Rozdział 6 - Rodzina Rodrgiuez'ów

540 13 2
                                    




Za oknem auta widniało piękne niebo bez żadnej chmury a ja wpatrywałam się w krajobrazy Hiszpanii słuchając ulubionej playlisty na słuchawkach. Jechaliśmy do mojej rodziny co było niesamowite bo ostatni raz kiedy widziałam bliskich ze strony taty był 2 lata temu gdy przyjechali do nas na święta, ale u nich byłam kilka dobrych lat temu. Przyglądałam się jak krajobraz z miastowego powoli zamienia się na wiejski i robi się coraz spokojniej. W głowie słyszałam tekst piosenki którą nuciłam pod nosem.

-,,So I put my hands up. They're playin' my song, the butterflies fly away".

Wjechaliśmy do miasteczka które odrazu zaczęło przywoływać wspomnienia z młodszych lat. Dzieciństwo w Londynie było cudowne, ale nie było nawet trochę lepsze od tego gdy przyjeżdżaliśmy do rodziny na wakacje i inne święta. Kiedyś byliśmy tu bardzo często, ale później mieliśmy coraz mniej czasu a ja coraz więcej nauki i nadrabiania lekcji po tym jak opuściłam wiele godzin na wyjazd do rodziny. Minęliśmy stary ratusz w którym mieściła się biblioteka do której chodziłam z kuzynką. Nie zauważyłam kiedy uśmiech pojawił mi się na twarzy, ale te wszystkie wspomnienia w mojej głowie kumulowały się w ciepłe uczucie.

-Blair!

Powiedziała moja mama głośniejszym tonem na co ja odwróciłam głowę a ona pokazała gestem abym ściągnęła słuchawki. Wyciągnęłam jedną słuchawkę z ucha abym zrozumiała co mówi.

-Niedługo będziemy więc zbieraj się już.

Przytaknęłam jej po czym włożyłam moje słuchawki do plecaka. Widziałam jak wjeżdżamy na ich ulicę przez co poczułam nagły przypływ emocji które były ciężkie do opisania. Czułam połączenie tęsknoty z dobrymi wspomnieniami i ekscytacją. Przyglądałam się każdej małej zmianie gdy wjeżdżaliśmy na ich podwórko a można było zauważyć im wiele. Ich dom który był wcześniej kremowy teraz był biały. Widziałam, że na podwórku jest więcej roślin, ale nadal było tam dużo drzew przepełnionych owocami. Babcia Valeria wyszła z domu tylnym wejściem a ja gdy tylko ją zauważyłam szybko do niej podeszłam i ją przytuliłam. Moja babcia była piękna i nie zachowywała się jak staruszka. Codziennie piła świeżo wyciskane soki z cytryn które rosną u nich na podwórku i trenowała od lat yoge. Często śmiałam się, że ma lepszy styl życia niż ja.

-Jak ty wyrosłaś skarbie. Jakie piękne długie włosy! Słyszałam nawet od Val, że chyba masz jakiegoś kawalera co kochana?

Powiedziała głaszcząc mnie po głowie na co ja tylko się uśmiechnęłam, gdy zaczęła iść w stronę rodziców miałam w głowie jej ostatnie słowa ,,Słyszałam nawet od Val, że chyba masz jakiegoś kawalera co?" nie miałam pojęcia o co jej chodziło, ale myślałam, że coś mi się przesłyszało. Uśmiechnęłam się do niej ciepło po czym zobaczyłam jak z domu wychodzą inne osoby z naszej rodziny. Podeszłam w ich stronę i zaczęłam się z każdym po koleji witać. Zachowaniem przypominałam starsze osoby bo co chwilę powtarzałam ,, jejku ale się zmieniłaś" albo ,,Wyglądasz jak inna osoba!".

~~~

Byliśmy już w domu. Rodzice siedzieli z wujkami przy stole w salonie a ja skierowałam się w stronę Valentiny. Idąc schodami widziałam drzwi które kiedyś prowadziły do pokoju moich kuzynów Nicolasa i Samuela, ale oni jako już dorośli mężczyźni wyprowadzili się z domu. Nicolas ma już dzieci i mieszka we Włoszech a jego brat Samuel jest zaręczony i mieszka dalej w Hiszpanii, ale w centrum Madrytu. Podeszłam do drzwi pokoju w którym prawdopodobnie siedziała moja kuzynka. Mimo tego, że nie widziałyśmy się często zawsze miałyśmy o czym gadać i nie było tej dziwnej napiętej atmosfery. Usłyszałam po chwili krótkie ,,proszę". Weszłam i zobaczyłam kuzynkę siedzącą przy biurku. Gdy tylko weszłam obróciła się na krześle. Uśmiechnęła się do mnie i wstała aby się przywitać. Z jej instagrama wiedziałam, że od jakiegoś czasu ma czarne włosy i ogólnie cała się zmieniła, ale na żywo to była dalej ta sama Valentina która zakochała się w Panu z budki z lodami gdy miała niemal trzynaście lat.

,,You & I'' ~como un lirio~Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz