POV: ARABELLA
o stara...- zaczeła Kate wychodząc z klasy. Spojrzałam na przyjaciółkę zmęczona mimo iż mineła dopiero pierwsza lekcja.
- nawet nic mi nie mów- zaczełam opierając się o parapet. Niska brunetka o zielonych oczach i sylwetce bogini podeszła do mnie opierając się o parapet. Spojrzałam na jej profil i nie dziwiłam się, że ktoś taki jak Jacob zakochał się w tym krasnalu. Złapała mnie za ramię. Myślałam, że chciała mnie pocieszyć lecz jak to było w jej zwyczaju dobiła mnie jeszcze bardziej.
- szczerze? Uciekłabym na twoim miejscu do domu. Jakby tylko mrożon zaczął coś mówić na twój temat to miałabym to gdzieś, ale Vincent dosłownie Cie zdominował na tej matematyce.- stwierdziła śmiejąc się z niekomfortowej dla mnie syuacji.
- Kate...- zaczełam groźnie na co ta zaśmiała się jeszcze głośniej.
- no już nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi, a musisz ją zachować skoro chcesz aby Harry się tobą zainteresował.- stwierdział łapiąc mnie za nadgarstek i prowadząc mnie w stronę sklepiku.
- idziemy do sklepiku bo jestem głodna i białko samo się niedobije. WŁAŚNIE! OPOWIADAJ CO Z HARRYM!- powiedziała nieco za głośno co przykuło uwagę kilku dziewczyn, które wymineliśmy.
- idiotko ciszej. Ludzie sie patrzą.- skarciłam przyjaciółkę na co ta się zaśmiała.
- jakby jeszcze obchodził mnie ich żywot. Każdą z nich mam na strzała.- powiedziała w żarcie napinając swoją wolną umięśnioną ręke. Zaśmiałam się jeszcze bardziej przez co prawie zapomniałam o żenującej sytuacji na ostatniej godzinie.
- a co do Harrego. Opowiem ci w sklepiku- powiedziałam na co przyjaciółka przytakneła uśmiechnięta doporwadzając mnie do sklepiku .Kate kupiła kanapkę i usiadłyśmy przy wolnym stoliku. Wyciągnełam swoją kanapkę i zaczełyśmy jeść śniadanie.
- no to opowiadaj. Jak to się stało, że Harry po tylu latach twojej niedoli wkońcu na Ciebie spojrzał- zaczeła zajądając się kanapką.
- no wsumie to nic takiego ALE DLA MNIE TO BARDZO DUŻO.- zaczełam szczęśliwie.
- no wiesz niby nic takiego sie nie stało ALE ja nawet na niego nie patrzyłam. On pierwszy się spojrzał, bo gdy się na niego spojrzałam on juz się na mnie patrzył. Boże Rose on chyba na mnie leci- zaczełam, a przy ostanim zdaniu zaśmiałam się lekko z mojego sarkastycznego zdania. Wkońcu to nie możliwe, że mógł się we mnie zakochać tylko dlatego, że na mnie patrzył.
- no tak masło maślane- zaczeła Kate śmiejąc się za mnie.
- ale gdybyś była kimś kto mnie wogule nie zna i opowiedziałabym Ci o tej sytuacji to pewnie stwierdzi...- niedane mi było dokończyć bo Kate zaśmiała się rumieniąc się na całej twarzy. Zdezorientowana spojrzałam na rozbawioną przyjaciółkę, która pokazała mi palcem abym spojrzała w bok. Odwróciłam głowę w prawą stronę, a Harry oparty o gablotę i skierowany w naszą stronę niewinnie stał w kolejce przysłuchując się naszej rozmowie.Ten dzień musi się juz skończyć. NO GORZEJ BYĆ NIE MOGŁO! stwierdziłam w myślach mając nadziej o zapadnięciu się pod ziemie. Nie mam pojęcia ile słyszał, ale wiem, że słyszał na tyle dużo aby domyślić się, że mówimy o nim bo zwycięsko uśmiechał się patrząc w moją twarz. Miał zamiar podjeść do mnie i coś powiedzieć lecz zatrzymała go pani, która sprzedawała w sklepiku pytając się czego potrzebuje. Wykorzystując chwilę nieuwagi loczkowanwgo bruneta wciąż cała zarumieniona spakowałam pudełko z niedokończonym śniadaniem i wyszłam ze sklepiku nie czekając na Kate. Szłam przez szkole korytarze cała czerowna ze wzrokiem wbitym w podłogę. Miałam nadzieję, że Harry nie rozpowie po całej szkole, że taka randomowa laska jak ja rozmarzała o nim opowiadając o tym swojej przyjaciółce. Co gorsza Harry przyjaźnił się z Vincentem i chłopakami z mojej klasy. Jeżeli powie o tym Vincentowi ten napewno wykorzysta niewygodną dla mnie sytuacje do złych czynów i będę skończona.
- Ari...- podbiegła do mnie Kate łapiąc mnie za ramię bo nie mogła wytrzymać ze śmiechu.
- to nie jest twój dzień- stwierdziła śmiejąc się jeszcze bardziej niż wcześniej. Spojrzałam na nią morderczo mając ochotę ją rozszarpać. Dlaczego to wszystko musi się przytrafiać akurat mi? Jak duża była szansa, że będzie tam stał. Zadawałam sobie pytania tym samym wsłuchując się w śmiech przyjaciółki.
- Chodź szybciej bo jeszcze nas dogoni i pani ze sklepiku Cię nie uratuje- stwierdziła Kate dorównując mi kroku. Westchenłam ciężko dochodząc do klasy. Spojrzałam na moją klasę z myślą, że jakiekolwiek chęci do życia powrócą do mnie motywując mnie do dalszego działania, lecz spojrzywszy na otaczających mnie na codzień ludzi zebrało mnie na wymioty. Sami ćpuni, alkoholicy no i imprezowicze. To nie był mój gust w spędzaniu każdego weekendu dlatego nie miałam za wielu przyjaciół. Jedynie Kate napatoczyła się na mojej drodzę życiowej zagadując do mnie w pierwszej klasie liceum czy chcę z nią siedzieć w ławce na lekcjach bo nie ma z kim. Uśmiechnełam się lekko na wspomnienie zakłopotaniej Kathariny, która jak na nią nie przystało nieśmiało podeszła do mnie miłym głosikiem pytając czy może usiaśc koło mnie i czy nie będzie mi to przeszkadzało. Podjełam wtedy dobrą decyzję, że pozwoliłam jej usiaść koło siebie. Dzięki temu mam przyjaciółkę, która mimo, że przeważnie sarkastycznie się ze mnie śmieje to wiem, że zawsze mogę na nią liczyć.
CZYTASZ
Ochroniarz zranionej miłości
RomanceCórką szefa jednej z walczących o wpływy mafii- 19-letnia Arabellą zainteresował się najpopularniejszy chłopak w szkole należący do mafii konkurującej z działalnością jej ojca. Dziewczyna nie wie o podwójnym życiu swojego ojca ani o intencjach chłop...