1. Bardzo mi kogoś przypominasz

113 10 3
                                    

Evangeline


Z trudem złapałam oddech, przebiegając przez kolejne skrzyżowanie w centrum miasta. Starannie wymijałam mieszkańców i turystów, którzy postanowili wybrać się na spacer uliczkami Waszyngtonu, nerwowo zerkając na zegarek. Od dziesięciu minut powinnam być w pracy, a zamiast tego brałam udział w ulicznym maratonie.

- Przepraszam za spóźnienie - krzyknęłam, docierając wreszcie na miejsce.

Starałam się zapanować nad przyspieszonym oddechem, kierując się prosto do szatni. Dzisiejszą zmianę spędzę za barem, dlatego po przebraniu się w firmowy strój przygotowuje wszystko, co będzie mi potrzebne. Wypakowuje kartony z sokami i butelki z alkoholem, stawiając je na regałach za moimi plecami.

Praca barmanki nie była spełnieniem moich marzeń, ale to jedyna szansa na to, żeby zostać w Waszyngtonie, bez niczyjej pomocy. Przeprowadzka do większego miasta była dla mnie i mojej przyjaciółki największym marzeniem, którym żyłyśmy przez ostatni rok. Wiele planów i pomysłów przetoczyło się przez nasze głowy, zanim ostatecznie wspólnie zamieszkałyśmy w stolicy.

Punkt dwudziesta pierwsza sala, jak i parkiet zaczynały zapełniać się pierwszymi klientami. Przeszłam na drugą stronę baru i zabrałam się za swoje obowiązki. Przecierałam ściereczką świeżo umyte szkło, odkładając je na tace. Zmęczonym wzrokiem rozglądałam się po sali i parkiecie z uśmiechem, obserwując dobrze bawiących się ludzi. Tak bardzo zazdrościłam im swobody, na którą nie mogłam sobie pozwolić w obecnym czasie.

Głośna muzyka płynęła prosto z głośników, na co mimowolnie poruszałam biodrami w rytm piosenki J.Balvina. Do szklanek wrzuciłam kostki lodu, a za nimi odpowiednią mieszankę alkoholu zgodnie ze złożonymi zamówieniami. Jak na zawołanie odezwał się mój pusty żołądek, który usłyszałam nawet przez hałas, jaki panował dookoła. Tak bardzo spieszyłam się na swoją zmianę, że zapomniałam cokolwiek zjeść.

Odepchnęłam się rękami od baru, rozglądając się za znajomą twarzą kogoś z obsługi. Nie musiałam długo szukać, ponieważ mój wzrok od razu trafił na uśmiechniętego od ucha do ucha Kadena, który podrywał kolejną dziewczynę. Spokojnym krokiem ruszyłam w ich stronę, szczypiąc triceps mężczyzny, gdy pojawiłam się wystarczająco blisko. Blondyn zmarszczył brwi, ale jego spojrzenie złagodniało, kiedy mnie dostrzegł.

- Co tam, skowronku? - posyła mi firmowy uśmiech, opierając się ramieniem o przeszkloną część kontuaru. - Chcesz do nas dołączyć?

Kaden Henderson to mężczyzna, przy którym czerwony znak ostrożności wyświetlał się od razu. Gdybym mogła, ostrzegłabym każdą dziewczynę, która mogłaby stać się jego potencjalną przygodą na jedną noc, równocześnie kibicując tej, która w końcu roztopi lód wokół jego serca.

- Nie tym razem. - zdmuchnęłam niechciany kosmyk włosów z twarzy, chowając go za uchem. - Proszę, zastąp mnie na chwilę za barem.

Mężczyzna przyglądał mi się przez chwilę, jakby analizując czy wszystko ze mną w porządku. Uśmiechnęłam się, ale on nadal starał się wyczytać z mojej twarzy czy może to jest chwila, w której powinien zareagować, ale ostatecznie skinieniem głowy dał mi znak, że się zgadza. Posłałam mu lekki uśmiech i ruszyłam w stronę wyjścia dla pracowników, które prowadziło prosto na zaplecze. Poprawiłam firmową koszulkę, przechodząc przez korytarz, który oświetlała się z każdym moim krokiem. Zamknęłam oczy, napawając się ciszą i spokojem. Zmęczenie również coraz mocniej dawało o sobie znać, ale starałam się skupić całą swoją uwagę na potrzebie, którą mogę spełnić w obecnej chwili. Problemy na chwilę zniknęły, gdy znalazłam się sama w pracowniczej kuchni. Sięgnęłam po pudełko z lunchem, a może bardziej kolacją, dostrzegając na cyfrowym zegarze mikrofali, że właśnie wybiła północ. Jeszcze tylko pięć godzin. Tylko lub aż. Starałam się odwieźć tę myśl, jak najdalej, wracając do sałatki cezar, która czekała na mnie nietknięta. W trakcie posiłku myślałam o całym swoim życiu, które wywróciło się do góry nogami, kiedy podjęłam decyzją o wyjeździe. Ponownie zamknęłam oczy, opierając głowę o zimną ścianę. Wiem, że najbliższe miesiące nie będą łatwe. Jednak za jakiś czas obie z Rosalie staniemy na nogi i będziemy wspominać ten moment, jedynie w rozmowach i własnych myślach.

W zastępstwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz