-Co mu się stało- zapytała Hailielekko zmartwiona.
-Wpadł na wyjątkowo agresywne dobermany.....Naszczęście przeżył- powiedziłama zadowolona że zwierzęciu nic nie jest.
-Widziałaś już swój pokój-
-jeszcze nie-
-Własnie tam zmierzamy-wtrącił się nagle Will
-Jasne ma nadzieję że ci się spodoba-powiedziałam i puściłam do dziewczyny oczko. A następnie wzięłam Pitera który łasił się do mojej dogi.
-Musimy wziąć tableteczkę nie Piterciu- powiedziałam wyjątkowo wysokim głosem, kochałam mówić do kota jak do dziecka. Planowałam żeby Dylan mi w tym pomógł i przy okazji opieprzyć go z góry na dół. Weszłam do kuchni gdzie siedział Dylan robiąc coś (zapewne projekt do szkoły) na macbooku.
Miał raczej obojętne spojrzenie nie spojrzał na mnie kiedy weszłam do pomieszczenie. Wkurzyła się i miała ochotę mu przypieprzyć.
-Osezwiesz sie czy mam przedstawić ci pare zasad dobrego wychowania Dylanie.- powiedziałam wyniośle.
Żucił mi pogardliwe spojrzenie, co się stało.
-Myślałem że siedzimy razem-
-W czym?-zapytałam zaintrygowana tokiem rozumowania
-No bo kurwa, Shane grzecznie nam wyśpiewał że boisz się że będziemy woleć tę dziewczynę od ciebie więc z góry się na nią wkurwiłem. I nie udawaj że jesteś do niej pozytywnie nastawiona bo oboje wiemy że to nieprawda. - zatkało mnie. Ten Kretyn autentycznie Myślał że swoją drustracje przeleje na dziewczynę. NO POPROSTU DEBIL.
-Czy tyś sobie dupę z głową pozamieniał?! -Powiedziałam oburzona
-Miałam takie chwilowe mysli dziewczyna wygląda na miła nie znamy jej i nie mamy prawa jej oceniać. Nie zapominaj Kretynie że to córka taty i mamy ją traktować jak swoją. A nie wyżywać się na niej Idioto -powiedziałam. Gdyby Vincent nie był aktualnie w stanie trzeźwienia to już by był w tajemnieczony w ich podejście.
-Jeb sie.- Pozwolił sobie na zadurzo.
-Dopuki nie zrozumiesz swojego postępowania prosze sie domnie nie odzywać-powiedziałam
Dylan coś tam jeszcze odchrząkął zapewne jakieś wyzwisko, ale nie obchodziłk mnie to wpadłam na Willa wnoszącego walizkę. Wzięłam Czarną torbę dziewczyny żeby odciążyć brata.
Chciałam mu naskarżyć na Dylana ale byłam chyba już za strara na skarżenie willowi. Vincent to zupełnie inna sprawa.
-Lece lodowisko- powiedziałam z nikąd
-Jasne z Vincentem potem do ciebie dołaczymy- ucieszłam się na te słowa
Jedna po chwili moja chęć mordu na Na Dylanie wzrosła kiedy bez słowa przeszedł obok mnie szturchając mnie ręką. WKURWIAŁ MNIE.
Weszłam do pokoju i Weszłam pod prysznic. Umyłam włosy nałożyłam balsam wysuszyłam włosy i ubrałam odzież termiczną. Wzięłam z kąta figórówki z wyszłam z pokoju.
Zeszłam na dół.*
Lodowisko powitało mnie znajomą taflą na której nie raz leżałam. Zawiązałam łyżwy i Weszłam na lud robiąc parę okrążeni na rozgrzewkę. Porobiłam parę skoków piruetów i jaskółek.
Po ok.2 godzinach do łączyli do mnie Will I Vincent. Było wyśmienicie prześcigaliśmy się kto dłużej wytrzyma obracając cię w kółko. Dochodziła dziewiętnasta i uznaliśmy że porą zejść z lodu zeszliśmy i wróciliśmy na górę.
Przebrałam się w wzięłam kolejny prysznic. Bałam się trochę 3 prysznice w ciągu jednego dnia. Jutro postaram się ograniczyć ilość zużycia wody.
Postanowiłam już w piżamę udać się do pokoju Hailie i zobaczyć czy jej się podoba.
Stanęłam przed pokojem dziewczyny i zapukałam 3 razy uslyszlam ciche proszę.
-Hejka hailie to ja emily mogę wejsć-
Dziewczyna skinęła głową. Była naprawdę piękna.
-Jak ci się podoba- zapytałam nieśmiało próbując wyczytać soc z jej twarzy
-Tu jest serio pięknie, w łazience również bardzo uroczo - powiedziała miła uroczy głos.
-Miło mi że ci sie podoba jakbys potrzebowała jakiegoś mebla czy ubrania możesz podejsć do mnie lub do Willa- powiedziałam
-Czemu te psy szkekają-
-Twój najstarszy wrat ci to wytłumaczy i przedstawi parę zasad panujących w domu- powiedziałam jak najłagodniej umiałam.
CZYTASZ
Rodzina Monet
RandomCo gdyby Will Monet miał siostrę bliźniaczkę która wychowywała się z nimi od początku? Jak wpłyneło by to na relację hailie z jej braćmi?