3.1K 79 290
                                    

Felix oparł się o ścianę budynku przy wejściu do studia, w którym właśnie razem z Hyunjinem mieli zdjęcia do filmu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Felix oparł się o ścianę budynku przy wejściu do studia, w którym właśnie razem z Hyunjinem mieli zdjęcia do filmu. Z kieszeni płaszcza Hwanga wyjął paczkę papierosów. Wyciągnął jednego i włożył pomiędzy posmarowane w połowie startym błyszczykiem wargi. Tak, znowu musiał na niego czekać. Nie chciał wracać komunikacją miejską, więc krótko mówiąc nie miał innego wyboru jak wrócić do domu z nim, bo on przyjechał samochodem. Wziął do ręki zapalniczkę, którą zapalił papierosa i pozostało mu tylko w miarę cierpliwie czekać.

Przykucnął na chwilę, by się skulić z zimna, ale kiedy przypomniał sobie ile kosztuje płaszcz starszego zdecydował jednak wstać. Chłodny jesienny wiatr wiał tego dnia zajebiście mocno, więc Lee trochę marzł, a że był wieczór to w ogóle zamarzał było lepszym określeniem. Jego czarna błyszcząca koszula nie była najcieplejsza ze względu na cienki materiał wykonania, a zimowy płaszcz choć trochę mu pomagał w ociepleniu. Żałował, że nie wziął czegoś do narzucenia, przecież z rana było cieplej.

Zaciągnął się dymem z używki, gdy nagle ktoś zamachnął się i złapał go za pośladek. Zaczął kaszleć, a papieros z jego ust został wyciągnięty, rzucony na ziemię i zdeptany błyszczącym butem. Podniósł wzrok na osobę, która śmiała to zrobić, ale rzecz jasna nie zdziwił się, kiedy zobaczył przez sobą Hwanga. Patrzyli na siebie z kamiennymi twarzami.

– Nie pal tego ścierwa – powiedział z obrzydzeniem. Felix się wyprostował, po czym zaraz znowu zgiął gdy niebieskowłosy zarzucił mu rękę na szyi i pochylił na wysokość policzka. – Dostałem cynk, że zajebałeś mi płaszcz – przyciągnął go do siebie, przez co ich twarze się niemal stykały. – Słuchaj, kochany, jeśli materiał przesiąknie zapachem tego gówna, to cię sprzedam arabowi za wielbłądy, bo ten płaszcz jest warty więcej niż ty.

– Właśnie mnie uraziłeś.. wielbłądy? Jestem o wiele więcej wart niż wielbłądy, wypraszam sobie – oburzony odepchnął od siebie mężczyznę. – Jak masz mnie już sprzedawać to chociaż za przyzwoitą cenę. – przewrócił oczami, na co Hyunjin wsadził dłoń pod swój płaszcz i ścisnął mocno prawy pośladek bruneta, który pisnął.

– Chociaż wiesz, jednak się rozmyśliłem. Wolę mieć cię za prywatną dziwkę, bo szkoda stracić taką fajną dupę dla jakichś wielbłądów – trzymając rękę wciąż w tym samym miejscu, zaczął iść pchając go do przodu. – Myślę, że byłoby to korzystniejsze dla nas obu – mruknął zadowolony. – Idziemy, Yongbokkie.

Młodszy za nim posłusznie poszedł, ale głównie dlatego, że nie miał jak uciec od dłoni, która mocno trzymała go za tyłek. No i też oczywiście, bo to płaszcz, który teoretycznie ukradł Hyunjinowi i musiało mu być zimno przez niego. Na szczęście parking był obok, niestety podziemny, do którego musieli specjalnie schodzić.

– Sam sobie otwórz drzwi, nie zasługujesz żebym ja ci otwierał – pokręcił głową niezadowolony Hwang, gdy Felix mu zarzucił, że nie jest wychowany.

𝙻𝚒𝚐𝚑𝚝𝚜, 𝚌𝚊𝚖𝚎𝚛𝚊, 𝚊𝚌𝚝𝚒𝚘𝚗 | hyunlix¹⁸Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz