👑 15 👑

123 3 13
                                    

Kwiecień, A.D. 1389
Lwów

Zima Jadwidze i Kazikowi minęła zupełnie inaczej, niż dotychczas. Brak Elżbietki dotknął ich do tego stopnia, że zwyczajowa radość ze świąt ustąpiła miejsca prostej zadumie i rozmyślaniu o nieuchronności i kruchości ludzkiego życia. Oczywiście, książę dostał od matki prezent, on z kolei spędził z nią dzień bawiąc się w puszystym śniegu, jednak nie było to już to samo, co dotychczas. Gdy śnieg zaczął topnieć, pogoda robiła się coraz cieplejsza, pierwsze oznaki wiosny zaczęły przebijać się przez mroźną skorupę, księżna postanowiła wcielić w życie swój plan, który powzięła pod koniec minionego roku. Bardzo dokładnie omówiła go z Fiodorem, który obiecał wszystko skrupulatnie zaplanować. Nadchodząca wiosna miała być dla niej nowym rozdziałem w życiu. Nie sądziła jednak jak bardzo nowym się okaże.

Siedziała teraz ze swoim doradcą w kancelarii, by dopiąć ostatnie szczegóły dotyczące podróży. Nie wspominała jeszcze o niej ani synowi, ani nawet dwórce. Zostawiła ją w spokoju, odkąd jej zainteresowanie Mieszkiem i wzajemnie poczęło przysłaniać jej wszystko inne. Nie broniła jej tego - chciała, żeby dwórka była szczęśliwa, a nie wątpiła, że właśnie przy tym rycerzu je znajdzie. Potrząsnęła głową, by oddalić myśli od swoich zakochanych gołąbków i skupić się na mapie i słowach Fiodora. Rusin jednak widział rozkojarzenie swojej pani.

- Może jutro o tym pomówimy? - zaproponował - Myślami jesteś poza granicami Korony.

- Nie chcę tego przedłużać. Do maja opuszczę Lwów - powiedziała twardo.

Doradca skinął głową. Właśnie otwierał usta, by kontynuować, gdy do kancelarii zajrzał sługa. Lekko skulił się pod wpływem surowego spojrzenia Fiodora, ale Jadwiga położyła mu dłoń na ramieniu i posłała uprzejmy uśmiech przestraszonemu chłopakowi. Niepewnie wszedł do środka i wyciągnął list w stronę Kazimierzówny.

- Ze Strzelec Opolskich - oznajmił.

Pokornie pochylony wycofał się za drzwi. Jadwiga wstała, otwierając dokument. Podchodząc do okna, zanurzyła się w treści listu swojego pasierba. Rusin obserwował ją uważnie, cierpliwie czekając na werdykt. Pojawiający się uśmiech na jej twarzy powiedział mu wszystko.

- Zgodzili się - powiedziała do siebie - Bolko mnie zaprasza.

Spojrzała na Fiodora, ale jej oczy mówiły coś innego, niż ton głosu.

- Nie wydajesz się zadowolona - zauważył.

Kazimierzówna wróciła na swoje miejsce, odkładając list na stół. Westchnęła ciężko.

- Mimo wszystko... - zawahała się - Nie byłam tam od pogrzebu Bolesława. I nie miałam zamiaru tam wracać. Niezależnie od wszystkiego to miejsce będzie mi się kojarzyło tylko z jednym... Nie wiem, czy to był dobry pomysł, żeby brać Strzelce pod uwagę.

- Zawsze możesz zatrzymać się tam na krótko. Odwiedzić miasto przejazdem.

- Choćbym chciała, Bolko i tak mnie tam zatrzyma. Od zawsze mi nadskakiwał i wątpię, że to się zmieniło.

***

Kwiecień, A.D. 1381
Strzelce Opolskie

Robiła dobrą minę do złej gry. Od wszystkich zapachów kręciło ją w żołądku, chciała kichać, a najchętniej po prostu by wyszła i zamknęła się w swojej komnacie, ale tego nie mogła zrobić. Przyniosłaby wstyd mężowi i sobie również. Była to też jedna z niewielu okazji, gdy mogła dłużej spędzić czas poza swoim pokojem. Odkąd ogłosiła swój brzemienny stan, jej prawa zostały ograniczone do minimum. Chuchano na nią i dmuchano, jakby najdelikatniejszy wietrzyk miał ją pokruszyć. Dlatego dzielnie przełykała żółć, która co rusz podchodziła jej pod przełyk, gdy ktoś coś jadł i uśmiechała się, żeby zamaskować gorsze samopoczucie. Nikt go nie widział, bo też nikt nie miał go dostrzegać. Mało zjadła, żeby nie prowokować wymiotów. Bolesław zezwolił też na tańce, dlatego skupiła się na obserwowaniu zabawy. W pewnym momencie poczuła ciepły, zaprawiony winem, oddech na skórze.

Jej przeszłość... Ich przyszłość (Kazimierzówna)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz