2. Ona będzie idealna

66 7 0
                                    

Nevan

Wbrew sprzeciwom ze strony żony wyprowadziłem nas z budynku baru, nie oglądając się za siebie. Dzisiejszy wieczór powinien się zakończyć, jeśli nadal miał wyglądać, jak jego poprzednia część.

- Sam...- westchnąłem ciężko, kiedy kobieta wyrywała się z mojego uścisku.

Przetarłem dłonią zmęczoną twarz, zamykając oczy. Dawno nie widziałem takiego zachowania u mojej żony i głupio łudziłem się, że dawnej Sam już nie ma.

- Wytłumaczysz mi, co się dzieje? - postanowiłem przerwać panującą między nami ciszę.

Kobieta zastygła w bezruchu, posyłając mi jedynie krótkie spojrzenie.

- O co chodzi - prychnęła, kręcąc głową z niedowierzaniem. - Podrywałeś tę dziewczynę na moich oczach!

Teraz to ja byłem całkowicie zaskoczony. Oskarżycielski ton uderzył we mnie, jak rozpędzona fala tsunami, na którą nikt nie mógł się przygotować. Bo przecież nad żywiołem nie da się zapanować. Uniosłem brew, prychając pod nosem na wspomnienie przypisywanych mi win.

- Byłem po prostu miły. - w bezradności wyrzuciłem ramiona w górę, krzyżując dłonie tylnej części mojej głowy. - W przeciwieństwie do mojej żony, która miała ochotę rzucić się tej biednej dziewczynie do gardła.

Rudowłosa spojrzała na mnie, a w jej spojrzeniu dostrzegłem czystą złość, co ukazały usta zaciśnięte w wąską linię. Teraz już wiedziałem, że ta noc nie będzie spokojna. Mieliśmy wspólnie uciec od problemów, a zamiast tego tworzyliśmy kolejne. Nigdy nie starałem się dawać żonie powodów do zazdrości. Kochałem ją i inne kobiety nie miały dla mnie znaczenia, ale nawet to nie potrafiło przekonać Sam do tego, że nie ma o co być zazdrosna.

- Lepiej będzie, jak zakończymy ten temat. - odpowiedziałem po dłuższej chwili. Spokojnie, jakby wcześniejsza sprzeczka nie miała miejsca. -Przepraszam, ale coś we mnie pękło, jak znów zobaczyłam negatywny wynik. Znów się nie udało, Nevan. - wpadła prosto w moje ramiona, zaciskając dłonie na materiale mojej koszuli.

Ułożyłem dłoń na jej dłoni, bo teraz coraz bardziej rozumiałem jej zachowanie. To właśnie kolejna porażka skłoniła nas do wspólnego wyjścia z domu, do tego miejsca. Przez ostatni rok staraliśmy się o dziecko, ale każda nasza próba kończyła się niepowodzeniem. Przyciągnąłem Sam mocniej do swojej piersi, zamykając szczelnie w uścisku. Wydawało mi się, że mi, jako mężczyźnie będzie łatwiej znieść ten zawód. Zawód, który pojawiał się z każdym kolejny testem i badaniem, ale to nie prawda. Jako mężczyzna przeżywałem równie mocno. Sam pochodziłem z dużej rodziny i o tym samym marzyłem, kiedy tylko wzięliśmy ślub. Przed tym, aby nie oszaleć, trzymała mnie jedynie myśl, że muszę być wsparciem dla żony.

- Skarbie spróbujemy każdego sposobu i w końcu nam się uda, obiecuję. - złożyłem krótki pocałunek na czubku jej głowy, gładząc uspakajającym ruchem jej ramiona.

- Tak bardzo się boję. - wyznała cicho.

Odsunąłem się nieznacznie, układając dłonie na obu jej policzkach, aby móc spojrzeć prosto w jej oczy. Kciukiem starłem łzy, które pojawiły się na delikatnej skórze. Z bólem obserwowałem na jej zapłakane oczy i to, jak coraz bardziej załamuje się z każdym niepowodzeniem. Raniło mnie to, że nie mogę nic zrobić, żeby zabrać od niej ten ból.

- Przejdziemy przez to razem. - splotłem wspólnie nasze dłonie, składając pocałunek na knykciach. - Wracamy do domu?

- Jeszcze nie. - poprawiła swoje włosy i ścierając resztki tuszu ze swoich policzków, spoglądając na mnie z lekkim uśmiechem. - To miał być nasz wieczór, dlatego uratujmy go. Mam ochotę na dobrego drinka. - puściła mi oczko, ciągnąc mnie w stronę wyjścia.

Nie protestowałem, tylko pozwoliłem się prowadzić. W środku rozdzieliliśmy się. Sam skierowała się do łazienki, a ja w stronę baru. Uśmiechnąłem się na widok drobnej brunetki, z którą rozmawiałem jakiś czas temu. Dziewczyna była całkowicie pochłonięta swoim zajęciem, co jakiś czas jedynie odpowiadała na zadane w jej stronę pytania. Poprawiłem się na barowym krześle, kciukiem przejeżdżając po dolnej wardze, bo teraz dotarł do mnie ten nagły atak zazdrości ze strony mojej żony. Młoda barmanka bardzo mocno przypominała mi ją z czasów, kiedy zaczęliśmy się spotykać, a różnił je jedynie kolor włosów.

- Widzimy się ponownie. - brunetka zatrzymała się przede mną, sięgając po szklankę. - Co podać?

Tak bardzo skupiłem się na własnych rozmyśleniach, że nawet nie zauważyłem, kiedy dziewczyna znalazła się przede mną. Odwzajemniłem jej uśmiech, poprawiając się na swoim miejscu.

- Mohito i Whisky z lodem. - wsparłem się na barze, starając się przekrzyczeć głośną muzykę.

Brunetka przytaknęła głową i zaczęła przygotowywać moje zamówienie. Obserwowałem ją zahipnotyzowany, ponieważ dostrzegałem, jak dokładnie przykładała się do każdej czynności. Odwróciłem wzrok od barmanki, kiedy miejsce obok mnie zostało zajęte przez Sam. Jej mocne perfumy mogłem wyczuć nawet w dusznym pomieszczeniu, w którym mieszało się wiele zapachów. Kątem oka dostrzegłem zdenerwowanie u mniej żony, kiedy dostrzegła, że to dziewczyna przygotowuje nasze napoje. Brunetka nieznacznie spięła się na obecność mojej żony, dlatego stawia pospiesznie napoje przed nami i wołana przez kogoś ze swojej ekipy przeniosła się na drugą stronę baru.

Wyprostowałam się i złapałem obie szklanki, podając jedną z nich Sam. Rudowłosa przyglądała się napojowi, a później mi. Uśmiechnąłem się, stukając szkłem o siebie.

- Za nas. - wziąłem spory łyk, czując przyjemne uczucie w przełyku.

Oblizałem resztę napoju ze swoich warg, skupiając uwagę na swojej żonie, która nie tknęła nadal swojego zamówienia.

- Wszystko dobrze? - ułożyłem dłoń na jej kolanie, chcąc przywołać ją myślami do siebie.

Rudowłosa patrzyła na mnie i opróżniała niemal całą zawartość swojej szklanki, nie odrywając swojego spojrzenia od moich oczu. Obserwowałem ją, jak przysłoniła dłonią usta i skrzywiła się na nagłą dawkę alkoholu. Nigdy nie należała do osób, które przepadały za procentami.

- Ona ci się podoba. - wyrzuciła z siebie, ale tym razem jej słowa nie brzmiały, jak oskarżenie. - Nie zaprzeczaj, proszę.

Pokręciłem głową, bo byłem zmęczony ciągłym poruszaniem tego tematu. Sądziłem, że zażegnaliśmy ten głupi spór przed barem.

- Sam...- zacząłem spokojnie, uważnie ważąc słowa, żeby moje żona nie odebrała ich w zły sposób.

- Dla mnie ona też jest...- odwróciła się w stronę dziewczyny, mierząc ją od góry do dołu. - W porządku.

Teraz już całkowicie nie wiedziałem, do czego zmierzała ta rozmowa. Sam od powrotu z łazienki zachowywała się dziwnie, ale jej słowa całkowicie mnie zdezorientowały.

- Nie rozumiem, co masz na myśli.

Moja żona podniosła się z miejsca, odrzucając rude włosy przez prawe ramię. Widziałem, jak obserwuje nasze otoczenie, jakby ktokolwiek mógł podsłuchać naszą rozmowę. Przełknąłem ślinę, kiedy nachyliła się w moją stronę. Ułożyła dłoń na mojej dłoni, delikatnie ją gładząc.

- Ona będzie idealna. - szepnęła do mojego ucha, wracając na swoje miejsca.

Z niedowierzaniem patrzyłem w jej brązowe oczy, z których biła dziwna nadzieja. Zacisnąłem dłonie w pięści, kręcąc głową. Jej pomysł był niedorzeczny. Odwróciłem się w stronę baru, opierając się ramionami na jego przeszklonej części. Mój wzrok mimowolnie uciekł w stronę brunetki, która właśnie zajmowała się obsługą kolejnych klientów. Czułem na sobie spojrzenie swojej żony, ale lekceważyłem je. Chciałem przemyśleć sobie to, co chciała mi zaproponować. Jak mogła myśleć, że to się uda bez żadnych konsekwencji. Przecież one pojawiają się zawsze - bez względu na to, czy je chcemy, czy nie.

Fabuła nabiera tempa 🤍
Będzie mi bardzo miło, jeśli zostawisz coś po sobie ✨️
Calia.

W zastępstwieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz