Rozdział Dwudziesty Pierwszy

5.6K 158 32
                                    


W poniedziałek rano, jak zawsze odbieram Lydie spod jej domu. Streszczam jej moją rozmowę z Kylem. Przyjaciółka kiwa głową, słuchając mnie w skupieniu.

– Ale czegoś chce, tylko nie może się określić. – Odzywa się, gdy kończę mówić.

– Lydia, on nie jest w restauracji z pięcioma kuchniami świata, by nie mógł się określić, co chce. Tutaj chodzi o naszą relację, a raczej jej brak, jak i o otworzenie się przed sobą i nie chodzi mi tutaj o rozmowach na temat ulubionego sportu czy wspomnień z dzieciństwa, a o rozmowie o swoich uczuciach względem drugiej osoby.

– Dobra, ale jeśli wczoraj powiedziałby ci, czego odczekuje, zgodziłabyś się z nim chodzić, gdyby cię o to zapytał?

– Nie wiem – Mówię cicho, parkując samochód.

– Więc jak możesz oczekiwać od niego jakichś zobowiązań, skoro sama jesteś niezdecydowana?

Nie odpowiadam na jej pytanie i obie wiemy, dlaczego.

Na szkolnym korytarzu rozchodzimy się w dwóch kierunkach. Przez cały dzień prześladuje mnie jej słowa.

Wchodzę właśnie do klasy. Kyle siedzi na swoim miejscu. Jego uwagę przyciągnął Killian, który tłumaczy mu coś patrząc na telefon. Podchodzę do swojej ławki, a wzrok ciemnowłosego z telefonu przenosi się na mnie. Uśmiecham się do Killiana, a on odwzajemnia się tym samym. Kyle nie podnosi wzroku, doskonale wiedząc, z kim przywitał się jego przyjaciel. Siadam na swoje miejsce, gdy do klasy wchodzi nauczyciel.

Po wszystkich zajęciach szybko biegnę do samochodu po torbę z rzeczami na trening. Zapomniałam, że nie wzięłam jej rano. Zamykam bagażnik i wracam pędem do szkoły.

Przechodzę koło męskiej szatni i w tej samej chwili, wychodzi z niej Ethan. Uśmiechamy się na swój widok.

– Hej – Chłopak podchodzi do mnie – Masz trening?

– Na który jestem spóźniona ­– Zerkam na zegarek – Muszę lecieć. Złapiemy się później?

– Właśnie skończyłem swój. Mogę na ciebie poczekać.

– Dwie godziny? – Pytam, ruszając w stronę damskiej szatni.

– Nie mam planów na później. Będę na trybunach.

Kiwam głową, znikając w szatni.

Przebieram się szybko w stój sportowy i biegam ruszam do hali.

Na hali są już wszyscy. Dołączam, gdy akurat trwa rozciąganie. Podchodzę do Billie.

– Hej – Witam się, siadając na ziemi, obok niej.

– Cześć – Odpowiada z entuzjazmem – Jak się masz? Słyszałam, że byłaś chora.

– Już całkiem zdrowa, dziękuje, że pytasz. Coś się działo? – Wskazuję na resztę.

– Nic wartego uwagi. ­– Mówi, po czym, po cichu dodaje ­– Hunter jest dziś bardzo upierdliwa.

– To raczej nic nowego – Mówię.

– Dziś bardziej niż zwykle.

I jak na potwierdzenie jej słów, rozbrzmiewa głoś dziewczyny.

– Grace, czy następnym razem możesz, być na czas? – Unoszę głowę, by na nią spojrzeć – Omijasz treningi, a teraz się spóźniasz. Co będzie później?

Oblewa mnie rumieniec. Wszystkie oczy zwrócone są w moją stronę. Hunter powiedziała, to tak donośnym głosem, że wiem, że każde słowo usłyszał Ethan, który siedzi na dolnych trybunach.

We Found LoveOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz