Rozdział 4

412 85 5
                                    

Zachwyt - to słowo było niewystarczające, by opisać uczucia Evana, które nim targały, gdy Haruka zaprowadziła go do ogrodów Mahoutokoro. Choć wraz z rodzicami zwiedził wielki kawał świata, miał pewność, że jeszcze nigdy nie znalazł się w tak magicznym miejscu.

Największe wrażenie wywierały drzewa wiśni, kwitnące w szkole - jak wyczytał - bez względu na porę roku. Różowe płatki zachwycały nie tylko na drzewach, lecz też na przystrzyżonej trawie pod nimi, a przy podmuchach wiatru wirowały w powietrzu niczym magiczny pył. Przez cały obszar przepływała wąska, czysta rzeczka, uchodząca do oczka z wodospadem, w którym pływały dziesiątki kolorowych ryb koi. Nad krystaliczną wodą znajdowały się dwa mosty z ciemnobrązowego drewna, a do nich prowadziły ścieżki wyłożone białymi kamyczkami.

Poza drzewami rosło tam również wiele różnych gatunków krzewów i kwiatów, których Evan nie potrafiłby nazwać. Gdzieniegdzie pomiędzy nimi ukryte były kamienne latarnie, przy czym najwięcej znajdowało się nieopodal małej, drewnianej altany ogrodowej i kilku ławek.

Haruka patrzyła, jak Evan przygląda się wszystkiemu z rozdziawioną buzią, za co wcale go nie winiła. Sama wciąż pamiętała, gdy zobaczyła tamten ogród po raz pierwszy i nie potrafiła uwierzyć, że był częścią szkoły.

- Nawet nie wiem, co powiedzieć - stwierdził Evan, nie przestając się rozglądać. - W angielskim nie ma słowa, które by wyraziło, jak to pięknie.

Po raz pierwszy od poznania Evana, Haruka szczerze się uśmiechnęła.

- Rozumiem. Też się tak czułam, gdy zobaczyłam to miejsce po raz pierwszy.

- Żałuję, że nie mogę tego pokazać moim braciom. Jest tu wspaniale... I są tu jakieś zwierzęta, prawda?

- Tak. Ryby pływają tu w oczku, czasem przylatują hoo-hoo...

- A wodniki kappa?

- Kappa? Przecież to demony! - odparła Haruka z nieukrywanym oburzeniem w głosie, jakby samo wspomnienie o tej kreaturze było czymś niedopuszczalnym. - Nie możemy ryzykować, że któryś z nich zaatakowałby uczniów.

- Niby tak... - Evan pokiwał głową, drapiąc się po brodzie. - Ale w sumie w Hogwarcie różne groźne zwierzęta przechadzają się po Zakazanym Lesie i w zasadzie chyba nigdy nic się nie stało - zażartował, jednak Haruce wcale nie było do śmiechu. Starała się być grzeczna, jednak jej spojrzenie było piorunujące.

- Żaden wodnik kappa się tu nie pojawi, ogród jest zabezpieczony zaklęciami - powiedziała stanowczo. - W Mahoutokoro cenimy sobie bezpieczeństwo.

- Jasne, jasne, rozumiem. - Evan pokiwał głową, najwyraźniej w ogóle nie przejmując się, albo nawet nie zauważając jej surowego tonu. Był zbyt zajęty zachwycaniem się swoim otoczeniem, by zwracać uwagę na takie niuanse. - Pozostaje mi liczyć, że spotkam jakiegoś poza szkołą.

Haruka spojrzała na niego tak, jakby rozmawiała z kimś obłąkanym. Im dłużej go słuchała, tym bardziej się zastanawiała, czy to jego nauczanie dobrze się skończy.

- Kto z własnej woli chciałby spotkać demona?

- Wystarczy wiedzieć, jak z nimi postępować. Istnieje kilka prostych sposobów, by go unieszkodliwić, a poza tym to bardzo fascynujące stworzenia - mówił Evan tak, jakby to była najzwyklejsza rzecz na świecie. Dla Haruki brzmiało to jednak absurdalnie: jak można było komuś takiemu przekazać pod opiekę dzieci?

- U nas każde dziecko jest przed nimi przestrzegane i wie, że nie należy się do nich zbliżać. Mam nadzieję, że nie zamierzasz zachęcać do tego uczniów. - Zabrzmiała nieco wścieklej, niż tego chciała, jednak zależało jej na tym, żeby to do niego dotarło.

- Nie no, jasne, że nie, trzeba mieć trochę doświadczenia. Ale tobie mogę pokazać, jeśli byś chciała. - Uśmiechnął się, lecz Haruka wyprostowała się tylko i odchrząknęła nieznacznie.

- Podziękuję.

- Swoją drogą... Twoje imię to Haruka, tak? Dobrze zapamiętałem?

- Dobrze.

- A... Haru to wiosna, tak?

Haruka uniosła brwi. Niby wcześniej wspomniał jej o tym, że poduczył się nieco japońskiego, lecz nie spodziewała się, że zdoła to wyłapać.

- Tak, zgadza się.

Evan uśmiechnął się szeroko.

- Pasuje ci, jeśli mogę to powiedzieć. Pasujesz do tego ogrodu i w ogóle.

Dziewczyna słuchała go w niemałym szoku, zastanawiając się, czy to był komplement, czy kolejne słowa wypowiedziane przez szaleńca. Poprawiła nieznacznie swoje włosy, ponownie się prostując.

- Dziękuję. A twoje imię coś znaczy? - zapytała bardziej z grzeczności niż z jakiegokolwiek innego powodu, na co Evan się roześmiał.

- Nie sądzę. Nie wiem nawet, czym się kierowali moi rodzice. Zważając na to, jak oboje kochają zwierzęta, to w sumie dziwne, czemu ja i moi bracia nie mamy imion właśnie po zwierzakach.

Tym razem nawet Haruka musiała przyznać, że nieco ją rozbawił. Delikatnie uniosła kąciki ust, a następnie wzięła głęboki wdech, sama już nie wiedząc, jak się z tym wszystkim czuła. Ten cały Scamander był tam zaledwie od kilkudziesięciu minut, a już wywoływał w niej sprzeczne emocje.

- Cóż... Czy mogłabyś mnie zaprowadzić do tutejszej stołówki? - zapytał Evan po chwili, łapiąc się za brzuch. - Umieram z głodu.

- Ach, tak. Proszę za mną. Akurat zbliża się pora posiłku.

Wrócili do wnętrza zamku, a Haruka zaprowadziła go do sporej jadalni. Zamiast czterech długich stołów, które znajdowały się w Wielkiej Sali w Hogwarcie, w Mahoutokoro stały dziesiątki ciężkich, mniejszych stołów niewysoko nad ziemią. Zamiast krzeseł czy ław leżały przy nich jedynie poduszki. Okna w jadalni były okrągłe, a na ścianach wisiało kilka zwojów z napisami, których Evan nie potrafił odczytać poza pojedynczymi znakami, jakich zdążył się nauczyć.

Haruka zaprowadziła go do najdłuższego ze stołów, który był oddzielony od reszty parawanem pięknie zdobionym malunkami ruszających się ptaków, kwiatów i owadów.

- To stół dla nauczycieli - wyjaśniła Haruka, a następnie usadowiła się na jednej z poduszek. Evan zrobił to samo tuż naprzeciwko niej.

Dziewczyna puknęła raz w blat, a wtedy od razu pojawiły się przed nią dwie miski oraz małe naczynie przypominające kubek bez uchwytu. W jednej z nich znajdowała się gorąca zupa, której aromat był tak intensywny, że od razu dotarł do Evana i wywrócił jego żołądkiem do góry nogami. W drugiej znajdował się ryż, a w trzeciej jakiś zielony napój, którym - jak zgadywał - była matcha.

- O wow - powiedział zdumiony chłopak, patrząc, jak Haruka unosi łyżkę oraz pałeczki, które również pojawiły się przy jedzeniu. - No tak w Hogwarcie to nie mieliśmy.

- Zazwyczaj są trzy dania do wyboru. Jeśli chcesz je zmienić, wystarczy, że pukniesz jeden, dwa albo trzy razy.

- Okej... Spróbujmy... - Evan niepewnie puknął w blat, a wtedy i przed nim pojawił się dokładnie ten sam zestaw. Po tym puknął dwukrotnie, a choć ryż pozostał, zupa się zmieniła.

- Potrafisz jeść pałeczkami? - zapytała Haruka, na co Evan uniósł je z uśmiechem, który według niej niczego dobrego nie zwiastował.

- Zaraz się okaże.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 16, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Kwiat Upierdliwej WiśniOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz