Rozdział 3

116 11 2
                                    

Długo czekałam aż mama wróci. A może po prosto przez te nerwy czas mi się już dłużył? Mimo wszystko miałam wrażenie, że minęły wieki, zanim drzwi ponownie się otworzyły i przekroczyła ich próg w towarzystwie młodego mężczyzny. Miał na sobie niebieskie materiałowe spodni i biały fartuch, więc mogłam wywnioskować, że to właśnie on był lekarzem, którego mama miała przyprowadzić.

– Kochanie, to doktor Malcolm Chavez – poinformowała mnie, zatrzymując się tuż przy moim łóżku. – Jest twoim lekarzem prowadzącym.

Bałam się tego, co mogłam usłyszeć o moim stanie zdrowia, ale niepokojąca również była reakcja stojącej koło mnie kobiety. Darzyłam ją ogromną miłością i nie chciałam dodawać jej zmartwień. A w tej chwili wyglądała na bardzo zmęczoną. Miałam wrażenie, że przez to wszystko doszło jej kilka zmarszczek, których nie miała, gdy widziałam ją poprzednim razem.

Zrobiłabym wszystko, żeby tylko cofnąć czas i oszczędzić jej tych nerwów.

– Witam naszą pacjentkę, mam nadzieję, że się panie wyspała – powiedział żartobliwym tonem lekarz, który zatrzymał się po przeciwnej stronie łóżka co mama.

Odwróciłam głowę, aby móc na niego spojrzeć. On sam również skupiał na mnie swoje spojrzenie, mając przy tym nieodgadniony wyraz twarzy. Wręcz zrobiło mi się lekko nieswojo, przez to, z jaką intensywnością to robił.

Czy to oznaczało, że miał mi do przekazania złe wiadomości i żartem chciał rozluźnić atmosferę, ale zdradził go wzrok? Wygląda na stosunkowo młodego, więc jego staż nie mógł być długi. Może jeszcze nie nauczył się, jak właściwie postępować z pacjentami?

W końcu opuścił spojrzenie na trzymaną w ręce podkładkę i chwilę kartkował dokumenty. A gdy ponownie podniósł na mnie wzrok, przybrał o wiele bardziej rozluźnioną postawę.

– Jak się pani czuje? Coś panią boli albo odczuwa pani jakiś dyskomfort? – zapytał, równocześnie wyciągając z kieszeni niewielką latareczkę, którą już po chwili kolejno poświecił mi nią w oczy.

Czy coś mnie bolało? Z tego stresu wręcz wszystko. W nogach czułam dziwne mrowienie. Ręce miałam wrażenie jakby bardzo mi ciążyły, nie wspominając już o poruszaniu nimi. Suchość w gardle, która przy każdym przełknięciu śliny dawała odczucie jakbym połykała tłuczone szkło. A głowa znów zaczynała nieprzyjemnie pulsować od tego ciągłego pikania.

Tak miałam mu powiedzieć?

– Najbardziej głowa. – Ostatecznie zdecydowałam się jedynie na krótką odpowiedź, którą wypowiedziałam szeptem, bo na tyle pozwalał mi głos.

– Rozumiem, zaraz poproszę pielęgniarkę, żeby podała pani jeden z mocniejszych środków przeciwbólowych. Jeśli on nie podziała, weźmiemy pod uwagę podanie morfiny. Jednak zakładamy to jako ostateczność – oznajmił, notując coś w dokumentach, które ze sobą przyniósł. – Od wypadku minęło już trochę czasu, ale doznała pani mocnego urazu głowy. Między innymi... – urwał swoją wypowiedź, gdy podniósł na mnie spojrzenie i zapewne zauważył moją zdezorientowaną minę.

Minę, która na pewno była mieszanką zaskoczenia, niedowierzania i zdecydowanie w największym stopniu – przerażenia.

Minęło już trochę czasu...

To znaczy, ile?

Te cztery wypowiedziane przez niego słowa brzęczały mi w głowie, nie dając spokoju. Odbijały się jak echo, chcąc znaleźć logiczną odpowiedź.

– W skutek uderzenia doszło u pani do pęknięcia czaszki – kontynuował, z ostrożnością w głosie wypowiadając każde kolejne słowo, jakby się bał mojej reakcji.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 13, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

(Nie)zapomnianeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz