. Podobno w Federacji Kellańskiej pracują nad biokonwerterem, ale to plotki.

- Bio... czym?

- Lekiem na uzależnienie od etry... ale to pewnie propagandowa plotka.

- Nawet jeśli... to pomogłoby tysiącom naszych. – reakcja na ten temat, wiecznie była taka sama. Ta drobna iskierka nadziei, zbyt nikła przy powadze sytuacji. Nie każdy problem mógł rozwiązać celny strzał z karabinu, czy narzędzie uniwersalne. Czasem problem po prostu istniał i, niczym horyzont zdarzeń czarnej dziury, nie było jak się z niego wyrwać.

- Znów wciskasz im tę bajeczkę o cudownym kellańskim leku Dawid? – usłyszał zza pleców głos Sive, nie drwiła jednak z niego, sama w to wierzyła. Po chwili poczuł jej dłoń spoczywającą na jej ramieniu, położył swoją dłoń na jej.

- Chciałbym żeby to była prawda – odparł z nutą goryczy, wiedział że nadzieja jest krucha.

- Idź odpocząć, zmienię cię.

- Nie trzeba, naprawdę nie trzeba. Daję sobie radę.

- Nie wciskaj mi kitu, zasuwasz żeby nie myśleć o...

- Dobra, już idę... po prostu... nieważne... – gdy tylko drzwi się zamknęły, odwiesił do szafki swój fartuch barowy. Jego dłoń zacisnęła się na drzwiczkach, powoli spojrzał na stare zdjęcie wiszące na drzwiczkach. Zdjęcie było wyblakłe, stare, papier był już rzadkością. Stał przez chwilę w bezruchu, wpatrzony w odbicie dawnego siebie.  Jego twarz nie była pokryta bliznami, oczy miały w sobie tę iskrę, typową dla człowieka nieświadomego swojej śmiertelności. Na zdjęciu towarzyszyli mu rodzice i przyjaciele, dnia którego wykonano to zdjęcie ukończył akademię przygotowawczą. Kilka miesięcy później miał udać się do akademii bionicznej na Lunie. Nie mógł oderwać wzroku, w końcu dostrzegł krew pokrywającą zdjęcie. Z sekundy na sekundę zdjęcie pokrywało więcej zasychającej krwi, uderzył go głos którego nie był w stanie zlokalizować. „Ile już razy oszukałeś śmierć, ile razy uniknąłeś wiecznego cyklu... ilu zginęło wokół ciebie? Ilu jeszcze zginie?”. Krwawy szept wdzierał się do jego umysłu, przybierając na sile, niczym trucizna zatruwająca świadomość. Próbował wygłuszyć szept, lecz tylko przybrał na sile.

Duchy Kellan SecundusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz