Prolog✔️✔️

1.7K 56 9
                                    

Przechodziłam przez pasy kiedy mój telefon zaczął wibrować. Gdy zobaczyłam tam imię mojej mamy zmarszczyłam brwi. Od sześciu lat nie dzwoniła. Zostawiła nas... kiedy chciałam nacisnąć czerwoną słuchawkę przez przypadek nacisnęłam zieloną. A kiedy usłyszałam jej głos zamarłam...
- Przepraszam że was zostawiłam nie miałam wyboru. - Mówiła w ekspresowym tępie. - Umieram, mam raka chce ci tylko przekazać, że masz trzech braci oni wiedzą że, ty wiesz,będą cię szukać. Kocham cię, żegnaj księżniczko.
- powiedziała. Stanęłam w pół kroku i jedyne co usłyszałam to dźwięk zakończonego połączenia. To nie mogła być prawda. Mimo że nie odzywała się do nas to... Kochałam ją. Łzy zaczęły lecieć ciurkiem z moich oczu.

Aż nagle poczułam mocne uderzenie... Widziałam tylko ciemność...
***
Obudziłam się w szpitalu. Pierwsze co usłyszałam to krzyk jednej z pielęgniarek. - Obudziła się! - Jak to obudziłam się? Przecież nie spałam i gdzie ja jestem? To na pewno nie mój pokój ani sypialnia Taty.
Wypadek. Przecież walną we mnie samochód, lub coś innego. Było to tak mocne uderzenie, że śmiem twierdzić, że to jednak był samochód...
Czyli Mama tak naprawdę do mnie nie dzwoniła? Wymyśliłam sobie to wszystko? Spytam się Ojca. - Gdzie on jest? - Chyba przez przypadek powiedziałam to na głos. - Kto? - zapytała rudo włosa pielęgniarka.
Mój. Mój Tata - tylko tyle udało mi się powiedzieć bo do sali wszedł lekarz.
- Panna Lilianna Branson? - Zapytał.
- Tak. - Odpowiedziała za mnie jedna z trzech pielęgniarek.
Okej, wygląda na to, że wszystko jest w normie. - Oznajmił blond włosy lekarz patrząc w moją kartotekę. Lekarz powiedział jeszcze, że może mnie odwiedzić Tata i bym uważała na prawą rękę ponieważ jest mocno poturbowana. Po około pięciu minutach do sali wszedł Jon czyli mój Ojciec. Po krótkiej rozmowie i ogromnej przestrogi na przyszłość spytałam się Ojca o mój telefon i opowiedziałam mu co mi się przyśniło. Niestety okazało się że to nie sen... Tylko rzeczywistość. Mam trzech braci? A Mama umiera na raka!? To niemożliwe. Ojciec opowiedział mi prawie wszystko co wie o tej sprawie. PRAWIE to tu kluczowe słowo. Gdy zapytałam się czemu mama nas porzuciła odpowiedział:
- Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie księżniczko...
I co miałam niby zrobić? W duchu się zaśmiałam, a w rzeczywistości nawet na to nie zareagowałam.

Wróciliśmy siostrzyczko!! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz