II

1 0 0
                                    

„Nie bój się wroga którego możliwości znasz, powinniśmy bądź ostrożny wobec wroga o którym nie wiesz nic.”

Kredo Piechociarza

Od rana korytarze ośrodka wypełniał chaos, wszędzie pełno było chirurgów i reszty personelu. Dzień grabarza, tak personel medyczny określił dzisiejsze wydarzenia. To był ciężki dzień dla Armina, dziesięć godzin operacji i implantacji syntetycznych organów obiektom nie przyniosło żadnych rezultatów. Cały projekt Goliat nie przyniósł żadnych rezultatów. Próbował skupić się na faktach, prawie wszystkie obiekty martwe. Dekady warte badań, miliony kredytów wszystko poszło na nic. Wsłuchał się w rytm swoich kroków, musiał się uspokoić. Spojrzał raz jeszcze na infopad, dwanaście potwierdzonych zgonów. Ta liczba rosła średnio co pół godziny. Wyłączył urządzenie, cały projekt był fiaskiem. Organizm obiektów nie wytrzymywał takich obciążeń, sam pomysł rozwoju w warunkach podwójnego ciążenia był fatalny w skutkach. Niedotlenienie, martwica i niewydolność układu krążenia by wymienić choć kilka. Zatrzymał się przechodząc obok rzędu zdjęć dokumentujących osiągnięcia projektu. Spojrzał na zdjęcie młodej a’kin ubranej w fartuch laboratoryjny, plakietka pod zdjęciem mówiła: „Doktor Ves He’tugi”. To od niej się wszystko zaczęło, bez niej projekt nigdy nie doszedłby do skutku.

- Wybacz że zawiodłem, bez Pani wszystko się sypie. – westchnął patrząc na obraz, przypominając sobie moment gdy dowiedział się o jej śmierci. Tego dnie spadł na jego barki cały projekt, niestety teraz po ponad piętnastu latach wszystko wzięło w łeb. Gdy czekał na windę usłyszał zza jak ktoś go woła

- Doktorze Ferguson! Proszę zaczekać! – odwrócił się by dostrzec swoją senavską asystentkę sunącą w jego kierunku.

- O co chodzi Ayeh? Jeśli to kolejny akt zgonu, po prostu podpisz go w moim imieniu.

- Nie Doktorze... – dostrzegł w jej przyciemnionej masce oddechowej ekscytację na jej twarzy. – Dwa obiekty przeżyły operacje... – nim skończyła podszedł do niej, chwycił ją za talię i podniósł do swojego poziomu nim sama zdążyła się zawinąć. Po czym z pełnym powagi głosem zapytał, wwiercając się w nią zimnym spojrzeniem.

- Mów wszystko co powinienem wiedzieć, dokładny przebieg procedur medycznych i warunki ich przeprowadzenia.

- T... tak jest...

Boty treningowe rzuciły się na swój cel, ich glewie szokowe ożyły trzaskając miniaturowymi błyskawicami. Ich celem była nieco mniejsza od nich humanoidalna postać, odziana w szary mundur na który nałożony był gładki czerwony pancerz. Co było jednak ważniejsze, postać nie była uzbrojona. Oba boty zaatakowały z mechaniczną precyzją, jeden mierząc w lewe ramię drugi mierząc w nogi. Taki atak dałby radę bezproblemowo obezwładnić cel, o standardowej budowie ciała. Opancerzona postać odskoczyła uchylając się jednocześnie przed ciosem w ramię, boty były może szybkie ale również przewidywalne. Nie marnowały jednak czasu, niemal natychmiast oba naraz wykonały kolejny atak. Sam impet uderzenia glewi wystarczył by wytrącić ją z równowagi, czuła jak ciało na chwilę drętwieje. Otrząsnęła się jednak i wyprowadziła kopniak opancerzonym butem w głowę automatu, jednocześnie trzymając aktywną glewię za głuszak. Tytanowy łeb automatu rozleciał się na kawałki, z których część wbiła się z ogromną prędkością w ścianę. Automat próbował jeszcze zaatakować, używając optyki swojego towarzysza by dostrzec cel. Cios w korpus maszyny uniemożliwił to jednak, wyłączając bota z walki. Drugi bot pchnął glewią postać, sparowała cios za pomocą glewi bota którego zniszczyła. Bot odzyskał natychmiastowo równowagę uderzając od góry, cios ten również został zablokowany lecz siła bota zmusiła ją do przysiadu. Poprawiła się do wybicia i odbiła od podłogi, przerwało to blok. Bot zamachnął się po raz kolejny, lecz został chwycony za oba ramiona. Zaparła się jedną stopą o korpus maszyny i odepchnęła się, pozbawiając bota obu rąk. Maszyna po chwili została przebita własną glewią.

Duchy Kellan SecundusOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz