UWAGA!!!
SCENA PRZEMOCY FIZYCZNEJ !!!
JEŚLI JESTEŚ WRAŻLIWY, MASZ PROBLEMY NATURY PSYCHICZNEJ, ALBO MASZ PONIŻEJ 16 LAT, PRZECZYTAJ TEN ROZDZIAŁ POD OPIEKĄ ZAUFANEJ OSOBY, ALBO POMIŃ TEN ROZDZIAŁ.
Po dość długim prysznicu, odprężona i nadzwyczaj spokojna, położyłam się do łóżka. W trakcie kąpieli, udało mi się wszystko poukładać. Od samego rana, aż po wieczór. Spokojna i w stabilnym nastroju, położyłam się do łóżka. Przez chwilę się po nim przewracałam, bo nie zbyt chciało mi się spać, ale ostatecznie po kilku minutach odpłynęłam do krainy morfeusza.
~*~
- Zgładzić ją! Powiesić i poćwiartować!- dotarły do mnie wrzaski jakiegoś mężczyzny
- Trzeba ją spalić! Nie może się dłużej panoszyć po tym mieście!- odkrzyknął kolejny.
Stałam z rękami przywiązanymi do ogromnego drzewa. Całe moje ciało przeszywał ogromny ból, który promieniował od klatki piersiowej. Nie mogłam oddychać, przychodziło mi to z ogromnym trudem. Byłam bliska utraty przytomności. Dotarł do mnie duszący zapach spalenizny. Nagle zrobiłam się bardzo senna. Nic nie miało już dla mnie znaczenia, chciałam tylko zasnąć. Z ogromnym wysiłkiem powstrzymywałam opadające powieki.
Nagle ktoś do mnie podszedł i odwiązał mi ręce. Myślałam, że może się nade mną zlitują. Jakaż byłam naiwna. Krótki kawałek szmaty, którą miałam związane ręce, zastąpił teraz ogromny sznur zawiązany na mojej szyi. Mężczyzna złapał za niego i bez skrupułów pociągnął mnie na wysoki podest. Przed nim stał tłum, którego wrzaski wcześniej do mnie docierały. Zdarto ze mnie szaty, a człowiek, który przeciągnął mnie w to miejsce zabrał głos:
- Co z nią zrobimy?!- wykrzyknął do zgromadzonej publiczności
- To co z tamtą!- ktoś mu odkrzyknął
- Wszystko co się da, to czarownica! To ona jest przewodniczącą tej sekty!- odwarknął kolejny
- Wszystko jasne.- powiedział mój oprawca- Poćwiartujemy, powiesimy i spalimy!- Powiedział donośnym głosem, łypiąc na mnie złowrogo. Tłum oszalał, każdy krzyczał i rzucał we mnie końskimi odchodami.
Zostałam pociągnięta w stronę gilotyny. To zawsze tam ćwiartowano ludzi. Moje ręce i nogi zostały przywiązane do pali postawionych obok miejsca na którym leżałam. Tłum nie przestawał krzyczeć. Wręcz przeciwnie, był jeszcze głośniej. Moje serce waliło niemiłosiernie. Już wiedziałam co mnie czeka. Nastawiałam się na najgorsze. I jak zwykle, właśnie to mnie spotkało. W pewnym momencie, przed moimi oczami błysnęło srebrne ostrze. W tamtym momencie nic nie czułam, dopiero po kilku sekundach poczułam ogromny, rozrywający ból. Nie byłam w stanie wytrzymać, a z mojego gardła wydobył się przeszywający wrzask. Ból powtórzył się po raz kolejny, ale tym razem już nie miałam siły krzyczeć. Nawet gdybym chciała, moje ciało było tak osłabione, że nie dałam rady wydobyć z siebie żadnego dźwięku. Powoli odpływałam. Czułam jak ktoś ciągnie mnie po ziemi, ale nie mogłam otworzyć oczu. Na mojej szyi coś się zacisnęło. Poczułam tępy ból, a moje płuca rozrywały się na miliony kawałeczków, przez brak powietrza. Byłam bliska omdleniu, gdy sznur na którym byłam powieszona się urwał. Słyszałam wrzaski tłumu...
- Wiedźma!
- Spalić ją!
- Szubiennica nie starczy!
- Ona ma nadprzyrodzone moce!
Dalej już nic nie słyszałam. Ostatnie co do mnie dotarło, to kolejny rodzaj bólu. Nie... To za mało powiedziane... Ja po prostu płonęłam. Nawet nie wiedziałam, że z moich ust wydobywa się wrzask. Po chwili jednak, moje ciało stało się bezwładne...
~*~
Gwałtownie przewracam się po łóżku. W końcu obudziłam się z tego koszmaru. Nie rozumiałam nic, chociaż pamiętałam każdy najmniejszy szczegół tego snu. Zerwałam się z łóżka i pobiegłam do łazienki. Bałam się. Okropnie się bałam, ale jeszcze bardziej przerażała mnie wizja pozostania w tym pokoju.
Przemyłam twarz lodowatą wodą i napiłam się wody z kranu. Nie miałam odwagi zejść na dół do kuchni, nie z tak marnym celem jak wypicie szklanki wody. Wolałam się przemęczyć niż narażać się na spotkanie z jakąś dziwną istotą, która będzie się na mnie czaiła w ciemnym zakątku mojego domu. Wiedziałam, że będę musiała w końcu wrócić do pokoju. Nie byłam jednak w stanie tego zrobić. Zasnęłam na puszystym chodniczku w łazience, przykryta ręcznikiem.
***
Rano w łazience znalazła mnie mama.
- Lavender? Co ty tu robisz?- spytała zaniepokojona
- Yyym... Tak... No... Tak.- odpowiedziałam prawie że przez sen
- Ale co tak?- odpowiedziała poddenerwowana, a ja powoli się podnosiłam z mojego prowizorycznego łóżka- Albo wiesz co, cofam to pytanie. Idź się po prostu ogarnij. I zejdź zaraz na dół. Musimy porozmawiać.- kobieta westchnęła, złapała się za głowę i beznamiętnie opuściła pomieszczenie.
Poszłam do mojego pokoju po czyste ubrania i wróciłam do łazienki. Wzięłam lodowaty prysznic na rozbudzenie i zeszłam na dół.
- Żyjesz.- powiedziała moja mama gdy mnie zobaczyła
- Chyba na to wygląda.- odpowiedziałam i usiadłam przy stole, gdzie czekała na mnie herbata. W moim ulubionym kubku! Po chwili przede mną pojawił się ogromny talerz pysznej jajecznicy. Naprawdę kocham tą kobietę!
Naprzeciwko mnie usiadła mama i wpatrując się we mnie dopiła swoją kawę.
- Wyglądasz jakbyś umarła tydzień temu.- powiedziała po dłuższej chwili milczenia.
- Tsa. Dzięki mamuś. Też cię kocham.- odpowiedziałam sarkastycznie
- Jak to się stało, że znalazłam cię śpiącą na ziemi... w łazience?- spytała, sama nie dowierzając temu co mówi
- No...- przygryzłam nerwowo wargę, szukając jakiejś wymówki- Sama nie wiem. Chyba zemdlałam.- rzuciłam cokolwiek i pobiegłam na górę
- Zemdlała.- mruknęła pod nosem moja mama- Przykryta ręcznikiem. Na dywanie. W łazience...

CZYTASZ
Dancing amond the death: First encounter with a corpse [Lily Grace]
Mystery / ThrillerZwykła dziewczyna o niezwykłych umiejętnościach. Lavender- inteligentna i bardzo zdolna licealistka. Prowadzi życie zwyczajnej nastolatki, do czasu osobliwego spotkania z zakapturzoną postacią. Mimo, że dziewczyna nie zdaje sobie z tego sprawy- wła...