3

69 5 2
                                    

Pov. Polska

    Minęły dwa tygodnie od czasu kiedy znalazłam pewne pamiątki rodzinne na strychu. Teraz już wiem co ukazywały poszczególne zdjęcia i wpisy w pamiętniku.
    Wybrałam się właśnie na miasto, ponieważ nabrałam ochoty na lody. Kierowałam się do najlepszej moim zdaniem lodziarni. Szłam dłuższą drogą, bo prowadziła ona spokojniejszą ścieżką, gdybym szła krótszą co chwilę mijały by mnie auta. A ja czasem lubię oderwać się od hałasów, które towarzyszą mi przez większość życia. Po około trzydziestu minutach byłam na miejscu. Podeszłam do lady i zamówiłam moje ulubione smaki lodów. Gdy dostałam moje lody i miałam już odchodzić usłyszałam jak ktoś mówi mi "cześć". Odwróciłam się i ujrzałam Japonię, moją byłą najlepszą przyjaciółkę.
- Cześć.- odpowiedziałam i już miałam iść dalej kiedy zaczęła ciągnąć rozmowę.
- Jak tam u ciebie? - spytała Japonia.
- Jest dobrze. A u ciebie?
- też jest dobrze.
Nie chciałam kontynuować tej rozmowy, więc musiałam wymyślić jakiś powód do odejścia.
- Wiesz, muszę już iść. Obiecałam mamie że pomogę w domu. Pa.

Odwróciłam się i kierowałam się z powrotem do domu. Japonia i ja kiedyś bardzo się przyjaźniliśmy. Zawsze dobrze razem się bawiłyśmy. Miałyśmy do siebie duże zaufanie i nigdy się nie kłóciliśmy. Wspaniała przyjaźń można by rzec, ale to nie prawda. Pewnego razu po prostu mnie zdradziła. Zaczęła przyjaźnić się z inną osobą, która nastawiała Japonię przeciwko mnie, a ona głupia jej uległa. Zaczęła być dla mnie chamska i zawsze odpisywała mi z ironią. A gdy już troszkę nasza relacja się poprawiła znalazła sobie chłopaka, Koreę Południową, który mnie nie nawiedził. On też zaczął obrzydzać mnie Japonii, aż w końcu zerwaliśmy przyjaźń. Cały czas mówiłam sobie, że nie będe nigdy więcej mówić z tą zdrajczynią. Wielce mi przyjaciółka. Odczuwałam wtedy pustkę, ale z czasem dotarło do mnie że widocznie tak się miało stać. Od tego momentu nie miałam już przyjaciół.
    Postanowiłam że nie pójdę do domu tylko do lasu. Muszę trochę ochłonąć po tym spotkaniu. Gdy tylko tam weszłam odetchnęłam i poczułam się lepiej. Kocham tu przychodzić. Szłam przez las i w końcu dotarłam do nieco pustej przestrzeni bez drzew. Księżyc już pojawił się na niebie wraz z gwiazdami. Była akurat pełnia, więc księżyc pięknie oświetlał polanę na której stałam. Rozwinęłam moje skrzydła i  wzbiłam się w powietrze. Wyleciałam na dość sporą odległość i na chwilę przystałam aby przypatrzeć się blado żółtemu księżycowi. Gdy poczułam jak spadam znów zaczęłam poruszać skrzydłami. Zawsze podczas latania uwielbiam wiatr muskający moją twarz i pióra na skrzydłach. Jak tylko wylądowałam usłyszałam jak coś porusza się między drzewami. Wzięłam do ręki kij i krzyknęłam:
- Kto tam jest!
- Nikt kto mógł by cię skrzywdzić.- odpowiedział męski głos.
Po chwili wyszedł chłopak, a gdy zbliżył się do mnie zdjął kaptur, który miał na głowie. Jego twarz miała trzy kolory. Czerwony, biały i zielony.
- Chyba nie powinnaś chodzić w lesie po nocy.- powiedział z przekąsem
- Ciebie chyba też się to tyczy.
Nieznajomy lekko się zaśmiał.
- Spokojnie nie musisz być wrogo do mnie nastawiona.- powiedział i sięgną po coś do kieszeni.- To chyba jest twoje.
Podał mi od zdjęcie, od razu poznałam siebie na zdjęciu jak byłam mała.
- zorientowałem się że jesteś na drzewie wtedy.
Wzięłam szybko swoje zdjęcie i powiedziałam krótko:
- muszę iść.
- do zobaczenia więc.
- a jeszcze jedno, jak masz na imię?- krzyknęłam gdy już się trochę oddalił.
- powiem ci jak się znów spotkamy.

Chciałam protestować, ale nieznajomy, tajemniczy chłopak zniknął w ciemności. Zastanawiało mnie jedno, skąd on wie że znów się spotkamy, zainteresowało mnie to. Dłużej już nie myślałam tylko skierowałam się do domu.
    W domu zastałam mamę. Przywitałam się i poszłam do mojego pokoju. Leżąc na łóżku jeszcze trochę rozmyślałam o tym co się dzisiaj działo, ale nie trwało to długo. Szybko zasnęłam.     

"Jak cię widzą tak cię piszą" countryhumans Hunpol Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz