1

2 0 0
                                    

  Życie Harper jest trochę skomplikowane i zawiłe przepełniające mnóstwo upadków a mało wzlotów. Jednoznacznie mogę stwierdzić, że nie jest jej łatwo, mimo że ma ogromne wsparcie wśród jej najbliższych. Harper Hell to szesnastoletnia dziewczyna uczęszczająca do trzeciej klasy szkoły średniej. Ma lekko pofalowane ciemno-brązowe włosy z grzywką, która dodaje jej uroku. Jej skóra jest blada wręcz można powiedzieć, że zlewa się z białą ścianą. Zaś jej oczy są czarne przepełnione wieloma koszmarnymi przeżyciami, które doświadczyły. Mieszka w małym miasteczku w stanie Oregon 100 mil od miasta Portland. Jest to miasteczko, w którym zamieszkuje 35 000 ludzi. Dziewczyna mieszka w domu jednorodzinnym z dużym ogrodem przepełnionym najróżniejszymi roślinami. Nie posiada, rodzeństwa ma jedynie rodziców, którzy jak nikt dotąd wspierają, córkę jak tylko mogą. Nigdy nie miała przyjaciół, przez co straszliwie ciężko jest jej nawiązywać nowe znajomości z rówieśnikami.

 Jak co dzień Harper zaspała do szkoły. Szybko wstała, ubrała się w pierwsze lepsze ciuchy i wybiegła z pokoju. Wkraczając do kuchni, zabierała tacie kanapki z talerza.

-Przepraszam, tato zaspałam, muszę się śpieszyć – Powiedziała z wypchana buzia przez najpyszniejsze kanapki, jakie kiedykolwiek jadła.


-Mam nadzieję, że to ostatni raz, zacznij sobie ustawiać wcześniej budzik – Powiedział z lekkim zdenerwowaniem jej tata, biorąc nową kromkę chleba.

 Bez problemu można było rzec, że jej tata był dosłownym mistrzem, kuchni nic nie przeszkadzało mu, na drodze pokonując to coraz nowsze i bardziej skomplikowane dania. Praca jednak nie pozwalała mu rozwijać tych umiejętności. Fred, czyli tata dziewczyny miał dosyć surowych i wymagających rodziców. Zabraniali mu na wiele rzeczy takich nawet jak spełnianie marzeń. Od dziecka kochał pomagać swojej mamie w kuchni. Jego marzeniem było otworzyć własną restaurację oraz przyrządzać swoje najbardziej popisowe dania. Jego rodzice mieli co do niego inne plany. Bardzo chcieli, aby został prawnikiem, od dziecka powtarzali mu, że to najlepszy zawód oraz że w tym zawodzie najwięcej osiągnie. Nie mogąc, a raczej nie umiejąc się przeciwstawić rodzicom Fred ukończył szkołę z najlepszymi wynikami i stał się świetnie zarabiającym prawnikiem. 

Wychodząc z domu dziewczyna zdążyła się jeszcze potknąć o własne nogi i przewrócić się na chodnik co nie było zbyt miłym doświadczeniem. Szybko podniosła się i zaczęła biec do zbliżającego się coraz bliżej jej domu autobusu szkolnego. Jak zwykle udało się jej zdążyć w ostatniej chwili.

Szkolny dzień zapowiadał się tak samo nudno jak poprzedni wchodząc po schodach do swojej klasy ujrzała ptaka, który próbował się wydostać przez okno na klatce schodowej. Chcąc mu pomóc próbowała otworzyć znajdujące się dosyć wysoko okno jednakże jej wzrost, choć nawet wyskoki jej na to nie pozwalał. Brakowało jej dosłownie kilku centymetrów, aby dosięgnąć do klamki okna

-O rajku a ten, co tutaj robi- Powiedział dosyć niski i trochę zachrypnięty głos

 Był to chłopak o czarnych kręconych włosach z zielonymi pełnymi radości oczami. Miał smukła wysportowaną sylwetkę. Jego kości policzkowe były mocno zarysowane, co podkreślało jego rysy twarzy. Jednym ruchem otworzył okno i mały ptaszek wyleciał w dal, dalej prowadząc swoje życie.

- Jaki on był piękny nieprawdaż? W ogóle David jestem miło mi. – Powiedział chłopak, kierując się w stronę Harper oraz wyciągając dłoń na przywitanie.


- Ymm... Harper — powiedziała dziewczyna dosyć nieśmiało, również wyciągając rękę na przywitanie do chłopaka.

 Chłopak nic więcej nie mówił, uścisnął jej rękę i poszedł dalej. Dziewczyna stała jeszcze przez moment na klatce schodowej patrząc w okno, przez które wyleciał ptak. Po chwili była już przez klasą przechodząc obok tych samych znajomych twarzy słysząc te same znajome głosy. Ustała przy parapecie wpatrując się w niebo i dokładnie analizując swój dzisiejszy sen. Dziewczyna miała dosyć dziwne i nietypowe sny, ponieważ podczas nich tak jakby przenosiła się tam cała. Czuła dotyk na skórze, czuła zapachy, smaki no wręcz wszystko. Czasami nawet zdarzyło jej się nie rozróżniać rzeczywistości od snów, które niewiarygodnie realistyczne. To nie był świadomy sen to było można, by rzec coś potocznie mówiąc „na wyższym poziomie". Odkryła również że kiedy coś jej się stanie w śnie np. skaleczy się czy coś w tym stylu, to samo dzieje się z jej realnym ciałem. Jednak, a raczej na szczęście dzieje się tak tylko z nią, jeżeli osoba, która jest w niej śnie np. jej mama czy tata skaleczą się, czy umrą z ich realnymi ciałami, nic się nie dzieje. Takie sny zaczęły się u niej pojawiać jak była jeszcze małym dzieckiem wtedy najbardziej nie odróżniała rzeczywistości od snu. Do dzisiaj pamięta dosyć nietypowy sen. Kiedy miała 6 lat przyśniło jej się, że zoo przyjechało do jej domu cały ogród jej mamy był przepełniony wieloma przeróżnymi gatunkami zwierząt. Podczas snu kiedy wchodziła do swojego pokoju usłyszała, że ktoś tam jest. Spoglądając przez szparce w drzwiach ujrzała trzy albo cztery niedźwiedzie, które chowały pistolety maszynowe do jej łóżka. Na szczęście szybko się obudziła i nic się jej nie stało.

 Jej myśli szybko rozmył dzwonek oznajmiający, że rozpoczęła się pierwsza lekcja. Harper wraz z klasa weszła do Sali i zajęła swoje dawno ustalone miejsce. Do klasy wstąpiła ich wychowawczyni co ich trochę zdziwiło. Zgodnie z planem mieli mieć zajęcia z panią Scott, dopiero na piątej lekcji. Co ciekawsze zaraz za nią wszedł wysoki ciemno włosy chłopak, który wcześniej wykazał się swą ogromną odwagą ratując ptaka. Po wejściu chłopaka do klasy nastało lekkie zamieszanie, każdy zaczął szeptać, że to pewnie tan nowy chłopak, o którym tak głośno w szkole. Harper wydała się dosyć zaskoczona tym, że klasa jest tak bardzo poruszona tym, że owy mężczyzna będzie uczęszczał do ich klasy. Hałas przerwała Pani Scott, która głośno krzyknęła:

-Klaso już proszę o spokój! – Klasa ucichła i każdy zaczął wsłuchiwać się w następne słowa nauczycielki. – A więc tak to jest David Smith i będzie z wami uczęszczał od dnia dzisiejszego do klasy. 

Nauczycielka spojrzała się na chłopaka pokazując mu gestem dłoni, aby powiedział parę słów od siebie. Chłopak uśmiechnął się szeroko i zaczął teraz on przemawiać do całej klasy.


- Cześć, nazywam się David i naprawdę miło mi was poznać- Po tych słowach chłopak rozejrzał się po klasie, starając się zapamiętać jak najwięcej twarzy. Lecz jedną już dobrze znał.


-Dobrze, usiądź tam obok Parkera – zaczęła mówić Pani Scott, pokazując Davidowi wolne miejsce.

 David pospiesznym krokiem udał się na swoje miejsce witając się osobiście jeszcze z paroma osobami. Po chwili do klasy weszła nauczycielka matematyki, z którą aktualnie mieli mieć lekcje. Panie Scott przeprosiła ją za zamieszanie i w pośpiesznym kroku opuściła klasę. Harper nie spodziewała się, że chłopak wywoła takie zamieszanie w klasie. Każdy o nim rozmawiał na korytarzach wręcz huczało o nim a na przerwach był zalewany tłumem ludzi starających się choć przez chwilę z nim porozmawiać. Nastolatka widziała, że coś o nim gdzieś słyszała, ale nie miała zielonego pojęcia gdzie.

 Lekcje dzisiaj minęły naprawdę szybko. Harper nim się obejrzała, a już była w drodze do domu jej rodziców jeszcze nie było, więc poczekała na obiad, aby zjeść razem z nimi. Weszła do swojego pokoju i pierwsze co zrobiła to położyła się na łóżku. Szybko zasnęła i przeniosła się w inny świat czasem nawet niebezpieczny.

 W śnie Harper była na klifie, był bardzo wysoki a u jego dołu po horyzont rozpowszechniało się morze. Świat był bogaty w roślinność trochę kojarzyła się z ogrodem jej mamy. Dziewczyna czuła powiew wiatru piasek pod stopami i przyjemny zapach czystego powietrza. Podleciał do niej ptak ten sam, którego próbowała dzisiaj wypuścić ze szkoły. Usiadł jej na ramieniu i zaczął szeptać do ucha Harper.

-Wiem, że mię znasz, a ja znam cię, wykazałaś się dobrym sercem chcąc mię wypuścić z tego okropnego budynku jednak ja nie przychodzę z dobrymi wieściami. Twoje sny w najbliższym czasie zamienią się w twoje największe koszmary, a radosny świat pokryje wieczny mrok. Uważaj na to co robisz w snach jak i to, co robisz w tym drugim życiu. Pamiętaj moje słowa, bo nie mam czasu na większe wytłumaczenie tego co się wydarzy w najbliższych dniach. Nie bój się mię, nic złego nie mam zamiaru ci zrobić. Już czas na mię muszę odlecieć, żegnaj. – Powiedział ptak, odlatując z jej ramienia i zostawiając ją w dosyć dużym przerażeniu.


Chwile później Harper obudziła się słysząc otwierające się drzwi do jej pokoju.


-Witaj skarbie, kolacja gotowa możesz schodzić. – Powiedziała jej mama, wchodząc do pokoju – Coś się stało jakoś taka blada jesteś?


-Nie wszystko w porządku trochę jestem zmęczona to dlatego.


-Rozumie dobra, choć na obiad musisz coś zjeść – Odpowiedziała kobieta, wychodząc z pokoju córki.

 Harper wstała z łóżka i poszła od razu do łazienki. Przemyła twarz zimna woda i spojrzała w lustro mając nadzieję, że to, co mówił ten ptak to jakiś wielki żart. Niestety tak nie było to co przepowiedział ptak, na pewno się stanie czy tego chce czy nie. Nastolatka wyszła z łazienki podążając do jadalni, aby wraz z rodziną zjeść wspólnie obiad.

You've reached the end of published parts.

⏰ Last updated: Nov 28, 2023 ⏰

Add this story to your Library to get notified about new parts!

Moje snyWhere stories live. Discover now