Prolog || Zemsta ||

47 4 2
                                        

Nigdy nie czułem takiej satysfakcji z zemsty, której się podjąłem. Chcąc zabić jednego człowieka, czekałem na odpowiedni moment w którym to nadejdzie. Nie przejmowałem się jakimikolwiek konsekwencjami. Miałem je głęboko w dupie, bo zależało mi jedynie na zabiciu tego gnoja, który odebrał mi mojego brata.

Moją rodzinę...

Siedział pobity na krześle. Krew spływała mu po czole. Światło jedynie padało na niego. Widziałem, że nie miał już siły. Chciałem go jeszcze bardziej ukarać, pobić. Powstrzymałem te myśl widząc, że obserwuje mnie mój przyjaciel.

- Spróbujmy jeszcze raz. - Zacząłem podchodząc do niego. Chwyciłem broń, którą mi podano. Odbezpieczyłem ją po czym powoli chodziłem wokół krzesła gdzie siedział zabójca mojego brata i rodziny. - Tamta noc. Poważny wypadek w którym zostały zabite dwie osoby. - Poruszył się spoglądając na mnie. - Przez ciebie. - Nie wypowiedziałem tego głośno.

- To nie ja ich zabiłem. - Ledwo mówiąc wypluł krew.

- Na pewno? - Stanąłem przed nim. - To powiedz mi, jakim cudem znalazły się na kierownicy odciski twoich palców. - Mój człowiek podał mi zdjęcie wyników badań tego co udało się znaleźć. Sprawca tego wszystkiego patrzył na te kartkę, wiedząc o czym mówię.

Zapadła cisza gdy czekałem na jego odpowiedz.

- Kłamiesz mi w żywe oczy, doskonale wiem, że to ty ich zabiłeś. - Zgniotłem kartkę wyrzucając ją. - Myślisz, że jestem aż tak głupi by nie zobaczyć kłamstwa?

- Odpierdol się ode mnie. - Patrzył na mnie morderczym wzrokiem.

Strzeliłem mu w kolano. Mężczyzna krzyknął, leżał na podłodze z krzesłem.

- Mogę zaraz w drugie trafić. - Skierowałem na drugie kolano. - Więc co wybierasz?

- Ty sukinsynie. - Nie przeszkadzało mi, że po mnie jeździł jak po starej kobyle.

- To lecimy z drugim. - Strzeliłem w kolejne kolano.

Krzyczał z bólu, a mi się to bardzo podobało.

- Teraz ładnie mi powiesz, kto kazał ci zabić tego mężczyznę. - Nie miałem już siły bawić się w te dziecinadę. - Radze ci odpowiedzieć, bo następny strzał będzie w twoją głowę.

Zaśmiał się z bólu.

- Nigdy ci tego nie powiem. - Przerwał. - Możesz być pewien, że to dopiero początek tego co cię czeka. - Spojrzałem mu w oczy. - Za to cieszyło mnie zabicie twojego brata.

Strzał poszedł szybciej niż się spodziewałem.

Trzymając dalej broń spojrzałem na martwe ciało gnoja.

- Zabrać mi go. - Wskazałem.

Moi ludzie zajęli się nim. Próbując się uspokoić kopnąłem krzesło i schowałem broń zabezpieczając ją. Wykrzyczałem w myślach słynne słowo ,, kurwa '' po czym poprawiłem marynarkę.

- I co teraz? - Zapytał mój przyjaciel.

Odwróciłem się w jego stronę. Znał mnie. Wiedział, że walczę do samego końca.

- Dowiem się kim jest ten człowiek i własnoręcznie go zabije.

Lost Love [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz