Minęło kilka lat od tamtych wydarzeń. W życiu każdego z nich doszło do wielu zmian, powstały nowe sojusze i upadły stare przyjaźnie.
Początkowo wszystko szło tak, jak powinno. Zgodnie z pierwotnym planem Isabella, Syriusz i James zostali aurorami, Melanie uzdrowicielką a Remus z Peterem realizowali się w pełni przez pracę dla Zakonu Feniksa.
Ta harmonia nie trwała jednak zbyt długo.
Najpierw niespodziewanie zmarł Christopher, którego zaatakowali Śmierciożercy po opuszczeniu Ministerstwa Magii, gdy wychodził na ulice Londynu razem z innymi pracownikami instytucji, żeby wrócić do domu.
Izzy miała wtedy wrażenie, że jej świat się załamał, ale jak się okazało, prawdziwy cios miał nadejść dopiero jakiś czas później.
Niespełna dwa lata po tym wyjątkowo przykrym zdarzeniu na świat przyszedł syn Lily i Jamesa. Wszyscy cieszyli się szczęściem pary. Syriusz i Izzy zostali rodzicami chrzestnymi Harry'ego, z czego zwłaszcza blondynka nie ukrywała swojej ekscytacji, kiedy nadeszły ciemne chmury.
Isabella dowiedziała się o tej nieszczęsnej przepowiedni od Pottera, gdy wróciła z jednej z nadzwyczaj okropnych misji, która trwała prawie dwa tygodnie. Zdążyła się przebrać i miała zamiar właśnie przenieść się za pomocą kominka na Grimmauld Place, żeby spotkać się z Regulusem, kiedy James wbił jak burza do jej domu z grobową miną. Panna Anderson wiedziała już wtedy, że wydarzyło się coś złego.
Zgodnie z radą Dumbledore'a spotkali się całą grupą w domu Potterów, żeby rzucić zaklęcie Fideliusa, które uchroniłoby Lily, Jamesa, a przede wszystkim Harry'ego przed gniewem Voldemorta. Ich burzliwa dyskusja dotycząca strażnika tajemnicy nie należała jednak do najprzyjemniejszych i stała się podwalinami do niesnasek i wydźwięku pomiędzy nimi.
— Jestem zbyt oczywistym wyborem. — Syriusz upierał się przy swoim, doprowadzając wszystkich niemal do szału. — Nikt nie jest na tyle głupi, żeby nie wskazać mnie w pierwszej kolejności.
— W takim razie kogo proponujesz? — zapytała cicho siedząca obok blondynki Lily, która trzymała na kolanach Harry'ego, ściskającego w dłoni pluszowego misia w kształcie Niuchacza, którego podarowała mu przed swoją wyprawą.
— Wybierzmy Remusa.
Isabella widziała, że wymieniony nie był zbyt zachwycony takim obrotem sprawy. Domyślała się, że chodziło o jego wilczą naturę i dlatego Lupin przez kolejne minuty starał się wyperswadować im ten pomysł, co mu się ostatecznie udało. Kandydatura Melanie także została odrzucona niemal natychmiast z uwagi na jej charakter.
— Zatem ty nim bądź, Izzy — James zabrał w końcu głos, posyłając jej spojrzenie z drugiego końca pomieszczenia. — Ufam ci bardziej niż sobie — powiedział.
Nim panna Anderson zdołała choćby rozważyć wszystkie za i przeciw ponownie odezwał się Syriusz, którego Mel złapała za ramię, posyłając mu piorunujące spojrzenie, jakby domyślając się, co chce powiedzieć.
— Nie wiem, czy to dobry pomysł, skoro wszyscy dobrze wiemy, z kim Izzy utrzymuje kontakt.
Isabella poczuła się wtedy, jakby dostała prosto w twarz. Zapadła taka cisza, że odgłosy z ulicy wybrzmiewały tak donośnie, jakby nie dzieliło je od nich podwórko i ściany domu. Przez tyle czasu żadne z nich nie zarzucało jej bliskich kontaktów z Regulusem, ufając jej bezgranicznie, ale najwidoczniej te czasy się skończyły.
CZYTASZ
Fallen Dignity | Regulus Black
FanfictionKim byłbyś bez przyjaciół? Isabella Anderson od zawsze miała grono osób, dla których było sporo miejsca w jej sercu. Za roześmianego Jamesa, niesamowicie utalentowanego Remusa, nonszalanckiego Syriusza lub specyficzną Melanie mogłaby spokojnie przyj...