Dark Island II

3 0 0
                                    

Szli dalej. Prowadził im Felix który też nie wiedział zbytnio gdzie mają iść. Resztą też nie wiedziała gdzie mają iść więc szli bez słowa. Bali się. Bali się o swoje życie. Po tym jak widzieli kobietę pozbawioną głowy byli pewni że jej morderca gdzieś tu jest. Od tak nie mógł zniknąć. Mati chciał umilić im trochę podróż ale nie wiedział jak. Chciał coś powiedzieć.

- Ej. Felix tak? - podbiegł do idącego z przodu ghota

- Co? - Felix zatrzymał się 

- Ty i ta Zuza jesteście najniżsi prawda? - kontynuował chłopak - Ale ktoś z was musi być przecież niższy.

- No tak

- Dawaj zmierzcie sie!

Felix nie odpowiedział. W sumie nie miał nic do powiedzenia, a myśl o tym że może nareszcie nie będzie najniższy sprawiała że z chęcią wziął w tym udział. 

- Tak! - powiedział nagle Alex - Dawaj Feliciu 

Felix stanął obok blondynki a Mati ich zmierzył.

- Ej. Felix jest trochę wyższy!

- Tak! Nareszcie!

Chłopak był przeszczęśliwy. Nareszcie nie był najniższy w towarzystwie.

- Już już wystarczy - powiedział żartobliwie Alex - lepiej idźmy dalej bo tak się darłeś że jak coś tu po nas przyjdzie to idziesz na pierwszy ogień. 

       Szybko wrócili do wędrówki. Szli długo. Polana momentalnie zmieniła się w gęsty las. Szli dalej i nie zatrzymywali się. W pewnym momencie z płaskiej powierzchni zaczęli iść pod górę. Ashley poprawiała swoją fryzurę rozwaloną przez Matiego. 

- Kur*a Mati czemu mi tą fryzurę popsułeś?! Teraz jej nie naprawię!

- Dobrze ci tak Ash - powiedział z uśmiechem Michael

- Wiesz że nie cierpię tego przezwiska!

Przez następne 15 minut szli w totalnej ciszy aż w końcu odezwał się Alex

- Ej no właśnie Ashley dlaczego nie lubisz jak mówi się do ciebie Ash?

- Kojarzy mi się to z Pokemonami, a ja ich nie cierpię.

- Mhm Ashlusiu - zaśmiał się Alex

- Uspokój się chłopie!

- Już spokojnie bo cię to dosłownie przerośnie - mówił żartobliwie Alex

Ashley nie było do śmiechu i w cale nie miała zamiaru żartować.

- A jak tam twój piszczel?

Po tych słowach Ashley wyrwała do przodu i tym razem to ona prowadziła. Nie miała zamiaru słuchać już tych bzdur więc oddaliła się od reszty. Szła tak szybko jak tylko umiała a po chwili już zgubiła resztę. Zdała sobie o tym sprawę za późno bo ciągle szła, a gdy się zatrzymała i odwróciła aby zobaczyć gdzie przyjaciele ich już nie było. Ash oddaliła się na tyle daleko że kompani za nią nie nadążali. Zgubiła się. Ash trochę się przeraziła bo wiedziała że morderca tamtej kobiety może gdzieś tu się kryć a sama za wiele nie zdziała. Wiedziała że nie może zostać sama w jednym miejscu bo albo znajdzie ją morderca albo przyjaciele. Liczyła bardzo na tą drugą opcje chociaż z tyłu głowy chodziły jej ciągle złe myśli. Bała się nie tylko o siebie ale o przyjaciół. Musiała coś zrobić. Ale co? Może ich poszuka? Albo da jakiś znak że tu jest? Obawiała się najgorszego. Była na zupełnie nie znanym jej terenie i jeszcze się zgubiła. Po co szła tak szybko?! Ashley z bezsilności usiadła przy drzewie,schowała głowę w kolanach i zaczeła płakać.

          W tym samym czasie przyjaciele szukali Ash.

- Ash?! Dzie jesteś? - krzyczeli wszyscy

Jedynie Zuza trzymała się cicho z boku. Owszem martwiła się o przyjaciółkę ale bała się odezwać. Nie chciała na siebie zwracać uwagę. Nie znała tych osób więc jeśli miała się odzywać to tylko przy Ash. Czuła się wtedy bardziej komfortowo. Nie wiedziała co się dzieje z Ashley a do głowy przychodziły jej same czarne scenariusze. Nie chciała o tym dłużej myśleć ale nie potrafiła przestać. Oczy same napełniały jej się łzami. Na bieżąco ocierała łzy aby nikt nie zauważył że płacze ale po pewnym czasie udawania się zmęczyła i zaczeła szlochać. Starała się to robić cicho ale mimo woli płacz robił się na tyle głośny że nie dało się go nie usłyszeć.  

- Hej em... Zuza? Wszystko ok? - zapytał troskliwie Felix. Nie chciał aby ktokolwiek w grupie poczuł się źle. 

- Tak - skłamała cicho blondynka. Widać było że kłamie ale Felix nie chciał jej bardziej dołować więc nie dopytywał.

Starał się jedynie iść blisko niej aby w razie potrzeby miała się komu wygadać. Zuza dalej ocierała łzy. Nie chciała mówić o tym że się martwi, ale utrzymywanie tego tylko przy sobie było już bardzo męczące. Felix spojrzał na nią i tylko się lekko uśmiechnął, ale nie było mu wesoło. Bał się o Ash jak każdy inny tu. Bał się że coś się jej stanie. Szli dalej w ciszy, jedynie Alex co chwila coś mamrotał pod nosem. Nikt nie zrozumiał co tam gadał ale wywnioskowali że gadał coś z wyrzutami. 

- Ej chłopie wszystko ok? - zapytał tym razem z powagą Michael

- Nie nie jest OK. Nie jest OK - powiedział Alex - To wszystko moja wina. Gdybym się nie śmiał to może Ashley by sobie nie poszła i nie musielibyśmy jej szukać. Japier*Ole czemu ja tak zawsze robię?

Widać było że chłopak miał mocne wyrzuty sumienia. Alex nie potrafił sobie wybaczyć tego co zrobił. Był pewny że to jego wina i jeśli coś się jej stanie to przecież sobie tego nie wybaczy. Był na siebie za to wściekły. 

- Musimy przyśpieszyć! Co jeśli ona jest w niebezpieczeństwie?! - powiedział bardzo poważnie Alex - Ash jest kompletnie sama i dodatkowo nie ma jak się bronić.

Alex bardzo przyśpieszył, za nim pobiegł Mati a na końcu Zuza I Felix. Biegli tak przez długi czas rozglądając się za jakimikolwiek śladami po Ashley. Słońce powoli zachodziło a oni nie wiedzieli dosłownie nic.


- Ash kur*a ogarnij się babo! - mówiła sama do siebie brunetka - Ile ty masz lata by ryczeć jak jeba*e dziecko?! Kogo ja oszukuje... i tak nie dam sobie rady. 

Ashley ciągle siedziała pod drzewem. Zaczynało robić się jej zimno więc zapięła bluzę i schowała ręce do kieszeni, wyczuła w jednej z nich coś plastikowego. Wyjęła ten przedmiot. Przypomniało jej się że ma zapalniczkę. Przypomniało jej się też że miała gdzieś papierosa którego dała jej koleżanka na spróbowanie e wtedy dziewczyna schowała go do kieszeni i o nim kompletnie zapomniała.

- Ciekawe czy się uduszę - zażartowała Ash aby podnieść się na duchu. Nie pomogło ale przynajmniej miała co robić. 

Wzięła papierosa do ust i podpaliła drugą końcówkę. Początkowo jej nie smakowało, ale nie miała niczego lepszego a jarającego się pęta nie mogłaby wyrzucić w środku lasu. Byłaby to największa głupota. Po chwili palenia było jej przyjemnie i się od stresowała trochę, chocuaż złe myśli ucichły cały czas się bała. Było już prawie ciemno a po przyjaciołach ani śladu.

Dark island Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz