👑 43 (+) 👑

68 4 14
                                    

Kwiecień, A.D. 1390
Lwów

Gładziła gadzią skórę opuszkiem palca, z obojętnością obserwując panoszącą się po dziedzińcu służbę. Obwiniała się o wszystko, co zaszło w ostatnich dniach. A jak na jej gust, stało się to stanowczo zbyt szybko.

***

Wcześniej

List z wieściami o śmierci matki wstrząsnął jej światem. Nie były ze sobą blisko, jednak to nie przeszkadzało jej sercu, by pogrążyło się w smutku. Kiedy opuszczała Legnicę, obiecała, że jeszcze się spotkają i zaczną wszystko od nowa, spróbują raz jeszcze. Teraz już nie było na to szans, matka nie żyła, na pogrzeb nie było sensu się wybierać, bo i tak by nie zdążyła. Posłała jedynie list do Ruprechta, w którym wyrażała wdzięczność, że o niej pomyślał, a także łączyła się w bólu z pogrążoną w żałobie rodziną.

Wszystko stało się nagle. Siedziała u Kachny, rozmawiały na temat chrztu małego Mieszka, rodziców chrzestnych, połogu i pierwszych dniach matki i dziecka po porodzie. Tak Kazimierzówna wypełniała sobie ostatnie dni. W końcu też była winna przyjaciółce rady, przecież obiecała jej obecność przy porodzie. Z tą tylko różnicą, że pierwotnie miała rodzić w Sandomierzu. Nagle, nie zważając na obyczaje i przykazania, do pokoju wpadł Fiodor. Nigdy nie był gwałtowny, dlatego od razu wzbudził podejrzliwość Jadwigi. Podniosła się z posłania i spojrzała badawczo na swojego doradcę.

- Co się dzieje? - spytała.

- Przybył książę Opolski - wydyszał - Z rodziną. I służbą. Liczną służbą.

Wtedy sobie przypomniała. Do końca marca będziesz w Monachium... Najwidoczniej miał płonną nadzieję, że pofatyguje się tam sama i kiedy przyjedzie do Lwowa, jej już nie będzie. Nie miał pojęcia, ile od tego czasu się wydarzyło. Fiodor wszedł w głąb pokoju i dodatkowo ściszył głos.

- Zdążyłem uprzedzić Litwinów i dobrze ich ukryć - uspokoił ją - Zasugerowałem jednak, by wrócili do siebie. Ich obecność jedynie zaszkodzi.

Nie musiał tego mówić na głos. Władysław szukał pretekstu, by zmieszać ją z błotem, a potwierdzenie plotek z Krakowa było idealnym gruntem. Księżna odetchnęła głęboko.

- Dobrze... - powiedziała do siebie, przechadzając się po komnacie - Dobrze. Musimy to dobrze zorganizować. Opolczyk na pewno rozstawi tutaj swoich ludzi.

- Zajmę się wszystkim, pani - zaoferował Rusin.

Spojrzała na niego z obawami, ale i wdzięcznością. Właśnie za to go uwielbiała - zawsze, gdy ona traciła głowę, on miał swoją na karku.

- Poinformuj mnie - rzuciła jeszcze na odchodne - Gdy wszystko będzie gotowe.

Fiodor skinął głową i zostawił je same.

- Chyba nie pozwolisz mu od tak wyjechać? - wybrzmiał głos Kachny.

- A co mam zrobić? Musi, inaczej będzie miał kłopoty. I tak zbyt długo już tu siedział, żeby...

- Jadwigo, czy ty rozumiesz, co właśnie się dzieje? - przerwała księżnej - Bierzesz kolejny ślub! Z Niemcem!

Kazimierzówna podeszła ponownie do łoża i usiadła na posłaniu.

- I co z tego? Jasnym było, że...

- O nie - kolejny raz weszła jej w słowo - Teraz przemawia przez ciebie ktoś obcy. Gdzie jest moja Jadwiga? Gdzie ta, która pogoniła księcia austriackiego? Gdzie ta Jadwiga, która szła przez życie z uniesioną głową? Gdzie...

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: 6 days ago ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Jej przeszłość... Ich przyszłość (Kazimierzówna)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz