Obudziłam się z krzykiem.
Zlana potem.
Roztrzęsiona.
Kompletnie zdezorientowana.
-Zoe? Co się stało? To znowu koszmar?- zapytała pielęgniarka wchodząc powoli do przydzielonej mi szpitalnej sali.
-Ch..chyba tak- wyjąkałam.
Od mojej próby samobójczej minęły 3 dni. Przez ten czas głownie leżałam i spałam. O ile, budzenie się co godzinę przez koszmary można nazwać spaniem.
Zastanawiacie się pewnie co robię w szpitalu, jak się tu znalazłam?
Otóż, niedługo po tym jak straciłam przytomność, do mojego pokoju zawitał Lucas. Zaprosili go moi, jakże wspaniało myślni rodzice, chcąc tym samym "poprawić mi nastrój". Nie osiągnęli swojego celu, ja również.
Może i dobrze się stało. Umieranie jest bardzo nie przyjemne, nie chciałabym tego powtarzać.
Śmierć jest czymś... dziwnym, ma wiele sprzeczności, podobnie jak miłość. Niektórzy pragną jej nade wszystko inne, a niektórzy boją się jej i nie chcą by nadeszła. Nic niestety(bądź stety) nie trwa wiecznie i na każdego z nas kiedyś przyjdzie pora, jedni z nas odejdą wcześniej inni później. Śmierć może być piękna, bądź okrutna i straszna.
Ja nie wiem jaka jest śmierć. Myślałam, że śmierć jest rozwiązaniem, ucieczką...
Przez ostatnie tygodnie dużo myślałam o śmierci, bo zabrała mi siostrę i tego pamiętnego dnia chciałam, by mnie również przygarnęła pod swoje czarne, skropione krwią i łzami skrzydła.
Jednakże, plan nie wyszedł dzięki Lukasowi i cieszę się z tego powodu. Dał mi szanse i chce ją jakoś wykorzystać.
Jeszcze mu nie dziękowałam... nie chciałam by mnie widział w takim stanie. Podpiętą do tych wszystkich kroplówek i reszty sprzętu. Widział mnie całą we krwi na skraju wykrwawienia i to wystarczy.
Pielegniarka codziennie przychodzi z informacją, że Lukas czeka, ale ja nigdy nie pozwoliłam mu przyjść. Rodziców też rzadko wpuszczam, a najchętniej nikogo bym nie oglądała. Zaszyłabym się w jakiejś dziurze i myślała co dalej.
Bo nie wiem.
Na pewno czeka mnie jakaś terapia, lekarze i inne bzdury.
Podcięłam sobie żyły nie, dlatego że chciałam się zabić, sama nie wiem dlaczego to zrobiłam... po prostu... tak wyszło.
HA! Tak wyszło?! Naprawdę? Prawie popełniłam samobójstwo bo TAK WYSZŁO? Ze mną naprawdę jest bardzo źle.
Westchnęłam ciężko. Po co mi to było? Dlaczego tak zrobiłam? Co mną kierowało?
Zerknęłam na zegarek wiszący nad telewizorem na ścianie przede mną mnie. Wskazywał 4 rano. Trochę za wcześnie na wstawanie... no cóż pora na kolejny koszmarek.
**********************
Witam witam i o zdrowie pytam:)Rozdział krotki, niedługo pojawi się kolejny(mam wenę:))
I nie sądziłam, że do tego dojdzie... Ale... chyba skończę ta książkę! Szok po prostu i niedowierzanie XD
Miłego dnia i do napisania♡♡♡
CZYTASZ
Krótka historia o życiu i śmierci
AléatoirePewnie nie skończę tej książki(tak jak dwóch poprzednich) ale trudno. Zoe to 17-letnia, cicha dziewczyna z wieloma problemami. Po stracie siostry jej życie zamienia się w piekło... UWAGA! W książce jest opisana próba samobójcza, samookaleczanie, wul...