Tw// trauma medyczna i myśli samobójcze
—-
Last Christmas
A face on a lover with a fire in his heart (I gave you mine)
Cincinnati, 2015
Wnętrze sklepu, o wiele za ciepłe jak na preferencje Andy'ego, pachniało świerkiem i gałką muszkatołową. Ot, typowy dysonans pomiędzy mroźnym, zimowym światem zewnętrznym, oddzielonym od przytulnego, głośnego budynku parą automatycznych przeszklonych drzwi, udekorowanych teraz sztucznym śniegiem, malunkami górskich krajobrazów i drzew, śnieżynek, kształtów ozdób choinkowych.
No i znowu spierdolili Wham, pomyślał wokalista, bez ostrzeżenia uderzony dość słabą wersją coveru Last Christmas - nieoczekiwane zastępstwo Michaela Bublé, którego piosenki, pomimo swojego nudnego, pompatycznego, zbyt współczesnego i niewystarczająco świątecznego brzmienia, były przynajmniej odrobinę oryginalne.
Przykro mi, że cię to spotkało, George, chłopak w ostatniej chwili ugryzł się w język, nie pozwalając by słowa - ot, po prostu głupi nawyk obwieszczania, co w danej chwili myślał - wybrzmiały pośród sklepowej kakofonii.
Wziął do rąk złożony, świąteczny koc, kożuch powlekany tartanową kratą, odcienie granatu harmonizujące z czerwienią i zielenią, udekorowane gdzieniegdzie cienką, złotą nicią.
Spodobałby się jego matce, gdyby tylko nie był zrobiony z plastiku.
Napis Wykonano w 100% z poliestru pochodzącego z recyklingu, zdobiący opakowanie, skutecznie odstraszał. Mogli przynajmniej dodać odrobiny wełny, żeby sprawiał wrażenie ciepłego.
Jeśli Andy miał nadzieję, że wycieczka na zakupy w jakiś sposób wypełni pustkę w jego duszy, że przywróci mu poczucie sensu, którego od dawna mu brakowało, uświadomił sobie, że był to słaby pomysł.
W miarę jak otaczająca go kakofonia, czy właśnie leciała Cascada?, przybrała na siłę, a tłum zagęścił się, przytłaczając go swoją obecnością i powodując, że przywiązywał większą, niż dotychczas, wagę do irytującego uczucia gryzienia powodowanego teksturą swetra, który miał na sobie, dotarło do niego, że to, czego szukał, przepadło bezpowrotnie, lata temu.
Poczucie ciepła, przywiedzione zapachem świerku i gałki muszkatołowej, przyprawy korzennej i kapusty kiszonej, zacierającego się wspomnienia datującego się na kilka pokoleń wstecz, nie istniało w teraźniejszości, było tylko śladem tego, czego szukał, czego potrzebował, wspomnieniem czasów, gdy czuł się sobą, a życie zdawało się o wiele prostsze, podbój świata - jego największe wówczas zmartwienie.
A teraz poczucie to przepadło, zostało mu odebrane wbrew jego woli, fragment jestestwa, nieważne, że podpisał formularz zgody. Wraz z pojawieniem się odczuwanego zagubienia, zniknęło poczucie bezpieczeństwa, ogień, który był miał w sobie, jak każdy inny, jego własne słowa, pożoga, której płomień desperacko starał się wskrzesić.
Kojarzyło mu się to jedynie z epizodem manii, na swój dziwny sposób, desperacka próba wyciszenia jednostajnego szumu niedoli, nieustannie słyszalnego wewnątrz, wypełniającego go po brzegi, przyćmiewającego prawdziwe uczucia, a z nimi, jego poczucie bytu - zniszczone teraz, rozbite na milion kawałków, a jednocześnie błagające o więcej, niż poczucie beznadziei, tak, by mógł po prostu uciec od tego stanu, zostawić go za sobą, otrząsnąć się, jak gdyby nigdy nie istniał, w sposób, w jaki robił to już przecież nie raz - obecnie jednak, zdawało się, bezskutecznie.
CZYTASZ
Last Christmas
FanfictionAndy spędza przymusowy urlop w Cincinnati. Lonny jest kurierem z zasadami życiowymi rodem z dziewiętnastego wieku. Andy szuka przygody na jedną noc. Zauroczony osobliwością Lonny'ego, wbrew sobie, zakochuje się w nim. Jest tylko jeden problem. Lonny...