Rozdział 2 ||Niechciana sława||

33 5 2
                                        

Rachel

Od ostatniego spotkania z podpisaniem umowy było głośno o moim projekcie. Media nie przestawały pisać tego co zyskałam. Nie tylko był temat o moich sukcesach, ale i o Sarze, która poniosła porażkę. Ludzie jechali po niej jak po starej kobyle, że sobie zasłużyła na przegraną. Dla mnie to przesada, jednak nie mogę nic z tym zrobić. Stało się, wygrała lepsza i teraz dzieje się co się dzieje.

Siedząc w bibliotece firmy sprawdzałam wiadomości. Już wszyscy z moich bliskich wiedzieli o wielkiej wygranej. Uśmiechnęłam się na widok wiadomości od mojego przyjaciela.

Derek: Nie pochwaliłaś mi się wygraną.

Derek: Obrażam się.

Uwielbiam tego wariata. Zaczynając do niego pisać zaśmiałam się po cichu.

Rachel: I tak się od obrazisz jak przyjdę i postawię ci kawę w Starbukcie.

Derek: Kusząca propozycja, ale to ja powinienem stawiać. Nie ty.

Rachel: To co dzisiaj o siedemnastej?

Trzy kropki pisania. Co on tak długo piszę. Czekając na jego odpowiedz otworzyłam książkę o klasyfikacji ogrodów w terenach zieleni. Nie miałam na razie żadnego projektu do zrobienia, jednak wolałam się trochę poduczyć stylów i tego co z czym dobrze komponuje. Przychodząca wiadomość zerwała mnie od czytania.

Derek: Stoi, tylko nie spóźnij się.

Rachel: Nie spóźnię...

Odłożyłam telefon i wróciłam do czytania.

- Rachel? Masz chwilę? - Spojrzałam na Vanessę.

- Tak, jasne. - Wskazałam miejsce by mogła usiąść.

Vanessa usiadła. Jest ona asystencką Jamesa.

- Paparazzi chce z tobą przeprowadzić wywiad. - Zaczęła. - Naciskają bardzo na Jamesa byś mogła odpowiedzieć na ich pytania.

- Muszę? - Niechętnie zapytałam.

- Już ustalone, kiedy jest spotkanie. - No tak. Nigdy mi nie mówią o takich rzeczach...

- Kiedy ono ma być?

- Dzisiaj o osiemnastej.

Cholera...

Wstałam z biurka.

- Gdzie idziesz? - Vanessa poprawiła swoją sukienkę. Również wstała.

- Muszę coś załatwić. - Wyszłam ze swojego biura szukając Jamesa.

Szybkim krokiem wparowałam na piętro w którym mieściło się jego wielkie biuro. Zauważyłam przez szklane szyby, że mój szef jest. Pięknie trafiłam. Nie pukając wlazłam. Mezczy,na odwrócił się w moją stronę.

- Zamierzałeś mi powiedzieć, że mam przed paparazzi mówić o projekcie? - Założyłam ręce przy klatce piersiowej. - I to jeszcze dzisiaj?

- Chciałem ci to powiedzieć. - James zmienił swój wyraz twarzy.

Prychnęłam.

- A ktoś mnie spytał o zdanie? Czy ja tego chce? - Byłam wściekła. Nie na to się zgadzałam. Chciałam by mój projekt wygrał, by został zrealizowany, ale nie pisałam się na rozmowę z paparazzi i coraz większą sławą, gdzie nie mówią pełnej prawdy.

Nic nie mówił, jedynie obserwował moją wymianę zdań.

- Rachel. - Pogodny głos Jamesa zmienił się na ostrzejszy.

Lost Love [16+]Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz