.

471 21 2
                                    

                            Hailie
Wróciłam dzisiaj do domu z Shane'm.
W szkole dowiedziałam się że Jason spadł ze schodów. Byłam zła na  korytarzu akademi zobaczyłam Emily ale nie chciałam wchodzić z nią w interakcję. Po powrocie do rezydencji monetów czekał już na nas obiad przygotowany przez naszą gosposię.
Usiadlam do stołu i zaraz potem dołączyli do mnie Dylan, Shane, Tony i Emily. Ta ostatnie cały czas rzucała  Dylanowi ostrzegawcze spojrzenie.
-Jak tam twój kolega Hailie?
Nie odezwałam się tylko patrzyła na jedzenie. Nie mając ochoty ruszyć nic co tam było.
-Dylan.
Wysyczała Emily przez zaciśnięte zęby.
-No co?! Przecież wiesz kim on jest o jakie ma zamiary. On jest pieprzeniety.
-Sam jesteś pieprznięty.
Dodałam szeptem ale oni ewidentnie to usłyszeli.
Moi bracią prychneli. Shane zakrztusił się jedzeniem. A Emily schowała zrezygnowana twarz w dłonie.
-Nie przejmój się nimi Hailie, przyzwyczaisz się.
Resztę obiadu spędziliśmy w ciszy.

*

Siedziałam w pokoju czytając książkę kiedy uslyszlam huk na korytarzu.
Z początku przestraszyłam się lecz później usłyszałam głośny śmiech.
Wyjżalam z pokoju i zobaczyłam moją siostrę leżaca na dywanie z lyzwami pod ręką i butelką wody. Śmiała się, a z pokoju wyjżał również Tony.
-Niby taka łyżwiara jesteś a na prostej drodze się wywalasz.
Powiedział z udawaną powaga bo można było wyczuć w jego głosie rozbawienia.
-Piter mi przebiegł jak powalony koło nogi, wywróciłam i się przewróciłam.
Powiedziała dławiąc się że śmiechu.
Tony parsknął i pomógł jej wstać.
-Lodowisko jest w tamtą stronę.
-Szłam do Hailie
Spojrzała na mnie
-Umiesz jeździć na łyżwach?
-coś tam potrafię
Powiedziałam niepewnie
-Dawaj mamy zapasowe łyżwy.
-Okej, mam się jakoś się ubrać czy coś?
-ubież się tak zebu było ci ciepło i wygodnie, możesz ubrać też kurtkę.

Rodzina Monet Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz