Kuba~
Co miała na myśli z tymi pytaniami, czyżby się domyślała o wszystkim? Nie, nie możliwe, nie może wiedzieć. Po co w ogóle o tym myślę, przez nią mam teraz wyrzuty sumienia.
Nagle telefon dzwoni. Dzwoni Leon. Boże znowu ten ćpun, minęło mu 20 wiosen, a wciąga mefedron od lat dziesięciu. Mam już dość wszystkich moich znajomych, chciałbym się odciąć od każdego i umrzeć w spokoju, ale kurwa nie jestem w stanie. Odbieram telefon
-czego chcesz-
-co tak ostro, chcesz może wyjść coś zapalić?-
-codziennie się mnie pytasz o to samo łbie-
-no i mógłbyś się w końcu zgodzić- Jezu nie chce się pchać w narkotyki, ale wsumie może to by jakkolwiek pomogło. Nawet nie poczuje kiedy umrę przez przedawkowanie.
To w sumie nie taki głupi pomysł.
-dobra, namówiłeś mnie. Za 15 minut się widzimy-
-no w końcu się udało!-
Rozłączyłem się i ubieram grube dresy. Pierwszy raz będę cokolwiek brał a Leon nie ma takiego słabego towaru. Może uda się po pierwszym razie odejść z tego pierdolnika. Oby..ale czy na pewno
Skyler~
po 3 godzinach się ogarnęłam. Co jest ze mną nie tak że płacze przez takie coś . Przecież on jest dla mnie wredny i mnie nie lubi. za to ja jego już tak..
Idę do kuchni zrobić sobie herbatę. Słyszę jak Kuba gada z kimś o narkotykach. Nigdy nie tykał takich rzeczy, coś się ewidentnie dzieje. Muszę się dowiedzieć co się stało tylko że on mi nie powie. Wyszedł z pokoju i tu idzie, kurwa kurwa KURWAAA.
-h hej- zebrało mi się na łzy kiedy tylko go zobaczyłam
-no cześć, co ty taka-
-nic takiego-
-no okej, wrócę dzisiaj późno. Nie zamykaj drzwi-
-dobrze a gdzie to idziesz kote.. eee Kuba- kurwa mało brakowało
-z kolegą-
-dobrze to miłego-
-dziena haha- Jezu mało brakło, co go tak śmieszyło. zobaczyłam się w odbiciu mikrofali. Zarumieniłam się strasznie, to wiele wyjaśnia. Kurwa.Kuba~
Stoję pod galerią tak jak umówiłem się z Leonem a ten się spóźnia ponad pół godziny. Wsumie standard.
Bardziej mnie zdziwiło co mówiła Sky "kotek" co miała na myśli, nie możliwe przecież że jej się spodobałem. Jestem jebanym przegrywem.
Leon podszedł do mnie
-jak to kurwa możliwe że się spóźniłeś ponad 40 minut-
-sorry targowałem się z dealerem-
-dobra chodź-
Idziemy za galerie, nigdy mnie tu nie było. Wszędzie wokół leżą dziurawe butelki, widać że jego miejscówka.
Leon zaczął nabijać lufkę a ja spoglądałem na niego z ciekawością.
-masz, pal pierwszy-
Wziąłem lufkę i drżącą ręką odpaliłem.
Od razu zacząłem się dusić a Leon tylko się zaśmiał.
-i co *kaszle* cię *kaszle* tak bawi??-
-twój czerwony ryj bahaha-
Czuje jak serce mi powoli bije. Proszę żeby to było to, proszę żeby to się skończyło. Chce już żeby chociaż to zakończyło moje życie.
Po kilku godzinach mi przeszło. To nie to. Kolejna porażka..
-dobra ja wracam do domu, elo-
-nara ziomek, jak chcesz zapalić to się odezwij-
Jednak to sobie odpuszczę.
Po drodze do domu kupuje paczkę żyletek.
Powinny mi wystarczyć na jakiś czas.Wchodzę do domu późnym wieczorem i bez słowa kieruje się do pokoju.
Zamykam się na klucz i siadam na krześle. Ściągam bandaże i patrzę na swoje ręce. Calutkie pocięte, ale to nadal nie to. Wyciągam nową żyletkę i robię nowe kreski. Piękne uczucie kiedy czuję jak krew znowu spływa mi po nadgarstkach. Kolor krwi kiedy płynie lekkim strumieniem strasznie uspokaja. Robię nowe wzorki też na drugiej ręce i na udach. Sky puka do drzwi
-hej, sorka że przeszkadzam. Chcesz herbatę?- ehh Boże ona się nie odczepi, chociaż trochę mi jej brakuje.
-później- powiedziałem drżącym głosem, pewnie przez to że powoli cały się wykrwawiam. To zabawne że swoje życie kończę w tak żałosny sposób. Czuje jak słabne ,lecz dalej Sky puka do drzwi.
-wszystko w porządku?-
-t-tak n-ie m martw się-
-nie brzmisz przekonująco-
Słyszę powolne przekręcanie klucza. Kurwa zapomniałem co ona potrafi..
*Zaciągam szybko nogawki i rękawy.
-hej Kuba, na pewno wszystko oke- -
-KUBA CO SIE DZIEJE-
Spoglądam na rękawy które przesiąkły krwią
-t-to n-n-nic-
-JESTEŚ CAŁY BLADY-
-prze-przeżyje-
-nie przeżyjesz jak nie dostaniesz pomocy!-
Podciąga moje rękawy a ja próbuje ją odepchnąć. Bezskutecznie.
Patrzy na ręce całe we krwi, widzę jak łzy spływają jej po policzkach. Kurwa mać, nie potrafię nawet zrobić żeby nikt się nie martwił, tylko czemu ona tak zareagowała. Przecież nic nas nie łączy.-musze ci to opatrzeć przynajmniej-
Wyciera dokładnie krew i obwiązuje bandażem. Po co ona to robi..
ona chyba serio coś do mnie czuje...nie, to przecież nie możliwe... Prawda...?
CZYTASZ
why am i still alive?
Non-Fiction"z rany po żyletce krew leci strumieniem poczym upada na kremowe płytki, piękne połączenie kolorów. Uwielbiam uczucie kiedy się powoli wykrwawiam. Nagle do pokoju weszła ona"