Cześć!
Niezwykle miło mi poinformować, że książka, którą masz przed oczami, ukazała się w wersji papierowej nakładem Wydawnictwa Muza SA.
Premiera: 12 czerwca 2024
Bardzo się cieszę, że dziejąca się w Bieszczadach opowieść o Karolinie i Maćku spodobała się i Wam, bo chętnie do niej zaglądaliście, i redaktorkom. Odezwało się do mnie aż sześć wydawnictw! :-) Dla mnie przyjemnością i frajdą było jej napisanie.
Zostawiam tu pierwszy rozdział, a jeśli nie zdążyłyście doczytać dalej, to zapraszam do księgarń w całej Polsce i na Legimi.
Dziękuję za wszystkie gwiazdki, komentarze i wsparcie! Do zobaczenia gdzieś kiedyś!
Ściskam,
Kasia Fiołek
Beżowa skoda Octavia przesuwała się powoli krętą drogą. Kwietniowe słońce wpadało prosto przez przednią szybę, młoda kobieta prowadząca auto mrużyła jasne oczy. Było niemiłosiernie gorąco jak na kwiecień. Kobieta przygryzała usta i na tyle, na ile pozwalało prowadzenie samochodu, rozglądała się dookoła.
Jak tu było pięknie! Po obu stronach ciągnęły się lasy, polany, czasem wsie i miasteczka, ale przede wszystkim zielone pagórki upstrzone domkami o czerwonych dachach. Świat migał za szybą i im było dalej, tym był piękniejszy. Zielona tablica informacyjna wskazywała dwadzieścia dwa kilometry do celu. Spojrzała na telefon. Aplikacja z mapą drogową potwierdziła. Zaraz będzie w Lesku! Zdążyła już wyczytać, że to brama Bieszczad i nie mogła się doczekać!
Bieszczady... Serce waliło jej z niepokoju i ekscytacji. Nigdy tu nie była. W ogóle nie była prawie nigdzie, ale tu zawsze coś ją przyciągało. Kiedy jako uczennica patrzyła na mapę Polski, jej południowo-wschodni kraniec, który wciskał się długim trójkątem w pasmo gór, w jakiś dziwny i niewytłumaczalny sposób ją fascynował. To było tak daleko! Tak daleko od tego, od czego chciała uciec. I oto prawie jest. Nie była pewna, co czeka ją na końcu drogi, ale chciała się przekonać i – przede wszystkim - bardzo nie chciała wracać ani do Rzeszowa, w którym spędziła ostatnich kilka tygodni, ani tym bardziej do Warszawy. Poza tym ewentualna droga powrotna nie była raczej dla jej skody chwilowo wykonalna. Niemiłosiernie coś w niej skrzypiało za każdym razem, kiedy włączała silnik. Skrzypienie ustawało w trakcie jazdy, ale na pewno nie wróżyło nic dobrego. Nie miała pieniędzy ani na naprawę, ani tym bardziej na nowy samochód.
Kolejny zakręt. Tekturowe pudełka z napisem na wierzchu „Made by Karolina", które leżały na przednim siedzeniu pasażera, przesunęły się nieznacznie. Oby tylko nie spadły! W środku była jej specjalność – kruche ciasteczka maślane oraz ciasteczka z makiem i marmoladą. Wszystkie piekła dziś rano, ku uciesze właścicielki mieszkania, która rano przyszła odebrać klucze. Ona też dostała swoje pudełko.
Karolina miała nadzieję, że to, co przygotowała, będzie jej tajną bronią w rozmowie o pracę, którą po prostu musiała dostać. Dlaczego tak się uparła na to ogłoszenie? W zasadzie zapytana nie umiałaby jednoznacznie odpowiedzieć. Raz że bardzo chciała zająć się tym, w czym była naprawdę dobra – pieczeniem ciast i fotografią kulinarną, a także, jeśli ich namówi, prowadzeniem Instagramowego konta agroturystyki i stadniny, a dwa - to była oferta z noclegiem. Mogłaby zarobić i niemal wszystko odłożyć. Pierwszy raz w życiu nie musiałaby przez kilka miesięcy martwić się o czynsz. Właścicielka agroturystyki oferowała pokój i pracę. Kobieta, z którą rozmawiała przez telefon, była prawie przekonana co do jej osoby, ale powiedziała uczciwie, że ma dziś jeszcze rozmowę z dwiema innymi kandydatkami. Dlatego Karolina poprosiła o spotkanie w cztery oczy. Osobiście. Nie online. Jej wypieków nie można spróbować online.
CZYTASZ
[Wydana] Wszystkie gwiazdy są twoje [Wydawnictwo Muza SA]
Roman d'amour- Czasem jestem grzeczny - pochylił się do jej ucha i założył za nie blond loczek - a czasem... Jego głos był niski, wibrował tuż przy jej skroni i roznosił drgania po jej ciele. Pochylił się nad nią tak, że musiała oprzeć dłonie o tors, bo inaczej...