Liceum. Zakład oferujący „naukę" oraz „przystosowanie do życia w dorosłości". Karny ośrodek wychowawczy dla imbecyli.
Wypadłam z gabinetu dyrektora, trzaskając drzwiami. Mój wyrok brzmiał- trzy dni zawieszenia, za wdanie się w bójkę. Rozumiałabym tą decyzję gdybym przyłożyła Luke'owi, bo tak mi się podobało. Ale to nie było tak! Jak ten stary dziadek z kozią bródką mógł wiedzieć cokolwiek na temat całego zajścia, skoro wolał być w tym momencie w swoim gabinecie i obściskiwać się z sekretarką?! Gdyby ten zadufany w sobie frajer- szanowny Luke Davies- nie obrażał mojej przyjaciółki, to nic by mu się nie stało. A tak? Skończył ze złamanym nosem i rozciętym łukiem brwiowym. Przyznam, że jestem usatysfakcjonowana moim dokonaniem, przynajmniej kretyn ma nauczkę.
Przemierzałam korytarz w poszukiwaniu mojej szafki. Zabrałam z niej kurtkę i książki potrzebne na jutro. Niewiele myśląc wyszłam ze szkoły i skierowałam się do granatowego cacka. Wsiadłam do mojego ukochanego Porsche i odpaliłam Instagrama w oczekiwaniu na przyjaciółkę. Gdy zauważyłam jej postać opuszczającą mury szkoły, odpaliłam silnik samochodu. Dziewczyna wsiadła do auta i bez słowa zamknęła drzwi. Nie odzywała się do mnie przez pół drogi. W końcu nie wytrzymałam:
- Nie możesz pozwalać innym na robienie z siebie kozła ofiarnego!- warknęłam na nią, a dziewczyna spojrzała na mnie ze strachem w oczach- Jak ich nauczysz, że mogą cię tak traktować, to nie dadzą ci potem spokoju, rozumiesz?- dziewczyna kiwnęła twierdząco głową.
Znowu jechałyśmy w ciszy. Po chwili jednak, spojrzała na mnie ze łzami w oczach i zapytała:
- Naprawdę wyglądam jak tłusta świnia?
- Co ty kurwa powiedziałaś?! Nie gadaj, że wzięłaś jego słowa na poważnie...- powiedziałam z niedowierzaniem
- No a ty byś nie wzięła? Przecież to Luke Davies, król szkoły i kapitan drużyny koszykarskiej!- po tych słowach zjechałam gwałtownie na pobocze i wyszłam z auta trzaskając drzwiami. Podeszłam do drzwi pasażera i z impetem je otworzyłam.
- Wychodź. Natychmiast.- powiedziałam z jadem w głosie- Czy myślisz, że gdybym tak uważała, wdałabym się w tę bójkę? Uważasz, że gdybym tak uważała to byłabym w tym momencie zawieszona przez dyrektora?- spytałam patrząc jej głęboko w oczy
- Jestem „tą brzydszą" przyjaciółką... Wszyscy się ze mnie wyśmiewają i obrażają, czy to nie powinno dać mi do myślenia?- powiedziała a ja ujrzałam spływające po jej policzkach łzy
- Kurwa!- krzyknęłam, a dziewczyna wzdrygnęła się przestraszona- Jesteś cudowną laską! Masz pięknie rozbudowane ciało, bo nałogowo zapierdalasz na siłownię, a nie dlatego że jesteś gruba! Gdybyś to podkreśliła ubiorem, a nie chodziła w worku na ziemniaki, to ludzie by to wreszcie dostrzegli!- wykrzyczałam, ale widziałam, że to do niej trafiło i dziewczyna zrozumiała o czym do niej mówię. Widziałam jak bardzo jest jej przykro, więc zamknęłam ją w ciepłym uścisku, po czym rzuciłam:
- Naprawdę mam tego dość... Jutro idziemy do galerii, a zaraz po tym wymieniamy całą twoją szafę. Do jutra masz się tego pozbyć.- powiedziałam wskazując na jej za duże dresy i koszulkę w rozmiarze XXL. Wiem, że kocha te ubrania, bo są wygodne i czuje sie w nich dobrze, ale tylko pogrubiają jej sylwetkę. Jak ja się za to wezmę, to ludzie będą ją przepraszać na kolanach za te wszystkie obelgi.
Gdy obydwie się uspokoiłyśmy, zajęłyśmy miejsca w samochodzie, a ja wróciłam do mojej ulubionej czynności, czyli prowadzenia auta. Po drodze włączyłyśmy „Highway to hell" AC/DC i głośno śpiewając przemierzałyśmy drogę do domu. Gdy zatrzymałam się przed mieszkaniem Tiny zobaczyłam na jej twarzy dziwny rodzaj uśmiechu.
- Wyglądasz jak psychopatka- powiedziałam bez ogródek
- Lavender Wood. Czy ty okazałaś swoje uczucia?- spytała zadziornie
- Co?- spytałam nie rozumiejąc o czym mówi
- Przytuliłaś mnie... Wielka Lavender Wood mnie przytuliła!-wykrzyczała dziewczyna, a ja wtedy zrozumiałam o co jej chodziło
- Lepiej spadaj z tego samochodu, zanim z powrotem odwiozę cię pod szkołę i tam zostawię- powiedziałam milutko, sztucznie się uśmiechając
- Też cię kocham słodka!- odpowiedziała trzaskając drzwiami.
Bez zwłoki wykręciłam i nie zważając na nic przycisnęłam pedał gazu. 150 km/h w terenie zabudowanym? Hmmm, czemu nie...
Gdy wjechałam na podjazd mojego domu, zatrzymałam auto by otworzyć bramę. Siłowałam się z zamkiem, by wstawić ten pieprzony samochód do garażu. W pewnym momencie coś na mnie wpadło. Przewróciłam się i uderzyłam głową o ziemię. Na szczęście nie było to mocno i po kilku sekundach udało mi się wstać. Gdy przestało mi się kręcić w głowie, zorientowałam się, że to nie było coś, a ktoś. Zakapturzona postać, ubrana na czarno. Spróbowałam spojrzeć jej głęboko w oczy, ale kaptur mi to uniemożliwiał. Zobaczyłam za to paskudny uśmiech, który przypominał mi wyszczerz menela spod sklepu monopolowego. Obrzydzona odwróciłam się w stronę zamka z którym się wcześniej mocowałam. Tym razem odpuścił łatwo i już po kilku chwilach wjechałam na podwórko i zaparkowałam auto w garażu. Zabrałam mój plecak i weszłam do domu. Posępnie skierowałam się w stronę kuchni, aby przywitać się z mamą. Byłam pewna, że zaraz zacznie się wywód na temat mojego dzisiejszego wybryku. Gdy ją zastałam kobieta pichciła coś o nieziemskim zapachu, jednocześnie podśpiewując coś pod nosem.
- Cześć mamo!- przywitałam się, całując ją w policzek i pośpiesznie kierując się w stronę swojego pokoju
- Stój młoda damo! Co ma znaczyć to zawieszenie? Czy tak cię wychowałam? Przecież wiesz, że takich spraw nie załatwia się przemocą!- a nie mówiłam?
- Znowu dokuczali Tinie. Przecież wiesz, że tak bym tego nie zostawiła. Poza tym, już dawno mu się zbierało- powiedziałam obojętnie
- Cóż się tu wyprawia?- wtrącił się tata, który dopiero wszedł do domu
- Twoja córka pobiła się z Lukiem Daviesem- powiedziała zdenerwowana
- Moja krew! Kto wygrał? Ale nic ci się nie stało?- podekscytowany tata wyrzucał z siebie pytania z prędkością armaty
- Jej nie...- powiedziała jeszcze bardziej zdenerwowana mama- Ale chłopak ma złamany nos i rozwalony łuk brwiowy!
- Ah, to zacnie!- wykrzyczał tata, a ja dusiłam się ze śmiechu gdy zobaczyłam wyraz twarzy mojej mamy
- Do cholery jasnej, Tom! Powinieneś mnie wspierać a nie demoralizować naszą córkę!- mamie opadły ręce- Jeśli ty tego nie zrobisz, to ja udzielę jej reprymendy- zagroziła
- Droga damo...- tata próbował zachować powagę- Proszę więcej się nie bić! Zwłaszcza z chłopakami!- powiedział dławiąc się ze śmiechu- A i masz szlaban na auto na dwa tygodnie, od jutra jeździsz komunikacją miejską.- powiedział i wybuchnął śmiechem, a ja zaraz za nim
- Żyję z wariatami!- krzyknęła mama wyrzucając ręce w górę po czym bezsilnie opuściła kuchnię.
CZYTASZ
Dancing amond the death: First encounter with a corpse [Lily Grace]
Mystery / ThrillerZwykła dziewczyna o niezwykłych umiejętnościach. Lavender- inteligentna i bardzo zdolna licealistka. Prowadzi życie zwyczajnej nastolatki, do czasu osobliwego spotkania z zakapturzoną postacią. Mimo, że dziewczyna nie zdaje sobie z tego sprawy- wła...