2 godziny później obudziła mnie pielęgniarka podając mi leki, pytając o samopoczucie i inne pierdoły. Kurwa, jestem 3 dni po próbie samobójczej jak się mam czuć?
Czuję się... nijak. Ani dobrze, ani źle. Jestem zmęczona tym wszystkim.
Ale wiem co będę musiała dzisiaj zrobić.
-Pani Joanno!- zawołałam zajmującą się mną pielęgniarkę, która 10 minut temu opuściła pomieszczenie, w którym się znajdowałam.
-Tak Zoe? Potrzebujesz czegoś?- zapytała niska brunetka zaglądając przez szare, lekko podniszczone drzwi.
-Em..-zwątpiłam na chwilę, czy to na pewno dobry pomysł.- Lukas już tu był?- ale, brnę w to dalej.
-Jeszcze nie- odpowiedziała z zaskoczoną miną.- Czemu pytasz?
-Chciałabym żeby dzisiaj go pani wpuściła.- powiedziałam cicho.
-Na pewno?- uniosła jedną brew, a w jej oczach dostrzegłam cień uśmiechu.
-Tak.
-No dobrze- uśmiechnęła się delikatnie, po czym wróciła do swoich obowiązków.
Odetchnęłam głęboko i położyłam głowę na poduszce.
Stresuję się.
Zdałam sobie z tego sprawę gdy zauważyłam mój uderzający nerwowo w białą pościel palec. Ale czym się niby stresuje? Przecież to Lukas. To tylko Lukas... mój... przyjaciel?
Nie wiem nawet kim on dla mnie jest.
Pojawił się w moim życiu około 5 tygodni temu, doszedł do mojej klasy 3 misiące po rozpoczęciu roku szkolnego. Pamiętam bardzo dokładnie, gdy pierwszy raz przekroczył próg gabinetu, w którym mięliśmy lekcje.
Nasza wychowawczyni, z którą wtedy mięliśmy lekcje poprosiła by się przedstawił, a następnie, by znalazł miejsce i usiadł. Gdy rozglądał się po klasie, w poszukiwaniu wolnego miejsca złapaliśmy kontakt wzrokowy i na migi pokazałam mu, że obok mnie jest wolne miejsce. Nie mam pojęcia, dlaczego go zaprosiłam, z reguły wolę samotność i stronię od ludzi. Tym razem było inaczej, moja głowa jakby sama z siebie kiwnęła na wolne krzesło.
Takim właśnie sposobem zaczęła się nasza znajomość. Siedzieliśmy razem, więc często rozmawialiśmy. Nasza relacja dosyć szybko się rozwijała.
Szło świetnie, nie tylko z Lukasem, ale ogólnie w moim życiu było spokojnie, po przeprowadzce wszystko powoli się stabilizowało.
Aż do dnia, w którym zginęła moja starsza siostra.
Była sobota około północy, Olivia wracała do domu po wieczorze filmowym u znajomych, odwoził ją brat jednej z koleżanek. Niestety nie dotarli na miejsce, w połowie drogi uderzył w nich pijany kierowca.
Zginęli na miejscu.
Wiadomość o wypadku przyjęłam milczeniem. W pierwszej chwili nie dochodziła do mnie informacja, że moja siostra nie żyje, wyobrażalam sobie ciagle jak wchodzi przez drzwi śmieje się i mówi, że to wszystko to żart.
Na chwilę przestałam jakby kontaktować, przetwarzając informacje.W pełni dotarło to do mnie 2 dni po zdarzeniu, na pogrzebie. Wtedy zaczęły się te wszystkie myśli, że może jednak chce zakończyć moje życie. Kilka razy się pocięłam, dużo płakałam, po prostu sobie nie radziłam. Strata Olivi to był dla mnie cios, bardzo bolesny.
Lukas mnie od tego odciągał, chciał abym zapomniała o tym, odcięła się i po prostu żyła dalej... Ale ja nie mogłam. Bardzo się starał, zabrał mnie w różne miejsca, często do mnie przychodził, nawet wspominał coś o terapii, dawał mi naprawdę dużo wsparcia, ale mnie jakby odcięło nie obchodziło mnie to co robił, liczyło się tylko to, że Olivi nie ma i już nie wróci.
CZYTASZ
Krótka historia o życiu i śmierci
RandomPewnie nie skończę tej książki(tak jak dwóch poprzednich) ale trudno. Zoe to 17-letnia, cicha dziewczyna z wieloma problemami. Po stracie siostry jej życie zamienia się w piekło... UWAGA! W książce jest opisana próba samobójcza, samookaleczanie, wul...