Nastają wielkie kłopoty✔️

427 21 3
                                    

        
Daniel
Weszliśmy do mojego pokoju hotelowego i po krótkim odprowadzeniu Lilianny po pokoju, który można by było nazwać mieszkaniem pożyczyłem  moją najmniejszą bluzkę. Była dla niej sporo za duża,ale lepiej za duża niż za mała. Pożyczyłem Jej też  spodenki z którymi był ten sam problem co z bluzką. Gdy Lily się przebierała zabrzmiał dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę! -krzyknąłem do Lilianny.
-Dzień dobry-powiedziałem z przyzwyczajenia.
-Siema-odpowiedzieli razem moi bracia.
-Co wy tutaj robicie? -Po wypowiedzeniu  tych słów Lily wyszła z łazienki ubrana w moje ubrania,a ja tylko mogłem się domyślać co pomyślą chłopacy.
-Yyyyy,cześć Liii-widać że Mike nie mógł sobie przypomnieć pełnego imienia dziewczyny.
-Lily.-poprawiłem brata.
-Cześć Lily,czemu tu jesteś i to na dodatek w ubraniach mojego najmłodszego brata? Może nie mamy tych samych ojców ale matkę już tak. To nazywa się kazirodztwo.
-Ale my nic niee. -Lily się zawiesiła.
-My ze sobą nie spaliśmy, i nie zamierzamy. Byliśmy na pikniku,a że zaczęło lać to zaproponowałem Lily by u mnie przeczekała bo jest bliżej niż do niej.
Dwójka naszych braci najpierw przeskanował Lily,potem mnie po czym odpuścili i powiedzieli:
-W sumie to fajnie, że jesteś.
-Spędzimy więcej czasu całą paczką. Jako rodzina. Widzę, że ty i Daniel dobrze się dogadujecie, mam nadzieje że tak samo będzie z naszą dwójką.-Luck po wypowiedzeniu tych słów pokazał głową na Mika po czym spojrzał ukradkiem na mnie.
-przecież mamy beć rodzeństwem, musimy się dobrze dogadywać.
Jak mówili tak się stało gadaliśmy kilka godzin o wszystkim i niczym. Typowe pytania. Luck pytał Lily o szkołę,dzieciństwo i takie tam, a potem tak samo było z nimi. Lily zadawała prawie te same pytania im co oni jej. Ja miałem tego wieczoru więcej nie pić, ale oczywiście skończyło się tym samym co zwykle i już po kilku godzinach w trójkę śmialiśmy się do upadłego z dosłownie wszystkiego, od historii z przeszłości do tego jaka Lily była zestresowana na początku naszego spotkania.
Aż w końcu zaczęła się ciekawa konwersacja.
-A co ty taka spięta, boisz się mnie? No weź to, że jestem najstarszy nie znaczy, że jestem aż taki straszny-odezwał się mocno nachlany Luck.
-No już nie stresuj naszej księżniczki-powiedział Mike po czym razem ze mną zaśmiał się na poprzednio powiedziane słowa.
-Nie,ale z tym piciem to trochę przesadziliście-odpowiedziała Lily na wcześniej zadane pytanie Lucka.
-I nie jestem księżniczką.-dodała.
-Możesz być naszą,dodał dwuznacznym tonem Mike.
-Daniel mogłeś mnie uprzedzić o tym, że Twoje rodzeństwo tu będzie-mówiła wstając z sofy.
-Nie wiedziałem, że teraz podobają ci się młodsze Siostry-dodał Luck w moją stronę.
-Ej zostaw go upolował laskę a my mu przerwaliśmy-powiedział Mike po czym wszyscy oprócz Lily się zaśmialiśmy.
-Ją?!? -Dodałem prychając,ewidentnie byłem już wstawiony skoro tak się odnosiłem. Następne co powiedziałem i tak było najgorsze.
-Przecież ja się nią zajmuje-prychnąłem
-Zajmujesz?!? -wysyczała Lily.
-Tak. -odparłem przekonująco.
-A co muślałaś?!? Jestem miły i uznałem,że małej  dziewczyneczce przyda się kotoś kto poudaje jej przyjaciela.
-Przyjaciół to ja mam wielu kretynie. I wiesz co?Zdejmuje z ciebie ciężar zajmowania się mną. Możesz już łaskawie się odpierdolic.

Wtedy zabrała swoje rzeczy i wyszła a do mnie zaczynali dochodzić co powiedziałem. Jak mogłem? Zawsze chciałem by Luck i Mike traktowali mnie jak równego chociaż, że tego nie pokazywałem, ale to było przesadą,nawet ja to wiem. Więc czemu to zrobiłem? Czemu to powiedziałem? Zdecydowałem zatrzymać dziewczynę i spróbować jej to wszystko wyjaśnić.
-Lily czekaj!
-Teraz czekaj?
-Lily.
-Powiedziałam już,że masz się ode mnie odpierdolić. Czego nie zrozumiałeś?
-Zrozumiałem,ale...
-Nie ma żadnego "ale".
-jest-nie wiedziałem jak jej to wszystko wytłumaczyć,więc zamiast to zrobić bez zawahania przyciągnąłem ją do siebie i pocałowałem.
Pocałowałem Lily Branson. Moją młodszą siostrę. Co ja zrobiłem?

Wróciliśmy siostrzyczko!! Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz