Rozdział 6.

10K 71 28
                                    

Nie miałam pojęcia, która była pora, ale doszłam już kilkanaście razy. Czułam jakbym leżała tam wieczność. Kobiecość mnie okropnie bolała, a zatyczka w pupie nie pomagała ani trochę. Pościel, na której leżałam była mokra od moich soków.

Nagle wibrator przestał działać. Pomyślałam, że baterie padły czy coś, ale moje wątpliwości rozwiał Ian, który wszedł do pokoju.

Podszedł bliżej i bez ani jednego słowa rozpiął mi nogi, a następnie nadgarstki. Chciałam wstać sama, ale on wziął mnie na ręce i wyszedł z pomieszczenia. Przymknęłam oczy, bo miałam wielką nadzieję, że zaprowadzi mnie do mojego pokoju. Myliłam się, bo zaczęliśmy schodzić po schodach do salonu.

Posadził mnie na kanapie i spojrzał mi w oczy spuszczając wzrok jeszcze niżej. Przykucnął przede mną i niespodziewanie rozszerzył moje nogi i wsadził we mnie trzy palce, na co krzyknęłam z bólu, a następnie wyciągnął wibrator ze mnie.

– Siedź tutaj, a ja zaraz ci przyniosę ubrania. – Był oschły i zły. Ale dlaczego? Czy go rozzłościłam? Ale czym? Westchnęłam zrezygnowana.

Nie musiałam długo czekać, aż wróci z powrotem. Dał mi krótki, prześwitujący, biały top i tego samego koloru stringi z tak cienkim paseczkiem, że zastanawiałam się po co to w ogóle zakładać.

Pan kazał skierować się do kuchni, co było nie lada wyzwaniem. Przez ten zajebany wibrator miałam problemy z normalnym chodzeniem. Ale jego to chyba satysfakcjonowało, bo kiedy spojrzałam na niego kątem oka to przyglądał mi się z kpiącym uśmieszkiem.

Gdy w końcu usiadłam na krześle odetchnęłam z ulgą, a zaraz po tym przyszła gosposia. Mi podała zwykłe płatki kukurydziane z mlekiem, a Ian'owi nie wiem co dała, bo nie chciałam na niego patrzeć, ale zapewne nie płatki.

°°°

Po kilkuminutowym zastanowieniu się, czy na pewno to zrobić stałam przed drzwiami od gabinetu Pana, czekając na pozwolenie na wejście. Gdy je uzyskałam niepewnie otworzyłam i przekroczyłam próg drzwi.

Otworzyłam szeroko oczy, kiedy zobaczyłam jakąś kobietę wstającą z pomiędzy jego kolan. Miała cały rozmazany makijaż, ale uśmiechała się do niego, ale gdy tylko mnie zauważyła zmieniła przyjazny uśmiech na ten kpiący i ruszyła w moją stronę. Miała na sobie czarne body i wysokie buty na obcasie, a włosy były związane w wysoką kitkę. Zacisnęłam dłonie w pięści i gdyby zabijanie wzrokiem było możliwe to ta szmata leżałaby już martwa na ziemi. Nawet nie wiem dlaczego darzę ją taką niechęcią.

U mnie działa to w taki sposób, że gdy ktoś jest niemiły to ja będę dwa razy bardziej niemiła. Pewnie dlatego.

-- Do zobaczenia, misiaczku -- odezwała się na odchodne, a ja spojrzałam na nią zniesmaczona.

Misiaczku... Fuj.

Czułam dziwne uczucie... Zazdrości. Nie chciałam do siebie dopuścić tej myśli. Nie... To nie może być zazdrość. Ja go nienawidzę, krzywdzi mnie, bije... Gwałci.

-- Luno! -- Podskoczyłam przestraszona. Ian teraz stał naprzeciwko mnie. Za bardzo się zamyśliłam.

-- Co? -- Zapytałam odrobinę głośniej niż chciałam.

-- Po co przyszłaś? -- Położył jedną rękę na moim ramieniu. Zrzuciłam ją z siebie, bo obrzydzało mnie to, że najprawdopodobniej tą dłonią dotykał tej siksy.

Sex ZabawkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz