Sasuke głaskał Sakurę po głowie, próbując ułożyć sobie w głowie jej słowa - ,,Tak jak ja zabiłam swoją siostrę".
Nie mógł tego zrozumieć; nie miał nawet takiej możliwości, nie znając jej historii, ale coś mu w tym nie pasowało. W końcu Sakura nie mogła zrobić tego celowo, prawda?
Wodząc palcami po jej włosach, próbował coś z siebie wydusić. Ale co normalna osoba powinna powiedzieć po takim wyznaniu?
- Sakura, - zaczął niepewnie, - to... Nie spodziewałem się i nie jestem pewien...
- Sprawiłam, że poczułeś się niekomfortowo, przepraszam - przerwała mu, trzęsącymi się dłońmi wycierając kąciki oczu - Możesz zostawić mnie w spokoju, albo lepiej, odejdź i nie wracaj. Jestem tylko ciężarem i wszystko robię źle. Nie chcę, żebyś cierpiał razem ze mną.
Wściekała się. Sasuke słuchał długiego monologu Sakury, gotując się w środku ze złości. Jak rodzice mogli pozwolić własnemu dziecku czuć się tak okropnie - niechcianym i bezwartościowym. Sasuke miał dość.
- Cii, Sakura, przestań już. - złapał ją mocno za twarz i odwrócił do siebie. Sakura wciąż oddychała zbyt szybko - Słuchaj mojego głosu i skup się na moim dotyku.
Przełknęła ślinę, wypuszczając drżący oddech.
- Zabierz ją stąd, proszę.
- Sakura, Ayi nic nie będzie. Nie skrzywdzisz jej.
- Nie masz pojęcia co - wstrzymała oddech, kołysząc się w przód i w tył - Myślałam, że to dobry pomysł. Aya skończy martwa przeze mnie, zobaczysz. Poza tym, to miał być tylko niewinny spacer...
- Uspokój się.
Sakura zatrząsła się w jego uścisku. Krew poleciała jej z nosa, plamiąc jasną koszulę. Wytarła maź palcami, brudząc policzek.
- Opowiem ci. - przestała się ruszać, wyrównując oddech - Opowiem ci o tamtym dniu, a ty mnie wysłuchasz. Zobaczysz, jaka jestem naprawdę.
(sześć lat temu)
Spokój w jej umyśle był wszechogarniający. Leki jej siostry miały cudowny efekt. Dzięki nim Sakura pozbyła się niechcianych myśli i pogrążyła się w świecie ciszy.
Każdy dzień był jak pływanie łódką po spokojnej rzece.
Lekarze ani razu nie zauważyli braku dwóch tabletek dziennie zamiast jednej. Byli na tyle głupi, że nie zdawali sobie sprawy, nawet patrząc na dziwnie przerośnięty uśmiech Sakury, że coś tu jest nie tak.
- Znowu?
Głos dotarł do niej po jakimś czasie, zagłuszony przez przyjemny szum w uszach, który ukoił jej nerwy. Sakura otworzyła szerzej powieki, patrząc niezrozumiale na siostrę.
- Hm? Och— To nie tak jak myślisz. - próbowała się usprawiedliwić, ale zamiast poważnej miny, kąciki jej ust uniosły się powoli ku górze.
- Sakura, powinnaś przestać.
- Ale tu jest tak spokojnie - wskazała na swoją głowę, kręcąc kółka we włosach.
Jej siostra potrząsnęła głową na jej zachowanie.
- To sprawi, że umrzesz szybciej niż ja."
- Mmm, mam taką nadzieję. - Sakura położyła głowę na półce tuż obok niej, patrząc na nią zmrużonymi oczami - I tak nie ma dla mnie nic więcej na tym świecie, poza bólem i rozpaczą.
- Masz strasznie złe myślenie, siostrzyczko. - Dziewczyna podniosła się i usiadła. Sakura zauważyła, że wyglądała lepiej niż tydzień temu; jej skóra promieniała, a krótkie włosy nabrały objętości. Niestety, to było tylko złudzenie, jak powiedział kiedyś lekarz. - Obyś kiedyś się zmieniła. A przede wszystkim nie umieraj przede mną. Chcę umrzeć za miesiąc w spokoju.