Rozdział 3

287 13 2
                                    

Olivia

Weszłam do domu po czym jak najszybciej poleciałam na górę.

- Olivio! - Zaczyna się. - Do mnie w tej chwili! - A co ja, pies jestem? Zeszłam na dół i weszłam do jadalni gdzie siedziała moja matka.

- Tak, słucham? - Powiedziałam łamiącym się głosem.

- Co ma znaczyć to, że się spóźniłaś na dzisiejszy trening?!

- Przepraszam mamo. Po prostu praca w schronisku trochę mi się przedłużyła. - No ja pierdole, najpierw zapisuje mnie na niezliczoną liczbę zajęć dodatkowych, a potem ma do mnie pretensje.

- Mam nadzieję, że więcej się to nie powtórzy, bo inaczej porozmawiamy. Możesz iść się uczyć. - Specjalnie położyła nacisk na słowo „uczyć".

- Dobrze. - Poszłam na górę i tak jak kazała zaczęłam się uczyć.

********

Reszta tygodnia minęła normalnie. Można by nawet powiedzieć, że była nudna. Zostałam przewodniczącą klasy oraz szkoły (znów), a do drużyny nikt się nie dostał, bo wszyscy wypadli okropnie. Wiem to dlatego, że byłam w jury.

Gdy nadszedł piątek, wstałam o 5.00 i poszłam biegać razem z trenerem. Gdy wróciłam wzięłam prysznic i ubrałam się w schludny, czysty i wyprasowany mundurek. Nie mogłoby być inaczej.

Oczywiście poszłam na 30min pierwszej lekcji bo taka cudowna uczennica jak ja nie może opuszczać lekcji.

Weszłam do klasy jeszcze przed dzwonkiem usiadłam w mojej ławce i zaczęłam się szykować do lekcji.

- Dzień dobry, Olivio.

- Dzień dobry proszę Pana. Jak zdrowie? Pana żona dobrze się czuje? - Powiedziałam strasznie przesłodzonym głosem.

- Oh, tak dziękuję. Ja czuje się świetnie. Natomiast Nathalie zdrowieje. Dziękuję, że pytasz. - Odpowiedział i usiadł do biurka. Zadzwonił dzwonek a do klasy weszła reszta uczniów, również jebany Sharp.

- Dobrze klaso usiądźcie. Mam wam kogoś do przedstawienia. Charlie chodź tu i przedstaw się. - Powiedział nasz wychowawca, a na środek wyszedł brunet z lokami i piwnymi oczami, którego wcześniej nie zauważyłam. Miał okulary. Ale nie takie jak Sharp, tylko takie normalne. Wyglądał w sumie jak Harry Potter. Ale najdziwniejsze było to, że skądś go kojarzyłam.

- Hejka jestem Charlie. Przeprowadziłem się tu z Kioto. - O kurwa, to zupełnie jak ja. Może go kiedyś gdzieś widziałam? - Lubię grać na skrzypcach i jeździć na łyżwach.

- Dobrze, możesz usiąść. - Powiedział nasz wychowawca a chłopak zaczął zmierzać w stronę ławki. - Oj chwilka zaczekaj. Przydałoby się żebyś poznał Pannę Valente. - Powiedział kiedy tylko na mnie spojrzał. Miałam nadzieje, że tego nie zrobi... Wstałam i podałam rękę chłopakowi.

- Cześć! Jestem Olivia przewodnicząca Akademii. Miło cię powitać w naszych nieskromnych progach. - Zaśmiałam się.

-Olivia Valente, nasz promyczek i nasza duma. Nie wiem co byśmy bez niej zrobili. - Cringe.jpg

Gdy nie podawał mi ręki spojrzałam na niego. Stał jak wryty. Nie wiem, jakby jakiegoś ducha kurwa zobaczył.

- Olivia?... - Powiedział chłopak po czym mnie przytulił. Bladego kurwa pojęcia nie miałam co się właśnie odpierdala. Ale gdy chłopak mnie puścił i się uśmiechną, przypomniałam sobie wszystko. W dzieciństwie, za nim jeszcze przeprowadził się do innej części miasta, przyjaźniliśmy się. Razem chodziliśmy na lekcję skrzypiec i na łyżwy. Zawsze zostawał na moich lekcjach fortepianu i słuchał jak gram.

Przytuliłam chłopaka tak mocno jak tylko potrafiłam.

- Chwilka to wy się znacie? - Spytał pan Harry. Nie kurwa, o tak z dupy przytulam random ludzi, a co?

- Tak. Przyjaźniliśmy się w dzieciństwie ale wyprowadziłem się do innej części miasta. - Powiedział Charls.

- Dobrze, ale te romanse zostawcie sobie na przerwę bo musimy zaczynać już lekcję. A skoro się znacie Williams możesz się przesiąść do Panny Valente.-Powiedział nauczyciel a ja podekscytowana zobaczyłam reakcje chłopaka. Ucieszył się tak samo jak ja.

Zaczęłam obtłumaczać i przepraszać Charliego, że następną lekcje lub 2 będzie musiał siedzieć sam bo ja mam mecz i zaraz jadę. Powiedział, że nic nie szkodzi i życzył mi powodzenia.

***********

Siedziałam w autobusie czekając aż zaczniemy jechać.

- Valente bierz tą torbę. - Powiedział do mnie Sharp wskazując na przedmiot, który leżał na fotelu obok mnie. Brać to ty możesz mojego chuja do gęby.

- Sharp jest tyle wolnych miejsc. Idź usiądź gdzie indziej. - Odpowiedziałam wzdychając i dając mu do zrozumienia, że nie mam zamiaru zabierać torby.

- Nie.

- To masz problem bo ja tu siedzę. - Położyłam torbę na podłogę a żeby nasz super mopo-bohater nie mógł usiąść położyłam nogi na drugim siedzeniu zgięte w kolanach i zaczęłam dalej przeglądać telefon.

Nagle poczułam jak fotel na, którym miałam nogi zatrząsł się a gdy spojrzałam na niego ten jebany mop siedział na nim opierając się policzkiem na MOICH KOLANACH! JAK ON W OGÓLE ŚMIAŁ?! JESZCZE JAKIEGOŚ HIVA DOSTANE!

- ZABIERAJ TEN ŁEB Z MOICH KOLAN! - Krzyknęłam podnosząc jedno żeby go nim walnąć. - CO TY SOBIE W OGÓLE MYŚLISZ?!

- O kurwa nie wiedziałem, że nasza Księżniczka używa takich wulgarnych słów jak „łeb". - Powiedział zdziwiony David wystawiając do nas głowę z nad fotela. No to dobrze, że kurwa moich myśli nie słyszy. Jak ja używam przekleństw jak jakichś jebanych przecinków.

- No przepraszam ale nie będę tolerować tego, że ten dureń w ogóle mnie dotyka a tym bardziej, że opiera na MOICH kolanach SWOJĄ głowę i się na mnie patrzy jak jakiś psychopata. - Którym najprawdopodobniej jest.

- Kiedyś ci to nie przeszkadzało. Pamiętam jak w wieku 10 lat...

- NO WŁAŚNIE! 10! A TERAZ WAS NIE TOLERUJE! - Przerwałam nie dając dokończyć King'owi.

≈≈≈≈≈
troche sciagniete z for sure not you ale ciii

Everything from football... | Inazuma eleven, Jude SharpOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz