𝓡𝓸𝔃𝓭𝔃𝓲𝓪ł 4

24 2 2
                                    

Wstałam o godzinie 9:30, wstałam od razu na równe nogi i poszłam się wykąpać, miałam za miar wziąć długą kąpiel. Nie wiem ile razy będę mogła się tam wykąpać dla tego zrobiłam sobie mini ,,spa" Nałożyłam maseczkę na włosy, wzięłam kąpiel z kulą do wanny i bąbelkami. Gdy wyszłam z wanny miałam gładką i mięciutką skórę, pachniałam truskawkami, wysuszyłam włosy które były mięciutkie i pięknie błyszczały, oczywiście też pachną truskawkami. Ubrałam się w cargo czarę spodnie z kieszeniami, biały top i czarną bluzę Nate'a. Na dole byli Nate i Leo, podeszłam do nich i się przytuliłam, widziałam na laptopie Leo że szukali czegoś, ale czego? Próbowałam dojrzeć co to było, gdy zobaczyłam chciało mi się śmiać. Uwaga uwaga! Moi bracia szukają pracy! Popatrzyłam na nich z uśmiechem a oni spojrzeli na mnie z lekko uniesioną brwią.

-Szukacie pracy? -spytałam z niedowierzaniem.

-No... Tak? -odparł Leo

-Jakoś od tego psychola będzie trzeba cię odebrać. Jak najszybciej -Powiedział Nate

Uśmiechnęłam się lekko, ale w środku mnie ściskało. Miałam ochotę położyć się i płakać, ale nie pokaże słabości. Poszłam do kuchni zrobić sobie kawę, nie miałam ochoty jeść. W sumie nie miałam ochoty na nic, ale kawę sobie zrobiłam. wzięłam kawę do pokoju i zaczęłam malować w szkicowniku, starym bo starym ale było miejsce, bo mój ogólny szkicownik spakowałam. Rysowałam do godziny 15, co dziwne ten śmieć nadal nie przyszedł, wyszłam z pokoju i zeszłam na dół, na kanapie siedzieli bracia więc usiadłam koło nich. Akurat wybierali serial na netfix'ie więc idealnie. Nate włączył jakiś serial i zaczeliśmy go oglądać, nie był jakoś bardzo ciekawy ale nudny też nie. Było mi nie wygodnie więc położyłam głowę  na nogach nate'a a nogi na nogach Mike'a. Oglądaliśmy ten serial do godziny 18:30, co dziwne nadal ten psychol nie przyszedł, może zapomniał? Wątpię. Przyjdzie w najbardziej nie odpowiednim czasie. Nie znam go ale na pewno nie zapomina o takich rzeczach. Siedzieliśmy nadal na kanapie ale tym razem leciał mecz, nadal miałam głowę na nogach Nate'a a nogi na nogach Mike'a. 

-Boje się.. -powiedziałam cicho ale wiem, że wszyscy to usłyszeli.

-Wiem, ale obiecuje że jakoś zdobędziemy te pieniądze -powiedział Nate i pogłaskał mnie po głowie.

Po około godzinie oglądania meczu wstałam i poszłam do kuchni bo byłam głodna, cały dzień nic nie jadłam. Wzięłam jabłko i umyłam je w wodzie po czym ugryzłam je, po chwili już nie było go. Wróciłam do salonu i usiadłam znowu koło Nate'a i Mike'a, tym razem po turecku. Może on naprawdę nie przyjdzie? Może on nas tylko nastraszył? Może to były tylko żarty? Z moich myśli wyrwał mnie słuch zaparkowanego pod domem auta. Nate wyłączył telewizor a ja zamarłam w miejscu.  Oczywiście nie mógł wejść normalnie, zapukać albo coś. Nie, to Fisher więc musi zrobić zamieszanie. Wyważył drzwi, bo one mu przeszkadzały wejściu. Nawet nie drgnęłam, zbyt się bałam, przecież on może mnie nawet zabić, zgwałcić, pobić do nieprzytomności. Gdy zaczął iść w naszą stronę moją skórę przeszedł dreszcz strachu. 

-Witam witam -zaczął Fisher i rozłożył ręce.  

-Witaj Noah -przywitał się Mike.

-To co? Gotowa? -spytał Noah jakbyśmy mieli iść na jakąś kolacje.

-Tak... są na górze w pokoju -powiedziałam i wstałam z kanapy, ominęłam go i weszłam na górę, dogonił mnie w kilka sekund. Odłączyłam ładowarkę i spakowałam ją do plecaka, a telefon schowałam do kieszeni. Plecak założyłam na siebie, a walizkę podniosłam, był mega ciężki więc dość ciężko było ją doczołgać do samochodu. Widziałam kontem oka że Fisher przewraca oczami i podchodzi do mnie, wziął ode mnie walizkę i szybko wyszedł z nią z pokoju. Zeszliśmy na dół, podeszłam do braci i przytuliłam każdego po kolei, Nate'a przytuliłam ostatniego, może najdłużej bo jest moim ulubieńcem. Daje mi całusa w czoło i odsuwa mnie od siebie, idę do przedpokoju i zakładam buty. Fisher wychodzi z domu z moją walizką, macham braciom na pożegnanie i wychodzę z domu, nie pewnie siadam na fotelu obok Fishera i zapinam pas. Fisher robi to samo, i od odjeżdża z piskiem opon. Właśnie jadę z jakimś psycholem do pewnie  jakiejś piwnicy! Yupi! Czy się go boje? Oczywiście że tak. Boje się i to bardzo. Fisher jechał dość szybko, jakby chciał być już w domu. Naszą cisze przerwał dym który wylatywał z pod maski samochodu Fishera.

-Co jest kurwa -powiedział zdziwiony Fisher. 

Staną na jakimś poboczu i wyszedł z samochodu, i zaczął coś grzebać pod maską. Po jakimś czasie podszedł do moich drzwi i je otworzył.

-Wysiadaj, musimy zamówić lawetę, bo daleko nie zajedziemy -powiedział zły Fisher a ja tylko wyjęłam plecak i wyszłam z auta. 

Na plecach miałam plecak a koło nogi stała moja walizka. Przez  chwile rozważałam ucieczkę, ale za daleko nie ucieknę. Fisher jest ode mnie szybszy o wiele, więc by mnie złapał i miała bym przechlapane. Staliśmy już tak chyba z półtoragodzinny , ja tylko stałam a on dzwonił gdzieś co chwile. Bolały mnie już cholernie nogi, ale nic z tym nie mogę zrobić, bo co? Powiem drogiemu Fisherowi że bolą mnie nogi i że chce gdzieś usiąść? No chyba nie.  Bawiłam się palcami mając głowę w dół, nie chciałam oglądać Fishera i jego zepsutego samochodu. Było mi zimno i o ile się nie mylę to już jest pora na moje leki, ale bałam się mu powiedzieć że muszę je wziąć. 

-Nelie -Usłyszałam głos Fishera który sprawiał mi gęsią skórkę. Niepewnie podeszłam na drżących nogach.

-T-tak? -spytałam drżącym głosem, przez to. Że jest mi zimno.

-Zaraz przyjedzie laweta po moje auto i pojedziemy z moim ochroniarzem -powiedział wpatrując się we mnie - ale najpierw  pójdziemy coś zjeść, tak za 30/40 minut -dodał

Pokiwałam tylko głową i odwróciłam się. Już miałam odejść ale stwierdziłam że mu coś powiem

- N-noah...? -spytałam z drżącym głosem.

- Co? -spytał i popatrzył mi się w oczy przez co spuściłam głowę w dół mając idealny widok na moje paznokcie.

- Bo... bo ja muszę -zaczęłam nadal drżącym głosem - Ja muszę wziąć leki...

-Jakie leki? -spytał nadal patrząc na mnie.

-Na astmę, alergie, nadciśnienie i...i...i odchudzanie -odpowiedziałam cicho nadal patrząc w dół.

-Na co przepraszam?! -krzyknął Fisher i złapał moją brodę, każąc mi patrząc mu w oczy.

- No na astmę, alergie, nadciśnienie i o-odchu-odchudzanie -powiedziałam cicho a ostatnie słowo jeszcze ciszej.

-Kurwa czy ciebie popierdoliło do reszty?! -warknął a ja się przeraziłam.

- No...  to tylko leki... -powiedziałam cicho i spuściłam głowę patrząc w ziemie.

-Nie kurwa. To nie tylko leki! Jesteś chuda! Jak nie kurwa za chuda! -wykrzyczał Fisher a ja skuliłam się w środku. Bałam się, cholernie się bałam. Zachowywał się jak mój ojciec, bałam się że też mnie będzie mnie bić...

- P-prze-przepraszam... nie bij... proszę... -powiedziałam cicho i kilka łez spłynęło mi po policzku ale szybko je starłam.

Nelie jesteś taka słaba.

-Że co kurwa? Nie uderzę cię -powiedział już spokojnie, ale nadal się bałam. 

Szybko się odwróciłam i odeszłam na bok stając jak najdalej od niego.

Nie wiedziałam jeszcze, że to dopiero początek przygodny z Noah'em.

Cruel Angel 18+Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz