Angel leży na swoim łóżku i kreśli coś w zeszycie. Podróż do Nieba ją nieźle zainspirowała, ale najwyraźniej nie na tyle by napisać coś wartego uwagi. Albo inaczej - każdy po czymś takim napisałby coś dobrego, ale nie ona. Za bardzo myślami była... Właściwie wszędzie. Nie można było ułożyć spójnej piosenki ze wszystkiego co aktualnie się działo.
Drzwi do jej pokoju otworzyły się bez zapowiedzi, a ona podskoczyła zdziwiona. Zamknęła zeszyt i rzuciła na komodę.
— Wróciłem — ogłosił Jofiel stojąc kilka kroków od wejścia. Zamknął za sobą drzwi.
"To było oczywiste, że wróci" myślała "Nikt w domu się nie przejął, że go nie ma. To smutne." Wiedziała, że w South Downs pewnie cała wioska jest na nogach. Czuła, że to niesprawiedliwe. Nie zasłużyła na to, by ktoś jej szukał. Jofiel - czy zdaniem reszty on też nie?
Musiała mieć dziwną minę, bo Jofiel uklęknął obok jej łóżka.
— Co z tobą Angel? Chcesz bym poszedł czy może mam zatańczyć na przeprosiny? Nie żebym nie był zdania, że to ty zepsułaś.
Rozmowa z Aziraphale'em odbiła się jej w głowie, a ona nie mogła mu nic o tym powiedzieć. Była pewna, że demon nie będzie zawodolony z jej eskapady do Nieba.
Aziraphale ryzykuje, by on mógł tu żyć. Ona ryzykuje, by... Michael dostał tego co jednak zawsze chciał. Głupia myślała, że tym czymś była ona sama. Chociaż teraz... Pewnie to się łączyło w jakiś ironiczny sposób.
— Przepraszam — otarła oczy wierzchem dłoni nie dopuszczając łez na zewnątrz — po prostu... Powiedziałam to czego się bałam. Uznałam, że lepiej samemu wyciągnąć wnioski, niż pytać o takie rzeczy. Chciałam być... Myślałam, że możemy się przyjaźnić, ale to nie ma sensu prawda?
Jofiel zmrużył oczy. Nikt nigdy go nie prosił o przyjaźń w taki sposób. Z Aziraphale'em to się po prostu stało po latach zaprzeczeń. Z innymi Demonami to zawsze było nieszczere. Jako Anioł był zbyt zajęty, by zwrócić na kogokolwiek uwagę.
To nie był znowu Gabriel proszący o przyjaźń w ramach wdzięczności. To nie byli Bee chcący pokazać, że zmienili się od czasów władania Piekłem. To nie była Anathema, która po prostu chciała mieć ich wszystkich w jednym miejscu, by nie zagrażali ludzkości - dobrze udawał idiotę, ale znał jej prawdziwe intencje. W sumie ją rozumiał. Gdyby nie ona pewnie zrobiłby coś głupiego.
— Bardziej po prostu — głos mu utknął w gardle. Ma przyznać, że potrzebuje kogoś? Po kolejnych latach udawania, że tak nie jest? — jestem przyzwyczajony, że ludzie odrzucają moją przyjaźń — konkretnie jeden Anioł w każdym wieku istnienia świata — i właściwie nigdy nie nazywałem uczuć po imieniu — być nami? Co to do cholery znaczy?!
— W takim razie... Mówię ci, że cię lubię i liczę na bycie twoją przyjaciółką, a potem liczę, że wymyślimy co zrobimy z losami ziemii i posłuchamy dobrej muzyki.
Jofiel poczuł uczucie deja vu.
— Brzmi dobrze.
— Więc zgadzasz się?
— A mam wybór?
— Na Boga Wszechmogącego, przecież cała ta rozmowa jest o tym, że masz!
— No dobra zgadzam się, ale nie mieszaj już w tego Boga!
Crowley nie wie co o tym myśleć. Najchętniej, by uciekł. Nie chce ufać już nikomu więcej. W Angel jest jednak coś dlaczego zostaje.
____
Michael wieszał plakaty o zaginięciu kolejny dzień z rzędu. Wiedział, że to nic nie da jednak co mógł robić jeśli nie to? Angel była mądra i jeżeli postanowiła go opuścić nikomu nie uda się jej znaleźć. Codziennie jednak się o to modlił. Wiedział, że Bóg mu nie pomoże - to, że jej nie ma było wyłącznie jego winą. Wciąż pamiętał Anioła, który kazał mu skłamać. Mógł wybrać miłość życia, ale wybrał Boga. Miał nadzieję, że chociaż wezmą to pod uwagę rozpatrując jego kandydaturę do Nieba - albo na Księdza - w końcu tylko to mu zostało.
CZYTASZ
The Second Coming (Taylor's Version) | Good Omens | ZAWIESZONE
FanfictionCrowley znowu jest sam po swojej stronie, gdy Aziraphale go zostawił... Nie on go zdradził! Sześć tysięcy lat kłamał, że woli ziemię od Nieba, a teraz, gdy dali mu wygodną posadę sam przybliża ziemię do zagłady. Crowley postanawia zatrzymać Drugie...