Rozdział 10

136 8 0
                                    

"Gdy toniesz chwytasz się wszystkiego, co jest pod ręką, żeby wzbić się ponad ląd"

Elton pov's

Wczorajsza noc była długa i ciekawa. Położyliśmy się spać dopiero przed piątą. Nie wróciłem do domu. Megan zaproponowała mi noc w jednym z pokoi gościnnych, ale koniec końców zasnęliśmy na jednym łóżku.

Przed godziną jedenastą mój telefon już po raz setny dał o sobie znać. Przetarłem zmęczone oczy i sięgnąłem po telefon, leżący na szafce nocnej. Nie zdziwiłem się, widząc dwadzieścia dwa nieodebrane połączenia od Amber i ponad pięćdziesiąt wysłanych wiadomości.

Zgasiłem telefon i położyłem się na plecach, wpatrując się w drewniany sufit. Nagle do mnie dotarło, co i gdzie się znajduje. Poderwałem się do siadu, ale od razu szybko tego żałowałem, czując pulsującą skroń. Rozejrzałem się dookoła, analizując dokładnie pomieszczenie. Duże dwuosobowe łóżko na środku, biurko z toaletką, komoda z telewizorem, balkon i duża szafa z lustrem. 

Klasyczny pokój nastolatki - pomyślałem.

Zwlokłem się z łóżka i powolnym krokiem ruszyłem po schodach na dół. W połowie drogi, poczułem słodki zapach smażonych pankejków. Gdy zatrzymałem się na dole, moim oczom ukazała się brunetka w różowym szlafroku, stojąca tyłem do mnie.

Mój wewnętrzny demon mówił mi, żebym podszedł do niej i zamknął ją pomiędzy moimi ramionami, ale im szybciej docierało do mnie gdzie jestem, tym szybciej dochodziłem do zdrowych zmysłów i uświadamiałem sobie, że nie mogę.

- Wystygnie - oznajmiła, przewracając na patelni kolejne porcje.

Nawet stojąc do mnie tyłem, wyglądała jak piepszony anioł.

Kurwa Elton, co się z tobą stało?

To co stało się wczorajszej nocy, nigdy nie powinno się wydarzyć. Nigdy nie powinienem się tu pojawić. Nigdy nie powinienem zostać tu na noc. Nigdy nie powinienem zostać na śniadanie i patrzeć na nią, jak na kogoś znacznie więcej niż tylko wspólniczkę. Co tu się odpierdala?

- Wyspałeś się ? - spytała, zasiadając przy jednym z wyższych krzesełek, przy wyspie kuchennej.

- Nigdzie nie spało mi się lepiej - powiedziałem w myślach.

- Tak. Powiedzmy, że tak - odparłem, nabijając na widelec małego pankejka, polanego miodem i owocami.

Megan obdarzyła mnie miłym spojrzeniem i wróciła do swojego talerza.

Boże, ile bym dał za takie poranki...

*****

- Dzisiaj o siedemnastej - oznajmiłem, zmieniając bieg.

- Zabierasz mnie gdzieś? - głos Megan, odbił się od głośników samochodu.

- Powiedzmy. Długo szukałem i znalazłem. Spotkamy się w restauracji z pewną osobą, która może pomóc nam w sprawie - powiedziałem, wjeżdżając na podziemny parking.

- To super, będę gotowa na siedemnastą - odparła, a ja usłyszałem szmer wieszaków.

- Ubierz coś ładnego. Widzimy się po południu - rzekłem, kończąc połączenie.

Wszedłem do windy i oparłem się o metalową barierkę. Odetchnąłem z uśmiechem na ustach. Ta noc nie dość, że nas zbliżyła nas do siebie, to jeszcze dziewczyna przestała zwracać się do mnie na Pan. Gdy metalowe drzwi dotarły na piętro mojego apartamentowca, nagle zachłysnąłem się powietrzem, widząc przed drzwiami zdesperowaną brunetkę.

No More LiesOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz